Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowa Małopolska
RYSZARD NIEMIEC: Od wielu lat kąsa mnie po nogawkach, jako działacza piłkarskiego, przedstawiciel prowincjonalnego kundlizmu...2018-09-22 15:10:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (466)

Odtąd pardonu nie będzie...!


Od wielu lat kąsa mnie po nogawkach, jako działacza piłkarskiego, przedstawiciel prowincjonalnego kundlizmu, zajmującego się rozpowszechnianiem swego strumienia świadomości w postaci internetowego blogu.


Ten niedouczony biedak został kilkanaście lat temu obsadzony w roli szarej eminencji w biurze Tarnowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, nie mając ani wiedzy, ani doświadczenia niezbędnych do płatnej pracy w stowarzyszeniu sportowym. Zawirowania kadrowe w wierchuszce TOZPN, jakie wybuchły niegdyś za sprawą prokuratury i sądu powszechnego, uczyniły z niego alfę i omegę tej terenowej struktury Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Korzystając z instytucjonalnego wsparcia możnego protektora, podjął długofalową operację kwestionowania zwierzchnich kompetencji krakowskiego, regionalnego związku, narzucając tarnowskiemu środowisku przekonanie o równorzędnym statusie związku wojewódzkiego i okręgowego. W amoku batalii o wyimaginowaną niezależność, sięgał po cały repertuar pomówień i oszczerstw, a w skrajnym przypadku prężenia muskułów sięgnął po oręż pozwania PZPN, wyłudzając odszkodowanie za skręcenie nogi podczas oglądania meczu reprezentacji na stadionie w Chorzowie. Wina PZPN, jako organizatora polegała na tym, że na komunikacyjnych ciągach stadionu, po których poruszali się widzowie, nie zadbano o należyte bezpieczeństwo! Pomijając merytorykę pozwu, sam fakt pójścia do sądu powszechnego, aby stanąć w otwartym sporze z interesem krajowej federacji i to z pozycji najemnego pracownika jej terenowego ogniwa, jest ewenementem i przejawem postawy na bezczela!


Syntetycznym celem bezpardonowych ataków blogerskich stały się przede wszystkim władze związku małopolskiego. Ich nasilenie osiągnęło apogeum kilkanaście miesięcy temu, kiedy zarząd MZPN, korzystając ze swych uprawnień, wprowadził w życie ustawę kompetencyjną, regulującą finansowe uprawnienia podokręgów piłkarskich, działających na terenie byłego województwa tarnowskiego - w Bochni, Żabnie i Brzesku. Od 1976 roku, od narodzin TOZPN, podmioty te pozbawione były samodzielności finansowej. Wyglądało to tak, że każda złotówka wpływająca od klubów do kasy podokręgu z tytułu opłat statutowych, dyscyplinarnych, była przesyłana do Tarnowa. Kiedy w podokręgu zaistniała konieczność pilnego wydatku, na przykład zakup wiązanki kwiatów na pogrzeb działacza, należało pisać lub telefonować o łaskawą dotację do urzędującego w tarnowskim biurze protagonisty niniejszego tekstu. A ponieważ wobec ludzi z podokręgów był on niezwykle wyniosły i roszczeniowy, powstawała w terenie organiczna niechęć do wnioskowania o przelew środków. Upokarzający charakter tego typu relacji powodował coraz większy rozziew pomiędzy wielkością strumienia pieniędzy płynących do okręgu w Tarnowie, a cienkością ich strumienia powrotnego…


Od 1 lipca 2017 r. uchwała zarządu MZPN postawiła tamę na ten bezprecedensowy w skali kraju proceder. Dla pryncypialnego strażnika dotychczasowego stanu rzeczy była to katastrofa, bo kurczyły się nadzwyczajne środki umożliwiające windowanie jego pensji… W tym momencie leitmotiv blogerskiej szczujni nabierał prymitywnego uzasadnienia: to Kraków stoi za uchwałą, która uszczupla przychody TOZPN o 120-150 tys. złotych i na tym kierunku należy kumulować niezadowolenie powiatowych „patriotów”, którzy po dziś dzień z trudem znoszą skutki pozbawienia miasta nad Wątokiem statusu stolicy województwa. A, że w poetyce i pragmatyce pisaniny rzeczonego blogera Kraków znaczy Niemiec, wszystkie hamulce zostały zwolnione i fala kundlizmu uległa wzmożeniu. Spowodowała wszakże, że moja cierpliwość i zasada przemilczania aktywności miotacza pomyj tym samym się kończy. Odtąd na każde ukąszenie nogawek będę odpowiadał kopniakiem. Szczególnie inspiruje mnie wpis, w którym przedstawiony tu łżebloger oznajmia triumfalnie, że związkowa komisja PZPN umorzyła wyrok swej odpowiedniczki w MZPN skazującej Henryka Świerczka (bo o niego jest ta moja opowieść) na karę zawieszenia w roli działacza piłkarskiego. Chciałbym stonować euforię beneficjenta tego wyroku: zapadł on na wyraźnie objawioną moją wolę wobec pierwszej instancji. Wyszedłem z założenia, że sprawa założona z urzędu, bez inspiracji z mojej strony, byłaby wyrazem nadawania godności honorowej Świerczkowi, a więc wartości obiektywnie nie istniejącej.


Marzy on o nadejściu kresu mojej posługi społecznej, na którą musi czekać od dwu dekad, robiąc wszystko, aby skrócić mękę. Nie wychodzi, więc idzie na całość i deklaruje chęć objęcia sterów w Tarnowie...! Tu pojęcie niedoczekania na jeszcze większy sens i stuprocentowe desygnaty!


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty