Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowa Małopolska
RYSZARD NIEMIEC o casusie Wawelu: Troska o równe prawa dla każdego klubu nie polega na pokazywaniu każdemu figi z makiem2014-09-02 12:57:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (253)

Czy jest sens umierać za Wawel?


Przygotowując się do niniejszego tekstu zrobiłem sobie małą powtórkę z teorii felietonu i wyszło mi, że ten gatunek wypowiedzi dziennikarskiej cechuje daleko posunięta nieoficjalność, co akurat przeszkadza mi nieco w podjęciu polemiki, jak najbardziej oficjalnej. Oficjalnie pragnę skrzyżować argumenty z panem prezesem nowohuckiej Wandy Bronisławem Krawczykiem, który kompletnie poważnie zaatakował mnie na związkowym forum, imputując łamanie prawa i daleko posunięty woluntaryzm w pełnieniu społecznej funkcji.


„Wina” moja ma polegać na tym, że postawiłem wniosek na prezydium zarządu MZPN o przyjście z pomocą sekcji piłki nożnej WKS Wawel, zagrożonej śmiertelnie widmem likwidacji drużyn seniorskich. Pomoc w postaci nagrodowego wynagradzania trenera drużyny, opłacania kosztów posługi sędziowskiej i zwolnienia z opłat rejestracyjnych seniorów, ustanowiono na czas pierwszej rundy rozgrywek klasy A, co z grubsza wygeneruje kwotę 7-8 tysięcy złotych z kasy związkowej. Praktyka dotychczasowa podpowiada, że ten „woluntaryzm” nie jest wynalazkiem doraźnym, wynikającym z tego, że niżej podpisany ma w 95-letnim klubie z Podchorążych pociotków, szwagrów, lub - nie daj Boże - kumotrów. Mówiąc, zgodnie z dyrektywą nieoficjalności felietonu, myśmy w tym MZPN nie takie „przestępstwa” wykręcali. Kiedy trzeba było wywoziliśmy na taczkach syndyka masy upadłościowej, ogłaszającego wyrok o upadłości RKS Garbarnia, następnie tak rozochociliśmy się w „gwałceniu” statutowych powinności, że wzięliśmy na garnuszek klubowego trenera brązowych. Stojąc ramię w ramię z walczącym o „być, albo nie być” tejże Garbarni, prezesem Maciejem Gigoniem, ślepo brnęliśmy w ferworze obrony bytu Garbarni, że posunęliśmy się za daleko w napastliwości wobec wrogów dybiących na grunty klubowe przy Rydlówce. Sąd na takie swawole w publicznym przekazie nie pozwolił, zasądzając 6 tysięcy złotych grzywny piszącemu te słowa, które w zębach zaniosłem do kasy Sądy Rejonowego (Wydział Karny).


Można więc powiedzieć, że przy okazji świadczenia misyjnych usług jako działacz, stałem się poniekąd realnym sponsorem garbarzy, co podkreślam z całą mocą, nie żeby się przechwalać, jeno po to, aby ukazać prezesowi Krawczykowi ułomność jego przekonania. Oświadczył on bowiem z całym przekonaniem, iż prezydium MZPN deklarując wsparcie drużyny Wawelu, uczyniło z niego i innych działaczy A-klasowych klubów krakowskich, faktycznym, zbiorowym dobroczyńcą „wojskowego” klubu, na co wyżej wymienieni zgody nie dają i grożą nieprzystąpieniem do rozgrywek. Na ścieżce bezprawia - ja na to - MZPN pod moją ręką, porusza się w trybie zatwardziałej recydywy. Jakieś parę sezonów temu wziął na garnuszek III-ligowego Hutnika, zapobiegając wycofaniu się drużyny z rozgrywek, którym liderowała. Ponieważ zarząd klubu chciał wycofać zespół z braku funduszy, postawiliśmy veto, na co padło: no to, dajcie wy pieniądze na wyjazdy, trenerów! No, i rada w radę, daliśmy, przy czym całość kosztów w rundzie wiosennej przekroczyła 60 tysięcy złotych… Zasłużyliśmy więc na surową represję z paragrafu „woluntaryzmu”, ale tylko w zawiasach, bo pan prezydent Jacek Majchrowski w swej łaskawości, wyrównał nam ekspens kasowy…


Najnowsze, całkiem świeże „występki” to doraźna pożyczka 27 tys. zł dla Unii Tarnów, zagrożonej relegowaniem z II ligi, tytułem zadłużenia (!) wobec... własnych pracowników, no, i „zbrodnia” zagrożona najcięższym wyrokiem: nieściągnięcie  zobowiązań blisko stu klubów małopolskich, których sumę Komisja Rewizyjna w dniu 31 grudnia ub. r. oszacowała na ca 500 tysięcy zł. Kluby, prezesie Krawczyk, robią bokami, ledwo wiążą koniec z końcem, o czym Pan wie z autopsji. Kiedy przychodzą do MZPN i proszą o przełożenie należności, rozłożenie je na raty, niekiedy umorzenie, przyznaję się bez bicia: wymiękam i głosuję „za”. Kiedy zaś słyszę wołanie o pomoc ze strony 30 piłkarzy amatorów Wawelu, którym w klubie powiedziano: nie liczcie na pomoc, zamykamy kramik, co oznacza de facto uśmiercenie podmiotu piłkarskiego, który nosi godność ojca-założyciela Krakowskiego OZPN, dusza mi płacze i każę ruszać do akcji. W tym miejscu dochodzę do tej cechy gatunkowej felietonu, w której mowa o tym, jak daleko można posunąć się w tekście w napastliwości jego wymowy. W tym akurat utworze do przekroczenia wspomnianej granicy jeszcze bardzo daleko, bo można by jechać po bandzie znacznie ostrzej. Jazdy jednak nie będzie… Prezes Krawczyk w swej trosce o równe prawa dla każdego klubu, fałszywie zinterpretował definicję tej zasady. Polega ona nie na pokazywaniu każdemu figi z makiem, kiedy poprosi o pomoc MZPN, ale na tym, że każdy ma prawo o taką pomoc występować! Właśnie dlatego, jak również z powodu sympatii dla współparafianina z Miłosierdzia Bożego i jego zasług w prowadzeniu wielosekcyjnej Wandy („co nie chciała  Niemca?”), a także w uznaniu jego dorobku w lekturze moich dziennikarskich wypocin, odstąpiłem od poetyki pamfletu i donosu, zastępując go przyjazną ironią…


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty