Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowe Podkarpacie
RYSZARD NIEMIEC: Były selekcjoner narodowej reprezentacji spłynął z powrotem do stolicy, zanim jeszcze wsiadł na ulanowską tratwę… ratunkową2015-02-22 10:46:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (278)

A jednak bójta się „Wójta”!


Miejsce opisywanej poniżej historii wyjętej z futbolowej burleski, przynależy do absolutnych peryferii podkarpackiego wyczynu sportowego. Ich wyznacznikiem jest B-klasowy klub, któremu przychodzi rywalizować z elzetesowską konkurencją z takich wiosek jak Cygany, Glinianka, Kurzyny, Biedaczów, Chałupki (LKS Atlantic!) i tym podobne… Piłkarze pieczętują się dumną nazwą Retmana, co jest nawiązaniem do wiekowej tradycji flisactwa, w którym specjalizowała się ludność Ulanowa - kiedyś osady, a dziś bogatej wsi pod Stalową Wolą. Retman to flisacka figura, odpowiednik szypra w żegludze spławianych do Gdańska tratw z drewnianego budulca. Z racji wodnych wypraw Sanem i Wisłą ulanowscy flisacy uchodzili za światowców, co nadawało ich miejscowości splendoru i poczucia wyższości nad pańszczyźnianym chłopstwem z okolic Puszczy Sandomierskiej i jej obrzeży.


Z tego odwiecznego kompleksu zrodził się zapewne pomysł zaistnienia Ulanowa w ogólnopolskiej przestrzeni medialnej. Postanowiono tam otóż założyć przygimnazjalną akademię (szkółkę) futbolową i w oparciu o jej wychowanków, zbudować liczący się klub piłkarski. Można zadać pytanie dlaczego tamtejsi rajcy na czele z wicestarostą, robiącym za spiritus movens przedsięwzięcia, nie zechcieli odwołać się do wodniackich tradycji Ulanowa i nie stworzyć młodzieżowego ośrodka kajakarskiego lub wioślarskiego? Akademii piłkarskich rodzi się teraz w Polsce po kilkadziesiąt każdego dnia, więc trudno będzie się przebić zarówno z popularyzacją dorobku, jak i przez szklany sufit oddzielający wychowanków od piłkarstwa seniorskiego. Padło wszakże na futbolową gałąź, więc pora na ujawnienie metody przejścia od pomysłu do przemysłu…


Zgoła sensacyjnie zabrzmiała decyzja kadrowa budowniczych ulanowskiego centrum szkolenia młodzieży piłkarskiej, szczególnie jedna dotycząca osoby jego projektanta, koordynatora i nadzorcy. Miał nim zostać - uwaga, uwaga, uwaga! - nie kto inny, jeno Janusz Wójcik! Zlecono mu opracowanie założeń i ram szkoleniowo-dydaktycznych tej freblówki, selekcję uczniów i nauczycieli futbolu. Sprzeczne opinie krążą po kraju na temat charakteru posługi Wójcika w placówce nad Tanwią. Najpierw mówiono o jej profesjonalnym ustroju, co wskazywało na odpłatność sfery pedagogicznej, a następnie pod wpływem rodzącego się zadziwienia postronnych oświadczono, że „Wójt” popracuje za friko, czyli poniekąd honorowo… Początkowo zaparty dech opinii publicznej miał szansę wyrównać bilans tlenowy, bo zakładano niewiedzę decydentów ulanowskich w kwestiach etyczno-moralnych polskiego piłkarstwa. W końcu mamy do czynienia z kawałkiem Ściany Wschodniej, pod względem piłkarskim przeżywającej wtórne zapóźnienie, czego dowodem jest poważny regres niegdysiejszego klubu ekstraklasowego z pobliskiej Stalowej Woli…


Trop jednakże okazuje się jak najbardziej fałszywy, albowiem właśnie ze Stalowej Woli dekadę temu wychynął ku czarnej legendzie niejaki Fijarczyk, ligowy sędzia, przydybany na pakowaniu do koła zapasowego samochodu marki Skoda, korupcyjnej kwoty - drobiazg: stu tysięcy złotych polskich. Od tego zdarzenia rozpoczął się w naszym kraju wielki pochód demaskatorsko usposobionych prokuratorów z Wrocławia, ścigających przestępcze zagony piłkarzy, działaczy, obserwatorów, i samych piłkarzy! Nie ma ludzkiej siły, żeby w Ulanowie o tej hecy przekupniczej nie słyszeli, wszak wspomniany historyczny pionier dziadostwa bywał na boisku Retmana wielokrotnie. Wójcika od Fijarczyka dzieli sześć setek dżentelmenów, skazanych prawomocnym wyrokiem, lub korzystających z wielkoduszności wymiaru sprawiedliwości, dzięki temu, że przyznali się do winy, wyśpiewali w prokuraturze arie donosicielskie na kolegów. Wójcik długo wodził za nos prokuratorów, śląc do Wrocławia liczne świstki L-4, w czym wydatnie „pomógł” mu ciężki wypadek. Aliści po paru latach Prokuratura zadbała o to, by odpowiedzialność za kilkanaście udowodnionych transakcji korupcyjnych, związanych z układaniem korzystnych dla Świtu Nowy Dwór, nie uległo przedawnieniu. Mając do wyboru bezpłatny przejazd policyjnym transportem do Wrocławia pod eskortą i w kajdankach na rękach, a przyznaniem się do winy i uniknięcie kryminału, wybrał jedynie słuszną opcję. Dostał kilkadziesiąt tysięcy złotych grzywny, ale do chłódka nie podążył. PZPN dołożył od siebie paroletni zakaz pełnienia funkcji trenera, tak aby gościu miał czas na przemyślenie rozmiaru swego upadku. Bogać tam! Wójcikowi do skruchy okropnie daleko, a jeszcze dalej do żalu za grzechy! Ukarany we wrześniu, w miesiąc później już śmiał się w oczy prokuraturze i sądowi. W wydanej autobiografii daje znać, że niczego nie żałuje, ma samopoczucie znakomite, zwłaszcza że bezczelnie zmienia się w oskarżyciela, obrzucając błotem wielu Bogu ducha winnych ludzi. Cynizm, knajacki światopogląd i kłamliwość co drugiego słowa - wypełniają bez reszty karty tego pamfletu na dobro jako takie, byle stojące na jego drodze.


W Ulanowie całkiem poważnie zaprzeczono powszechnie wyznawanej prawdzie o byłem selekcjonerze narodowej reprezentacji, dostrzegając w nim - nie wiedzieć skąd brany - autorytet i to w wymiarze międzynarodowym. Największy absmak budzi początkowe dezawuowanie decyzji związkowych o szlabanie dla „bohatera” niniejszego tekstu, wyprowadzone z faktu braku podległości futbolowej freblówki strukturom piłkarskim: krajowym i wojewódzkim. Znając jednak pryncypialność w „tych” sprawach szefa Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, a także działaczy stalowowolskiego okręgu, odpowiednia perswazja musiała do Ulanowa dotrzeć i wybić z głowy chorą inicjatywę kadrową. Wójcik spłynął z powrotem do stolicy, zanim jeszcze wsiadł na ulanowską tratwę… ratunkową!


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty