Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Pogoń grała, a Sokół strzelał gole

Sokół Kocmyrzów – Pogoń Miechów 3-1 (2-0)

1-0 Pater 5
2-0 Zawrzykraj 27
2-1 Matyja 55
3-1 Pater 67
Sędziowali Janusz Korzeniak (Kraków) oraz Klaudiusz Kozioł i Krzysztof Maćkowski. Żółte kartki: D. Dudziński – Czekaj, Zięba. Widzów 100.
SOKÓŁ:
Zbroja – Kubka (65 Szewczyk), P. Kopyść (46 Marczykiewicz), J. Sado, Piątek – Rudziński (73 Kałkus), Brak, D. Dudziński, Wisła (10 Poterek) – Zawrzykraj, Pater.
POGOŃ: Ł. Paczyński – Dąbrowski (76 T. Piwowarski), Matyja, Janczyk, Krupa (46 Czekaj) – Oleksy, R. Dudziński, Zięba, Majewski (86 Kula) – Hejmo, Dudek (67 Żarnowiecki).

Bardzo dziwny to był mecz. Pogoń grała, a Sokół strzelał gole… Miechowianie stworzyli  dwa razy więcej sytuacji bramkowych niż gospodarze, ale szczęście tego dnia opuściło drużynę prowadzoną przez grającego trenera Jacka Matyję.
Kocmyrzowianie mają do perfekcji opanowane jedno zagranie, które przynosi im bramki i z którym nie mogą poradzić sobie przeciwnicy. To jedno zagranie to prostopadłe podanie do jednego z dwóch napastników – Zawrzykraja lub Patera – wychodzących na wolne pole. W taki sposób padły gole nr 2 i nr 3 dla Sokoła, tak też mogła paść pierwsza bramka, gdyby nie faul Krupy kilka metrów przed polem karnym. Padła z wolnego - Pater uderzył ponad murem kompletnie zaskakując Ł. Paczyńskiego.
Wczesny gol nie podłamał miechowian, którzy uzyskali przewagę. W 10. minucie Majewski mógł wyrównać, ale rozminął się o milimetry z podaniem. 6 minut później po główce Matyi piłka zmierzała do siatki, ale sprzed linii bramkowej wybił ją grający trener Sokoła P. Kopyść. Gdy gol dla gości wisiał w powietrzu Zawrzykraj dostał prostopadłą, w pierwszej fazie akcji obrońcy i bramkarz zastawili mu drogę do bramki, ale uciekł im na lewą stronę i gdy wydawało się, że będzie zagrywał do środka – strzelił zaskakująco w „krótki” róg do siatki. 2-0.
Również i ten gol nie załamał miechowian. W 32. minucie Zięba przymierzył z wolnego w okolice „okienka”. Za chwilę, po podaniu Oleksego, Hejmo znalazł się oko w oko z bramkarzem. Wybrał najgorszy wariant – uderzenie w bliższy róg, czyli tam, gdzie czekał na strzał Zbroja.
Sokół grał tymczasem z ulubionej kontry, w 38. minucie Brak przegrał pojedynek z bramkarzem Pogoni. Goście byli blisko zdobycia gola „do szatni”, lecz Majewski trafił tylko w poprzeczkę…
Tuż po przerwie Zawrzykraj, najlepszy snajper VI ligi, znów się „urwał” obrońcom, ale Ł. Paczyński zapobiegł utracie gola. Przez kolejny kwadrans goście zamknęli piłkarzy Sokoła prawie jak w hokejowym zamku. W 54. minucie po strzale z bliska Majewskiego Piątek wybił futbolówkę z bramki. Po chwili padł w końcu gol – po centrze Zięby z kornera Matyja w „swoim stylu”, znanym z boisk wyższych klas rozgrywkowych, wpakował piłkę głową do siatki. 10 minut później kolejny raz Piątek uratował gospodarzy, wyręczając bramkarza po strzale R. Dudzińskiego…
I gdy pachniało rychłym remisem nastąpiła kontra Sokoła. Zawrzykraja zdołał wprawdzie powstrzymać golkiper miechowian, ale wybił piłkę wprost pod nogi Patera, który bez problemu skierował ją do bramki. W trakcie tej akcji na polu karnym drużyny gości pojawił się czarny pies nierasowy, ale arbiter nie przerwał gry, zapewne chcąc uszanować miłość zwierzęcia do piłki nożnej.
Do samego końca Pogoń goniła uciekający z każdą minutą korzystny wynik. Szanse na to były, ale swój wielki dzień miał mały bramkarz Sokoła – Tomasz Zbroja. Obronił mocne strzały Zięby i R. Dudzińskiego, a w 73. minucie nie dał się pokonać Majewskiemu w sytuacji sam na sam. Na 2 minuty przed końcem obrońca kocmyrzowski po raz czwarty w tym meczu wybił piłkę z bramki, tym razem J. Sado po strzale Żarnowieckiego…
Szczęście, jak widać, rzeczywiście opuściło tego dnia miechowian, ale gospodarzom trzeba oddać honor: umieją robić to co w futbolu najważniejsze, czyli strzelać bramki...

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty