Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC: Próba uczynienia z krakowian ludzi bez reszty stukniętych na punkcie reprezentacyjnej siatkówki skompromitowała się na naszych oczach!
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (353)

Przesyt i niedosyt…

Może to co napiszę jest nie do końca prawdziwe, ale ja zostanę przy swoim… Próba uczynienia z krakowian ludzi bez reszty stukniętych na punkcie reprezentacyjnej siatkówki skompromitowała się na naszych oczach! Finalnym efektem tak sformułowanej tezy niech będzie zeszłotygodniowy szczyt światowego volleyballu z udziałem Serbii, Brazylii, Włoch, Francji i USA. Ściślejszej elity trudno sobie wyobrazić, w dodatku mieliśmy do czynienia z ostatnim sprawdzianem sił przed olimpijskim wyzwaniem. Polscy siatkarze na igrzyska zakwalifikowali się rzutem na taśmę, więc aby być zorientowanym w niuansach kadrowych naszych rywali do złota, wypadało popatrzeć w jakiej formie są chłopcy Bernardo Rezende, na co stać Francuzów Ngapetha i Grebiennikowa, czego spodziewać się po Rosjaninie Zajcewie i Kubańczyku Juantorenie - udających Włochów…


Rzetelny kibic, mając pod nosem takie możliwości, nie siada w kapciach przed telewizorem, jeno pędzi do Tauron Areny, by z bliska wyrobić sobie zdanie w intrygujących go kwestiach. Tymczasem widać czarno na białym, że dotychczasowa siatkówkomania okazuje się zjawiskiem przejściowym, łatwo wytłumaczalnym zbiorową ciekawością mieszkańców królewsko-stołecznego grodu, pragnących zobaczyć na własne oczy dziwowisko architektury sportowej w postaci największej sportowej areny pod polskim dachem! Blisko milionowa rzesza zameldowanych w Krakowie i jego podmiejskich sypialniach akurat starczyła na dwa sezony promowania międzynarodowej rywalizacji siatkarzy w nowo wybudowanym obiekcie u zbiegu Wieczystej, Czyżyn i Dąbia. Niektórzy utrwalali sobie wrażenia optyczne po dwa, trzy razy, doprowadzając marketingowców Polskiego Związku Piłki Siatkowej do złudzenia odkrycia żyły złota, wytapianego z coraz droższych wejściówek na organizowane tu turnieje. Kiedy nowość się opatrzyła, a widok 15 tysięcy ludzi zgromadzonych w jednym miejscu w zamkniętym pomieszczeniu kubaturowym, stał się szarą normalnością, bańka pękła z hukiem, a prognozowany wzrost szaleństwa frekwencyjnego stopniał w oczach. Sobotnio-niedzielne mecze toczyły się przy żenująco pustych trybunach. Panowie z PZPS zapomnieli w jakim kraju żyją, wykazując się elementarnym niedostatkiem zrozumienia możliwości finansowych rodaków. W swej chorej imaginacji przesunęli nas do grona obywateli krajów wysoko rozwiniętych, a nawet wręcz do arabskich szejkanatów, których obywatele nie liczą się z kasą. Wyśrubowali bilety wstępu na mecze reprezentacji na poziom niedostępny dla sympatyka dyscypliny, rozliczającego się z fiskusem z rocznych dochodów rzędu 25 tysięcy złotych! Zapomnieli, że widownia sportowych imprez nie  składa się ani z finansowych krezusów, ani nawet z przedstawicieli klasy średniej… Siatkarskie spektakle oglądają głównie studenci, uczniowie, robotnicy, urzędnicy niższej rangi, bardziej plebejusze, aniżeli patrycjusze współczesnej społecznej drabiny. Ich nie stać na parę stów wydanych na kupno biletu z dobrą widocznością, nie na „jaskółce”!


Kraków ma dość siatkówki także z tego powodu, że nie cierpi niejasnych sytuacji towarzyszących pracy z reprezentacją, a także ciągnących się za związkiem skutków afery, zmontowanej przez byłych prezesów, którym większość ówczesnego zarządu posyłała „pozdrowienia do więzienia”. Prosty kibic nie może patrzeć spokojnie i klaskać drużynie, w której stanowczo nie chce grać najlepszy zawodnik ostatniej dekady - Włazły, nie widzi w niej miejsca dla siebie wciąż najbardziej skuteczny rozgrywający Zagumny, w której usadza się poza kadrą Kurka, najlepszego atakującego, w której wreszcie nie ma miejsca w samolocie do Rio de Janeiro dla niedawnego kapitana drużyny, najlepszego blokującego - Możdżonka. W ubiegłą sobotę doszło do zbitki terminów ligowego meczu piłkarzy Wisły z Pogonią Szczecin, która magnesem dla kibiców nigdy nie była i nie jest, z półfinałowym spotkaniem Ligi Światowej pomiędzy Serbami i Włochami… Wynik frekwencyjnego pojedynku okazał się dla siatkówki okrutny. Na Reymonta przyszła 10-tysięczna publiczność, w Tauron Arenie naliczono niewiele ponad 2 tysiące nabywców wejściówek…


Niniejszy tekst nie stawia sobie za cel budowania trwałej awersji do pięknej dyscypliny sportu, jakim od zawsze pozostaje siatkówka. Jego wyłącznym zadaniem jest wpojenie organizatorom i zarządcom dyscypliny umiarkowania w komercjalizowaniu imprez i rezygnacji z lichwiarskiej tendencji budowania ich budżetu…

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty