Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowe Podkarpacie
RYSZARD NIEMIEC: Rzeszowski klub wielkich sportowców sprowadzony do nicości, to najczarniejszy fakt ze sportowego roku 2018 w regionie podkarpackim!2018-12-22 15:09:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (480)

Czarne dni żużlowej Stali…


Upada historyczny ośrodek sportu żużlowego, jakim od 70 lat jawi się Rzeszów! W czasach chwały i sławy pełnił rolę rozsadnika popularności dyscypliny, aktywizując swoim przykładem inicjatywy żużlowe w Tarnowie, Krakowie, Lublinie, Krośnie. Kadrowe przenikanie między klubami w tych miastach było na porządku dziennym i przetrwałoby do dnia dzisiejszego, gdyby nie zostało przytłumione inwazją jeźdźców z zagranicy.


Do czasu transformacji ustrojowej rzeszowski klub - Stal, miał potężne zaplecze ekonomiczne w tamtejszej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego, specjalizującej się w produkcji silników samolotowych. Ta okoliczność pozwalała nie tylko na wsparcie finansowe sekcji, ale - co było ewenementem w skali globalnej - uruchomić fabryczną komórkę pracującą nad poprawą osiągów silników w maszynach żużlowych. Owocem paroletniej pracy rozwojowo-badawczej było zaprojektowanie i wykonanie silnika FiS (skrót od nazwisk konstruktorów Tadeusza Fedki, Romualda Iżewskiego i nazwy klubu - Stal). Mimo że efekt pracy konstruktorów, mechaników i zawodników sprawdzał się w konkurencji z silnikami Japa, NSU, Exelsiora, to czasy zimnej wojny nie pozwoliły zakładowi wygospodarować dostatecznej ilości środków nad doskonalenie technologiczne FIS-a.


Żużel wszakże w mieście nad Wisłokiem miał się coraz lepiej, ciągnęły do Stali krajowe gwiazdy z innych klubów, rosły szeregi wychowanków. Etatowe miejsce na podium pierwszoligowych rozgrywek, indywidualne sukcesy zarówno w mistrzostwach Polski, jak i rywalizacji międzynarodowej wpływały na nieprawdopodobną popularność meczów i turniejów rozgrywanych na rzeszowskim torze. Z racji granitowej nawierzchni toru na stadionie przy Hetmańskiej, osiągano na nim rekordowe prędkości, co miało swe tragiczne następstwa. Już w 1958 i rok później zginęli na nim dwaj znakomici zawodnicy Stali Stanisław Różański i Eugeniusz Nazimek, co zmusiło władze klubowe do modernizacji toru i uczynienia go bardziej bezpiecznym. Lista dramatycznych zdarzeń pisana była przez następne lata, co miało wpływ na powolny, ale systematyczny, spadek zainteresowania dyscypliną wśród publiczności. Dziś 10-tysięczna widownia na atrakcyjnych zawodach jest trudno osiągalna, tymczasem w latach 60-tych, na indywidualnych mistrzostwach Polski zanotowano obecność 30 tysięcy.


W dobie gospodarki wolnorynkowej klub systematycznie uzależniał się od kaprysów prywatnych właścicieli, co z jednej strony było racjonalnym założeniem własnościowym, z drugiej zaś kształtowało poczucie niestabilności ekonomicznej i wolicjonalnej. Swoje zrobiło wycofanie się z roli mecenasa rzeszowskiej WSK, w tle pojawiają się także socjologiczne przemiany stolicy Podkarpacia i jego stolicy. Owo niegdysiejsze zagłębie robotniczo-chłopskiego społeczeństwa, dla którego żużel i boks dorównywały popularnością futbolowi, dziś jest miastem uniwersyteckim, w którym studiuje tysiące młodzieży. Nie przejęła ona upodobań poprzedników, którzy na mecze żużlowe przybywali rowerami, motocyklami z najdalszych zakątków regionu. Rzeszów postrzegany dziś jako stolica innowacyjności, a jego Politechnika im. Ignacego Łukasiewicza każdego roku akademickiego rejestruje około 10 tysięcy chętnych do studiowania na jej wydziałach i kierunkach. Najbardziej oblegany jest unikalny ośrodek szkolenia lotniczego, ściśle współpracujący z zakładami tej branży znajdującymi się w województwie podkarpackim. Zapyziałe onegdaj najmłodsze miasto wojewódzkie w kraju, ze skromną liczbą inteligencji i klasy średniej, jest jedynie wspomnieniem, którego elementem niebawem będzie zapewne klub żużlowy…


Proces unicestwiania żużla przyśpieszył jakiś czas temu, z chwilą, kiedy klub dostał się w ręce łże biznesmena z branży developerskiej Ireneusza Nawrockiego. Człowiek, albo przeliczył się z siłami, albo zwyczajnie blefował, podejmując się prowadzenia Stali. Już zakontraktowanie Grega Hancocka, wielokrotnego mistrza świata do drugoligowego składu rzeszowian, było sygnałem hucpy ze strony inwestora, a finalnym potwierdzeniem jego swoistego oszołomstwa było nieprzyznanie Stali licencji i rozproszenie drużyny w następstwie tej decyzji. Nawrocki nie jest w stanie uporać się z ponad milionowym długiem i chociaż nie daje za wygraną, Rzeszów powoli szykuje się do dłuższego rozbratu ze speedwayem. Niektórzy kibice łudzą się powrotem do Stali poprzedniej skutecznej i kompetentnej prezes Małgorzaty Półtorak, ale skala jej rozczarowania pozostaje ciągle poważna i nie daje nadziei na come back…


Cokolwiek się nie stanie, klub wielkich sportowców - Nazimka, Kapały, Malinowskiego, Kuźniara, Krzystyniaka i Stachyry sprowadzony do nicości, to najczarniejszy fakt ze sportowego roku 2018 w regionie podkarpackim!


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty