Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie > Seniorzy > I liga
Sandecja zaczęła z przytupem - Motor rozbity

Motor Lublin - Sandecja Nowy Sącz 1-4  (0-3)

0-1 Jonczyk 13
0-2 Kmiecik 20
0-3 Urban 40

1-3 Białek 49

1-4 Bębenek 67

Sędziował Jacek Zygmunt (Jarosław). Widzów 1500 (w tym 200 z Nowego Sącza). Żółte kartki: Ptaszyński, Żmuda  - Gawęcki, Froehlich, Niane. Czerwona kartka - Różalski (75, za faul przed polem karnym).
MOTOR: Gieresz - Soroka, Maciejewski (18 Lenart), Ptaszyński, Wojdyga - Żmuda, Król (46 Płaza) - Białek, Niemczyk (74 Adamiec), Popławski - Fundakowski.
SANDECJA: Różalski (77 Kozioł) - Makuch, Froehlich, Jędrszczyk, Chorużi - Niane - Bębenek (85 Janik), Urban, Gawęcki, Jonczyk (69 Hlousek) - Kmiecik.

 

Sandecja Nowy Sącz już do przerwy prowadziła w Lublinie z Motorem 3-0 w meczu 20. kolejki I ligi, by ostatecznie wygrać 4-1. Strzeleckim instynktem wykazywali się sądeccy debiutanci . Mecz przyniósł dodatkowe emocje - czerwoną  kartkę dla bramkarza Sandecji i wyrzucenie na trybuny trenera Motoru.

 

 

Murawa w Lublinie wyglądała fatalnie - nie było na niej trawy, była nierówna i zmrożona, ale sędzia Jacek Zygmunt z Jarosławia zdecydował jednak, że można na niej grać. Choć spotykały się zespoły z odległych miejsc w tabeli I ligi - Sandecja jest w czołówce, Motor na ostatnim miejscu - trudne boisko wydawało się wyrównywać szanse. Nawet jeśli przewaga w technicznym wyszkoleniu była po stronie Sandecji, to nie było pewne, że czy  na tak fatalnej nawierzchni podopieczni Dariusza Wójtowicza będą w stanie to udowodnić. Po 20 minutach było już jasne, że owszem...

Od początku mecz był ciekawy. W 6 min po dośrodkowaniu Soroki z rzutu wolnego, w znakomitej sytuacji znalazł się Żmuda. Będąc 6 metrów od bramki strzelił jednak tak, że właściwie podał piłkę Różalskiemu. Goście zaraz się zrewanżowali -  Bębenek z 16 metrów przymierzył niemal idealnie, piłka o milimetry minęła słupek.

Kolejna akcja już przyniosła sądeczanom gola.  W 13 min młodzieżowy reprezentant kraju Jonczyk przedarł się lewą stroną, wpadł w pole karne i przymierzył z 13 metrów po długim rogu, pokonując Gieresza. Motor nie miał wiele czasu na otrząśnięcie się. W 20 minucie było już 0-2. Debiutujący w oficjalnym meczu w barwach Sandecji Kmiecik podwyższył wynik. Z rzutu wolnego piłkę dośrodkował Urban, Frohlich zgrał ją głową do wysokiego napastnika Sandecji, a ten mocnym strzałem wpakował piłkę do siatki.


Dwa gole to nie były jedyne straty Motoru poniesione w tym czasie. W 18 min boisko musiał opuścić Maciejewski, który po kontuzji jednak nie doszedł do sił. Musiał go zastąpić Lenart.


Tymczasem trwała ofensywa Sandecji, bramkę próbowali ostrzeliwać Bębenek i Kmiecik, ich strzały blokowali jednak lublinianie. Motor nie miał już czego bronić. Próbował odrobić straty - w 29 min Białek uderzał z dystansu tuż nad bramką Sandecji, za chwilę zamieszanie w polu karnym gości wyjaśniał wybiciem piłki Frohlich, w 36 min po strzale Popławskiego piłkę złapał Różalski.

 

Wydawało się, że Sandecja dała się przytłoczyć, ale tymczasem jej odpowiedź była zabójcza. W 40 minucie wymiana podań między jej piłkarzami na 6-7 metrze przed bramką Motoru skończyła się podaniem do nieobstwionego Urbana, który nie miał żadnego kłopotu z pokonaniem Gieresza. 3-0 jeszcze przed końcem pierwszej połowy to już był nokaut. Co mógł wymyślić na takie warunki, postawione przez gości, trener Motoru?

Na pewno próbował jeszcze zmobilizowac swoich podpiecznych, bo drugą część meczu zaczęli z werwą i szybko zostali nagrodzeni. W 49 min Białek  z 17 m z prawej strony pola karnego przymierzył precyzyjnie z rzutu wolnego i trafieniem w krótki róg zaskoczył Różalskiego.

 

Rewanż Sandecji mógł być bardzo szybki. Po podaniu Bębenka w znakomitej sytuacji znów był Kmiecik, strzelał z bliska wzdłuż bramki i obok słupka... Co się odwlecze... W 67 min Urban wypuścił w bój podaniem na lewej stronie Bębenka, ten schodząc do środka minął obrońcę i pewnym strzałem podwyższył prowadzenie na 4-1.Bardzo ładna akcja pomocnika Sandecji i książkowe jej zakończenie!

 

Zaraz mogło być 2-4. Prawą stroną pomknął Białek, dośrodkował do Płazy, która  mógł trafić z paru metrów właściwie do pustej bramki, ale strzelił tak, że do bramki zdążył wrócić Różalski, odbił piłkę, w poprawce Płaza trafił w słupek, po czym piłkę wybili sądeczanie...

W 75 min Różalski znów wystąpił w głównej roli, faulując wychodzącego na czystą pozycję Fundakowskiego przed polem karnym. Zszedł za to z czerwoną kartką, a zaraz za nim Kmiecik, który musiał ustąpić miejsca  rezerwowemu bramkarzowi Sandecji - Koziołowi. Z rzutu wolnego podyktowanego za tamten faul Białek nie zrobił pożytku, strzelił nad bramkę.  Za krytykowanie orzeczeń sędziego w zamieszaniu towarzyszącym zmianie w bramce trener Baniak powędrował na trybuny...

 

A rezerwowy bramkarz Sandecji szybko miał się okazję wykazać  - w 84 min przeegzaminował go znakomitym strzałem głową Fundakowski, Kozioł odbił piłkę, a dobitka Białka nie była celna.

Sędzia Zygmunt przedłużył spotkanie o 5 minut, ale rezultat nie uległ już zmianie.

 

Sandecja odniosła zasłużone zwycięstwo, zbliżając się do zapewnienia sobie pierwszego celu w tym sezonie - utrzymania w I lidze. Zwycięstwo wyjazdowe jest tym cenniejsze, że w pierwszej rundzie zespół Wójtowicza długo na nie czekał. Wiosnę zaczyna o wiele lepiej.

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty