Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie > Seniorzy > II liga (wschód)
Zginęli od własnej broni

Resovia - Ruch Wysokie Mazowieckie 1-3 (1-0)

1-0 Walaszczyk 33
1-1 Czarnecki 57
1-2 Żaglewski 72
1-3 Twardowski 89
Sędziował Sławomir Pipczyński (Radom). Żółte kartki: Szkolnik, Benkowski, Turczyn - Trzaskalski, Jakuszewski. Widzów 1000.
RESOVIA
: Pietryka - Kozubek, Kusiak, Benkowski, Szkolnik (86 Głaz) - Piątkowski, Fryc (70 Domoń), Walaszczyk, Turczyn - Zawiślan (64 Kamiński), Hajduk (81 Wiktor).
RUCH: Holewiński - Bartkiewicz, Kołłątaj, Zalewski, Czarnecki - Trzaskalski (89 Oświęcimka), Strózik (73 Jakuszewski), Żaglewski (84 Grzybowski), Kołodziejczyk - Twardowski (90 Ambrożewicz), Bzdęga.

Resoviacy przegrali na własnym terenie w meczu o ligowe punkty pierwszy raz od 2 lat. W październiku 2007 roku boisko przy ul. Wyspiańskiego zdobył Kolejarz Stróże prowadzony przez Mirosława Hajdo, aktualnego trenera "pasiaków". Porażka z Ruchem boleśnie weryfikuje ambitne plany rzeszowskich działaczy, bo Resovia w takim składzie może co najwyżej walczyć o środek drugoligowej tabeli.
W poprzednim sezonie resoviacy gros bramek zdobywali po dośrodkowaniach z rzutów rożnych i wolnych. W sobotę zginęli od własnej broni. Świetnie zbudowani obrońcy nie stanowili żadnej przeszkody i nie ułatwiali życia Marcinowi Pietryce. Dwa gole Ruch strzelił w zamieszaniu, jakie powstało w polu karnym gospodarzy po mocno bitych rzutach wolnych, trafienie kluczowe - na 2-1 - było technicznym majstersztykiem. Arkadiusz Żaglewski ustawił sobie piłkę na 17 metrze i przymierzył tuż przy słupku. Żaglewski to żaden podlaski Platini. Jak sam przyznał, takiego gola udało mu się zdobyć drugi raz w życiu.
W Resovii w taki sposób piłkę podkręcić potrafi jedynie Kamil Walaszczyk. Pokazał to dwukrotnie, także egzekwując rzuty wolne. Sęk w tym, że nie miał szczęścia, bo za każdym razem futbolówka odbijała się od słupka. "Kaka" w końcu gola zdobył, po efektownej akcji Wiesława Kozubka i Rafała Zawiślana. Tyle, że z tego trafienia po meczu nikt specjalnie się nie cieszył.
Ruch nie przyjechał do Rzeszowa bronić się i od początku groźnie atakował. Jednak przez prawie godzinę nic nie zapowiadało nieszczęścia resoviaków. Jeszcze w 64 minucie debiutujący przed rzeszowską publicznością Michał Benkowski o mały włos nie strzelił na 2-1, "główkując" w poprzeczkę. Chwilę potem gospodarze znaleźli się w opałach i nie wiedzieli, jak sobie pomóc. Skwapliwie pilnowany Sebastian Hajduk w całym spotkaniu nie otrzymał ani jednego dobrego podania. Eksperyment z Zawiślanem w ataku nie powiódł się z tego samego powodu. Oskar Fryc i Walaszczyk męczyli się w środku pola, skrzydła nie istniały, bo Rafał Turczyn i Jarosław Piątkowski niewiele pokazali poza bieganiem. Słabo zagrała cała drużyna, a o tych, którzy weszli z ławki lepiej nie wspominać.

Aleksander Lupa

 

Zdaniem trenerów

Mirosław Hajdo, Resovia. - Dużo czasu poświęcamy grze w obronie, pokazujemy, jak należy się zachować przy stałych fragmentach, ale - jak widać - podczas meczu różnie z tym bywa. Niewybredne komentarze z trybun są nie na miejscu. Spotkanie z Ruchem nam nie wyszło, ale to nie powód, by krytykować drużynę. Tym bardziej, że nie sposób odmówić chłopakom serca do gry. Brakowało nam jednak piłkarza, który w kryzysowym momencie wziąłby na siebie odpowiedzialność, zmobilizował kolegów, poderwał ich do walki. Takiego lidera w drużynie nie mamy.
Nie pierwszy raz przekonaliśmy się, że to nie trzecia liga. Teraz żeby coś osiągnąć, trzeba zap...i zadbać o detale. W inny sposób punktów nie zdobędziemy.
Piotr Zajączkowski, Ruch. - Do tej pory było tak, że graliśmy dobrze, ale punktów z tego nie mieliśmy. W Rzeszowie już wszystko było, jak należy. Wiedziałem, że Resovia zaatakuje od pierwszych minut. Gola zdobyła jednak z ewidentnego spalonego. Nie mam wątpliwości, iż na własnym boisku resoviacy są w stanie pokonać każdego przeciwnika. Tym bardziej cieszę się ze zwycięstwa.

AL

Arkadiusz Żaglewski, kapitan Ruchu:

 

Żaden ze mnie Leszek Pisz

- Przymierzył Pan z wolnego niczym podkarpacki mistrz Leszek Pisz. Gratulacje.
- Dziękuję za miłe słowa, ale porównanie z Leszkiem Piszem nie jest na miejscu. Taki strzał wyszedł mi pierwszy, no, może drugi raz w życiu. W ogóle rzadko zdobywam bramki.
- Ta jednak - dająca Wam prowadzenie - była kluczowa dla losów spotkania.
- Zgadza się. Dodała nam wiary we własne umiejętności, a Resovii chyba podcięła skrzydła. O tyle to ciekawe, że po pierwszej połowie nic nie wskazywało, iż sytuacja na boisku tak bardzo się zmieni.

AL

Michał Benkowski, obrońca Resovii:

 

Czasem trzeba wybić piłkę w aut

- Nie o takim debiucie przed rzeszowską publicznością Pan marzył...
- Ciężko pozbierać myśli po takim meczu. Najgorsze, że prowadziliśmy, graliśmy nieźle aż nagle coś się zacięło.
- Jak to możliwe, że w defensywie panował taki chaos? Straciliście trzy gole po rzutach wolnych, a przecież niemal każdy z Was to chłop na schwał.
- Zabrakło konsekwencji. Czasem trzeba wybić piłkę w aut, nie wstydzić się tego. Nam piłka gdzieś uciekała, źle się ustawialiśmy. Sam mam na sumieniu trzeciego gola. Nie tak to miało wyglądać...
- Odkąd pojawił się Pan w składzie, Resovia nie zdobyła choćby punktu. Jakiś omen?
- Powiem tylko, że nie jest mi z tym łatwo. W środę czeka nas kolejny ciężki pojedynek w Łowiczu z Pelikanem. Trzeba się szybko pozbierać, wyciągnąć wnioski i przywieźć do Rzeszowa jakąś zdobycz. Stać nas na to.
- Trener Hajdo powtarza, że wielu piłkarzy Resovii musi się jeszcze uczyć drugiej ligi. Pan już w niej grał.
- Ale w grupie zachodniej. Ekipę Ruchu Wysokie Mazowieckie widziałem pierwszy raz w życiu. Pokazała nam, jak wykorzystywać okazje. Myśmy tego nie zrobili, choć kilka sytuacji do podwyższenia wyniku mieliśmy.

Rozmawiał Aleksander Lupa

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty