Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC Turniej o Puchar Tymbarku jest nieprawdopodobnym generatorem popularyzacji dyscypliny, zagarniającym pod swe wpływy najzdolniejsze dzieci, ojców, matki...
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (390)

Kto na podwórko, kto na stadion?

Nie ma stuprocentowej pewności, że piłkarski turniej dzieci o Puchar Tymbarku („Z podwórka na stadion”) rzeczywiście jest największy w Europie, ale jeśli to prawda, to są powody do dumy za rozmach organizacyjny. Mnie ten rekord specjalnie nie porywa, ale rozczula, a niekiedy uruchamia ciary na plecach. Z innego, niż statystyka, powodu. Jest przede wszystkim nieprawdopodobnym generatorem popularyzacji dyscypliny, zagarniającym pod swe wpływy najzdolniejsze dzieci, ojców, matki.


Magnetyczne właściwości i demokratyzm futbolu przyciąga wszystkie stany. W tym kapłański. Podkreślam ten fakt, bo od 14 lat mam przed oczyma proboszcza z Sobolowa - księdza Stanisława Jachyma, trenerskiego naturszczyka, przywożącego na wojewódzki finał kolejną ekipę dziewczynek. Jego psychika zbliżona do temperamentu szalejącego Michała Probierza - trenera ekstraklasowej Jagiellonii, przekłada się na cały wachlarz motywacyjnych gestów, bon motów, aktów uniesienia i rozpaczy. Tegoroczny udział w finale wojewódzkim rozgrywanym w miniony czwartek-piątek, przyniósł ze sobą kolejny księżowski słowny greps w postaci napomnienia dla podopiecznej: Chryste Panie, skaranie boskie, co ty robisz Julka...?!


Socjologicznym i estetycznym odkryciem wszystkich etapów turnieju, od fazy gminnej po centralną, pozostaje zbiorowisko matek walczących na murawie dziewcząt i chłopców. To jest ewidentna wartość dodana w sumariuszu osiągnięć organizacyjnych i promocyjnych Turnieju Tymbarku. To niezwykle opiniotwórcze środowisko ostatecznie przesądza  o kierunku rozwoju aspiracji sportowych pociech, o inwestowaniu w mecenat rodzicielski. Nie byłoby nadmierną ekstrawagancją, gdyby związkowe i klubowe podmioty dały wyraz oficjalnemu zauważeniu roli matek w podbijaniu przez futbol dziecięcej wyobraźni. Zanim to się stanie, dziś zaliczkowo oddajemy honor i uznanie najbardziej aktywnym w dopingu i motywacji matkom chłopców z Makowa Podhalańskiego, Libiąża, dziewcząt ze Staszkówki-Jelnej…


Kolejnym, stosunkowo nowym zjawiskiem, ujawnionym w tegorocznej edycji PT, okazuje się swego rodzaju profesjonalizacja kadry ludzi występujących w roli szkoleniowców poszczególnych ekip. Jeszcze do niedawna w pejzażu zawiadowców dominowali wszechwładnie nauczyciele-miłośnicy, niekiedy bez przygotowania wuefiackiego. Od jakiegoś czasu doszlusowują do pracy z najmłodszymi trenerzy z najwyższymi kwalifikacjami, w większości byli znakomici zawodnicy wysokiego szczebla. Drużynie ośmiolatków z Krzeszowic przewodził Damian Gorawski, wielokrotny reprezentant - piłkarz Ruchu, Wisły, Górnika Zabrze; na ławce trenerskiej chłopców z Tarnowa zasiada były znakomity ligowiec, ojciec reprezentacyjnego rozgrywającego Mateusza - Wojciech Klich… Taka personalna tendencja cieszy, bo gwarantuje podnoszenie jakości szkolenia u podstaw, często owładniętego przez drugi i trzeci sort trenerski.


W tych budujących obrazach dostrzec możemy także objawy mało krzepiące. Na ich czoło wybija się bardzo niski poziom wyszkolenia drużyn dziewczęcych. Piłka w wykonaniu niektórych ekip wywołuje absmak fachowców. Zgłaszane z ewidentnej łapanki do rozgrywek na siłę, byle tylko załapać się na komplet koszulek firmowych, mają problem w chwilach, kiedy kończynom przyjdzie uruchomić nawet stojącą futbolówkę. Ich zachowania boiskowe niekiedy budzą politowanie i współczucie. Zwieńczeniem debiutanckiej postawy była np. taktyka nakazana przez jedną z trenerek. Polegała na tym, że dwie dziewczynki, którym wyznaczona została działalność obronna, stały jak wryte pod własną bramką, programowo zostawiając zadania ofensywne koleżankom i nie ruszając się poza własne pole karne… Piłka nożna nie jest boksem i desygnowanie do rywalizacji surowych, nieprzygotowanych zawodników, nie grozi śmiercią lub kalectwem. Aliści pierwszy krok adeptów kompletnie nieprzygotowanych niesie ze sobą ryzyko zakompleksienia, zwątpienia we własne możliwości, a co za tym idzie porzucenia miejsca i powodów stresu.


W tym miejscu powracam do Guinnessowskiej praktyki bicia rekordów masowości Tymbarku… Ilość ilością i prymat kontynentalny ma swój wielki marketingowy wymiar, ale może warto dopuścić do znaczenia także kategorię jakości i na siłę nie śrubować statystyk frekwencji...?

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty