Facebook
kontakt
logo
Strona główna > PULS DNIA
Polska pokonała Brazylię! Czeka Rosja2014-09-16 23:04:00

Polska pokonała w Łodzi Brazylię 3-2 w pierwszym meczu III fazy mistrzostw świata siatkarzy. W Katowicach Francja wygrała z Niemcami 3-0.


Jutro Brazylia zmierzy się z Rosją, w czwartek z Rosją zagrają biało-czerwoni.


Polska - Brazylia 3-2 (25-22, 22-25, 14-25, 25-18, 17-15)

POLSKA: Fabian Drzyzga 3, Michał Kubiak 5, Piotr Nowakowski 5, Mariusz Wlazły 31, Michał Winiarski 2, Karol Kłos 13 oraz Paweł Zatorski (libero), Dawid Konarski 4, Paweł Zagumny 0, Mateusz Mika 13, Rafał Buszek 0, Marcin Możdżonek 0. Trener: Stephane Antiga.

BRAZYLIA: Bruno 3, Lucarelli 16, Lucas 15, Vissotto 16, Fonteles 17, Sidao 6 oraz Mario (libero), Felipe Silva (libero), Raphael 0, Wallace De Souza 4. Trener: Bernardo Rezende.


To był pasjonujący thriller!


Obie strony miały przed meczem problemy z kontuzjami czołowych zawodników. Ostatecznie Stephane Antiga podjął decyzję, że kapitan biało-czerwonych Michał Winiarski mimo bólu kręgosłupa pojawi się na boisku. Bernardo Rezende nie mógł skorzystać z usług Murilo, ale. Sidao i Wallace czuli się na tyle dobrze, że znaleźli się w kadrze Brazylii.


Mimo powrotu na boisko Winiarskiego Polacy od samego początku mieli problemy z przyjęciem zagrywki serwujących z ogromną dozą ryzyka Brazylijczyków. Gdy tylko piłka przeszła na polską stronę siatki, przyjmującym ciężko było dograć do Fabiana Drzyzgi, a temu – zgubić blok rywali. W efekcie zespół Bernardo Rezende szybko objął prowadzenie 7:3 i zdawało się, że kontroluje grę. Właśnie wtedy zgrywać zaczął Mariusz Wlazły, a wzmocniony Dawidem Konarskim (który zaczął podwójną zmianę) blok funkcjonował bez zarzutu. To pozwoliło odrobić straty jeszcze przed drugą przerwą techniczną, a potem, po kolejnym bloku, objąć prowadzenie 19:18. Jak zwykle wypełniona do ostatniego miejsca Atlas Arena eksplodowała z radości, a po kolejnej niemal uniosła się w powietrze, gdy Mariusz Wlazły skończył trwającą kilkadziesiąt sekund wymianę, w której aż cztery razy piłkę wystawiał libero Paweł Zatorski. Brazylijczycy zupełnie się pogubili, nie pomogło im nawet pojawienie się Raphaela w miejsce Bruno Rezende i pierwszego seta wygrali gospodarze. To był jeden z tych powrotów do gry, które wspomina się latami! Tym bardziej, że przecież poprzednie 12 setów podczas mistrzostw świata Polska z Brazylią przegrała, ostatni sukces notując… 44 lata temu!


Drugi set był bliźniaczo podobny, ale… tylko do pewnego momentu. Tym razem podczas przerwy technicznej Brazylia prowadziła 16:11, ale Polacy wyrównali na 21:21. I prowadzenia objąć nie zdołali, bo tym razem prowadzony przez Lucarellego atak brazylijski funkcjonował znacznie lepiej niż w pierwszym secie. Szalejący wcześniej przy linii Bernardo Rezende mógł się uspokoić, tym bardziej że Polacy mieli problemy, których nie rozwiązało pojawienie się na boisku Mateusza Miki w miejsce odczuwającego jednak ból mięśni pleców Winiarskiego. Nie wystarczyła im też równa, wysoka forma skutecznego Mariusza Wlazłego, który w pierwszych dwóch setach skończył 13 z 19 ataków, pomagając również zespołowi mocną, stabilną zagrywką.


Brazylia, dla której był to pierwszy występ w Łodzi w tych mistrzostwach dobrą grę kontynuowała także w kolejnej partii. Od samego początku rywale doskonale serwowali, a najwięcej problemów polskim przyjmującym sprawiał Lucas Saatkamp. Brazylia udowadniała, dlaczego uważana jest za najlepszy zespół XXI wieku - nie miała w tej części gry słabych punktów. Polacy, którzy z każdym rozegranym w Łodzi meczem wznosili się wyżej, tym razem mieli podcięte skrzydła.


Podopieczni Bernardo Rezende przede wszystkim przestali się mylić w ataku, kończąc w trzecim secie aż 65% akcji i wygrywając aż 25:14, a potem kontynuując dobrą grę zagrywką i blokiem w kolejnej partii. Polacy robili jednak co w ich mocy, by podnieść się po nokaucie – mobilizowali się wzajemnie, walczyli o każdą piłkę i wywierali na rywalu presję w każdym momencie, w którym rywal choć trochę zwalniał tempo. Nawet bez swojego kapitana biało-czerwoni pokazywali, że to może być ich turniej, że mimo kłopotów nie odpuszczą ani na moment. Pomagał im zresztą nie tylko będący maskotką kadry orzeł, tańczący wokół boiska, ale także będący tego dnia poza dwunastką Andrzej Wrona, który ze szczęścia aż kopnął piłkę pod sufit, gdy atak na 17:15 zakończył Wlazły. Brazylijscy przyjmujący mieli ogromny problem z serwisami Marcina Możdżonka, który po trzecim secie zmienił Piotra Nowakowskiego, uszczelniając także blok. W tym okresie hala nie cichła ani na moment, poziom decybeli pewnie przewyższał pewnie ten powstający przy starcie odrzutowca. A to do lotu znów zrywali się Polacy, którzy czwartego seta wygrali 25:18!


Tie-break zaczął od skutecznych ataków Mateusz Mika, znów nie do zatrzymania był Wlazły i Polska objęła prowadzenie 4:1, a Rezende musiał prosić o czas. Po raz kolejny wzywał swoich graczy jeszcze przed przerwą techniczną, gdy wynik brzmiał 7:2! Zdołał jednak wpłynąć na swoich graczy na tyle, że zdobyli kolejne trzy punkty i poziom emocji znów stał się wręcz niebotyczny i to nie tylko na trybunach, ale także na boisku – był tak wysoki, że za spór pod siatką czerwoną kartką ukarany został Michał Kubiak, a zdobyty punkt pozwolił Brazylijczykom wyrównać na 8:8. Prowadzenie objęli po podwójnym bloku świetnych w tym elemencie Lucasa i Lucarellego na Mariuszu Wlazłym, ale utrzymać go nie zdołali. Obronili piłkę meczową przy stanie 14:13, potem sami mieli szansę, by skończyć to spotkanie przy wyniku 14:15. Ostatecznie o wyniku przesądził udany challenge Polaków, po którym stało się jasne, że wygrają 17:15 i 3:2.


Katowice: Francja - Niemcy 3-0 (25-15, 26-24, 25-22)


pzps.pl


siapolbra2.jpg
polbra.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty