Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
W końcu oskrzydlili gości

Słomniczanka Słomniki - Płaszowianka Kraków 6-2 (3-1)

1-0 Kwiatkowski 10
2-0 Zaranek 18
2-1 Trojański 23
3-1 Rudek 40
3-2 Szafraniec 50
4-2 Kwiatkowski 60
5-2 Rudek 63
6-2 Nowak 68

Sędziował Paweł Piotr Nowak. Mecz odbył się w Niedźwiedziu.
SŁOMNICZANKA: Bubak - Jaworski, Żak, Strona, Konieczny - Nowak, Drożniak, Szwagrzyk, Zaranek - Kwiatkowski, Rudek.
PŁASZOWIANKA: Jurek - K. Chróściel, Maciej Roda, Pazdyk, Mateusz Roda - P. Zdebski, Szafraniec, A. Zdebski, Kania - Flasiński, Trojański.

Mecz nie miał już żadnej stawki, Słomniczanka już awansowała, Płaszowianka już spadła, więc grano otwartą piłkę. Zdecydowanie więcej atutów mieli gospodarze i wygrali 6-2.

Słomniczanie na początku uzyskali dużą przewagę i jej efektem była dwa gole. W dalszej części I połowy gra się wyrównała. Goście zdobyli kontaktową bramkę, Trojański minął obrońcę i strzelił celnie po "długim". Przed przerwą miejscowi odskoczyli jednak na 3-1.

- Popełniliśmy dwa błędy i straciliśmy dwa gole
- przyznaje Krzysztof Pazdyk, obrońca Płaszowianki, zarazem prezes klubu. - Ale wróciliśmy do gry i przy stanie 2-1 mieliśmy dwie doskonałe sytuacje. Zarówno Szafraniec, jak i P. Zdebski trafili jednak prosto w bramkarza...

Po przerwie Płaszowianka po raz drugi złapała kontakt. J. Roda podał z głębi za obrońców, Szafraniec wyszedł z drugiej linii i w sytuacji "sam na sam" mógł sobie wybrać róg, w który ma strzelić. Niebawem, w ciągu 8 minut, Słomniczanka zdobyła trzy gole i było po meczu...

- Rywale strzelili na 3-2, ale później chyba zabrakło im sił, bo robiliśmy na boisku co chcieliśmy - komentuje Ryszard Kazieczko, trener Słomniczanki. - Nasze trzy gole po przerwie padły po oskrzydlających akcjach i podaniach z prawej strony tak, że strzelcy tylko dostawiali nogę. Piłka krążyła jak po sznureczku, sunął atak za atakiem, bramek mogło być dużo więcej. Bardzo dobry mecz rozegrał Szwagrzyk, który kierował grą drużyny.

- Gra była wyrównana, ale tylko do czasu gdy Słomniczanka strzeliła nam trzy gole; potem faktycznie zabrakło nam sił - przyznaje Krzysztof Pazdyk. - Później mecz się zrobił już całkiem towarzyski.

 

RK

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty