Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowa Małopolska
RYSZARD NIEMIEC: Piłkarze Bruk-Netu Termaliki im niżej w tabeli, tym mają marniej z kibicami. Coś z tym trzeba zrobić!2018-02-15 22:21:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (436)

Fortyfikujemy Niecieczę!


Frekwencja na meczach w Niecieczy nikogo nie zadowala, zwłaszcza że przygarnięcie piłkarzy Sandecji stworzyło w mikroregionie żabieńsko-radłowskim nadprodukcję ligowej młócki. Kibic tutejszy, wbrew przypuszczeniom, okazuje się wybredny nad podziw. Owszem, na stadion wyruszy, mając w perspektywie zwycięstwo swojaków nad potęgami takimi jak Legia, Lech, albo nad wielkimi sąsiadami - Wisłą, Cracovią, którym ma coś do udowodnienia… Aliści, nie rusza tyłka zbyt energicznie, kiedy w naddunajecką stronę zjeżdża ta druga Wisła - z Płocka, Arka z Gdyni, czy Korona z Kielc… Wygoda w postaci telewizyjnej transmisji, pozwalającej w kapciach i szlafroku uczestniczyć w meczu swojej drużyny, trzyma w domowych pieleszach. A już, nie daj Boże, gdy mecz Bruk-Betu wypadnie w poniedziałkowy lub piątkowy wieczór, na trybunach świecą golizny. Zdecydowanym przeciwwskazaniem okazuje się terminarzowy mus wyznaczający mecze w grudniu i lutym. Wraca wtedy echo dawnego marksistowskiego stereotypu, który mówił, że w polskich, chłopskich rodzinach, nigdy nie było tylu butów, ile par nóg do obucia...!


Ostatni, sakramencko ważny dla gospodarzy mecz ze „scyzorykami” pokazał niedostateczność kibicowskiego zaplecza Niecieczy. Gdyby nie podwójny sektor gości, frekwencja nie przekroczyłaby tysiąca widzów! Z całą mocą uświadomiła ten fakt akustyka dopingowa, z której bił po uszach zbiorowy, patetyczny i rozgłośny baryton mobilizujący gości i altowo-dziecinny dyszkant kilkunastu chłopaków pod flagą Bruk-Betu. W Niecieczy mamy do czynienia z odmiennością motywów kibicowskich w sensie ścisłym. Gdzie indziej w Polsce, kiedy ukochana drużyna znajduje się w śmiertelnym zagrożeniu spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej, kibic czuje się dodatkowo zmobilizowany, rzuca wszystko i idzie na mecz: frekwencja wtedy rośnie. Zaś piłkarze Bruk-Netu Termaliki im niżej w tabeli, tym mają marniej z kibicami, świadczącymi usługę dopingową… Coś z tym trzeba zrobić!


Po mojemu uśpioną rezerwą są zasoby ludzkie Tarnowa, miasta o wielkich tradycjach piłkarskich. Aż się prosi, aby znaleźć drogę do ich świadomości, a następnie przekonać do prostej, jak konstrukcja cepa, prawdy. Oto ona: Nieciecza reprezentuje nie tylko Małopolskę w ekstraklasie, ale gra w niej także jako klub z tarnowskiej cywilizacji futbolowej, jako zjawisko samo w sobie, które dla Ziemi Tarnowskiej zrobiło wyczyn, o jakim nie śniło się nawet Tarnovii -jednoroczniaku w ekstraklasie. Co zatem stoi na przeszkodzie, aby skłonić pana prezydenta Tarnowa Romana Ciepielę do uruchomienia meczowych kursów MPK na linii Tarnów - Nieciecza i z powrotem? Są przecież tacy, którzy samochodów nie posiadają, a chętnie zobaczyliby mecz najwyższej ligi… Dla nich, rzeczywistych sympatyków Unii, Tarnovii, Metalu, Iskry, Błękitnych, parę autobusów podstawionych w wiadomej porze nie jest żadnym kłopotem. Niechby do takiej akcji, nazwijmy ją „pomagamy Niecieczy obronić ekstraklasę”, włączyli się działacze Tarnowskiego Związku Piłki Nożnej, na czele z prezesem Zbigniewem Jurkiewiczem, a idea ma szanse się zmaterializować. Nie chce mi się wierzyć, żeby środowiska - dajmy na to - Okocimskiego KS, Wolanii, Radłovii, Polanu, Dąbrovii, Ikara Odporyszów, Sokoła Borzęcin, Wisły Szczucin, czy Dunajca Zakliczyn, innych nie wspomnę, nie chciały podać pomocnej ręki swojakom, którzy pokazali jak osiągać szczyty futbolowego górotworu. Od razu powiem, że nie idzie tu o jakąś nadzwyczajną przygrywkę do pomnożenia budżetu Bruk-Betu zwiększonymi wpływami z dnia meczowego. Wtórnym efektem pełnych trybun w Niecieczy jest zamknięcie ust tym wszystkim „życzliwym” w Polsce, którzy projekt państwa Witkowskich od dawna uznają za utopię. Kiedy widzą na ekranie telewizora pustynny krajobraz na trybunach, dostają wiatru w żagle, uruchamiając argumentację antyniecieczańską. Odporność na jej lawinową skalę może zachwiać mocarzami psychiki, a co dopiero takiej ambitnej i wrażliwej kobiety, jaką jest prezes furt podszczypywanego - w ramach bezinteresownej zawiści - klubu…


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty