Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie > Seniorzy
Czesław Palik: Myślałem o dymisji, powstrzymali mnie kibice2009-08-17 15:44:00

Po czterech porażkach z rzędu każdy polski trener musi pomyśleć o dymisji - dobrowolnej lub przymusowej. Czesław Palik, szkoleniowiec II-ligowej Stali Sandeco Rzeszów, też o tym pomyślał. - Powstrzymali mnie kibice. Całym sercem jestem z klubem, szkoda, że nie wszyscy zawodnicy oddają z siebie tyle samo co ja.  - mówi w rozmowie z portalem sportowetempo.pl .


- Ochłonął Pan już po porażce 0-3 w Zamościu?
- Po takim meczu trudno szybko dojść do siebie, ale nie mam innego wyjścia. Trzeba zacząć myśleć, co dalej. Pojawia się światełko w tunelu, bo w kolejnym meczu będę miał do dyspozycji Sergesa Kiemę, Krzyśka Husa i Sylwka Sikorskiego. Może do tego czasu wyleczy się również Irek Gryboś. Dysponuję niezbyt szeroką kadrą i każdy zdrowy zawodnik jest na wagę złota.                                                                   
- Miał Pan już taki moment, że chciał to wszystko rzucić w diabły?
- Miałem po meczu z Hetmanem. Od podjęcia takiej decyzji powstrzymał mnie jednak transparent wywieszony przez kibiców: "Czesiek jesteśmy z Tobą". Czasami różnie mówimy o kibicach, bo brutalnie uzewnętrzniają swoje emocje, ale są autentyczni w tym co robią. Wiem, że byli szczerzy i nie było to reżyserowane.
- Cieszy chyba Pana również poparcie Prezesa sekcji Jacka Szczepaniaka, który po meczu zapewniał, że nie zostanie Pan zwolniony?
- Zawsze najłatwiej jest wyrzucić trenera. Ja powiedziałem, że jeśli prezes uważa, że to moja wina, to nie ma problemu, mogę odejść. Trener - słusznie - jest rozliczany z wyników, ale trzeba też mieć zapewnione warunki do pracy, a przed meczem z Hetmanem brakowało mi 5-6 podstawowych zawodników. Należy również dodać, że jesteśmy beniaminkiem i uczymy się tej ligi. A tu na początek z czterech meczów, trzy gramy na wyjazdach. To nam na pewno nie pomogło. Szanujemy się wzajemnie z prezesem i on widzi, że całym sercem jestem z klubem. Szkoda tylko, że nie wszyscy zawodnicy oddają z siebie tyle samo, co ja.
- Ma Pan jakiś pomysł, jak odmienić grę Stali?
- W naszym wypadku szwankuje przede wszystkim skuteczność. Przecież to co wyprawialiśmy pod bramką Hetmana wołało o pomstę do nieba. To już nie jest piłka podwórkowa i trzeba wykorzystywać sytuacje, które się stworzy.
- Po meczu mówił Pan o wstrząsie. Co dokładnie miał Pan na myśli?
- Miałem do zawodników spore pretensje o mało ambitną grę. Decyzja, co do ewentualnej kary należy jednak do władz sekcji, bo to one wykładają pieniądze. Są różne teorie, ale ja uważam, że karanie jest porażką. To mogłoby oznaczać, że moje metody nie są skuteczne. Oczywiście szukam również u siebie błędów. Zastanawiam się, co ewentualnie mogłem źle zrobić. Najłatwiej byłoby teraz odejść, ale mam nadzieję, że wyjdziemy z tego kryzysu i będę miał osobistą satysfakcję, że przetrwałem ten ciężki okres.
- Mecz z GKS Jastrzębie jest dopiero piątym w tym sezonie, ale już wydaje się być pojedynkiem o życie...
- Można powiedzieć, że znów trafiamy na bardzo zdeterminowanego rywala, który boryka się ze sporymi kłopotami. Znam się z trenerem Jastrzębia Jerzym Wyrobkiem bardzo dobrze i wiem, że ma nieciekawą sytuację i też jest trochę podłamany. Trzeba się jednak liczyć z tym, że podobnie, jak Hetman rywale wyjdą na boisko bardzo zdeterminowani i będą walczyć na całego. Wybieram się w środę do Jastrzębia na mecz zaległy z Kolejarzem Stróże, zobaczymy, jak się prezentują. Na pewno nie pękam i wiem, że z tego materiału, który mamy, uda się skompletować drużynę, która zacznie wygrywać.
Rozmawiał: Paweł Marzec



palik.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty