Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Lachowicz lubi prezenty

Wieczysta Kraków - Płaszowianka Kraków 3-2 (3-1)

1-0 Lachowicz 1
2-0 Majkut 10
3-0 Lachowicz 20
3-1 Szafraniec 32 (karny)
3-2 Gawin 88

Sędziował Grzegorz Malada. Czerwone kartki: Paliwoda (31) - Proano (44). Widzów 30.
WIECZYSTA: Szewczyk - Paliwoda, Bartosik, Podsiadły, Pancerz - M. Liszka, Majkut (60 Berger), Podlewski (70 Michno), Pytel - Lachowicz, Suchan.
PŁASZOWIANKA: Pietrzyk - Mroczka (30 Gawin), Maciej Roda, Leśniak (80 K. Chróściel), Mateusz Roda (23 Szmalec) - Trojański, Szafraniec, Flasiński, Pazdyk - Proano, A. Chróściel.

Gdy po 20 minutach było 3-0 dla Wieczystej zapowiadało się na nokaut rywali. Tymczasem po przerwie goście się rozegrali i niewiele brakowało, aby uzyskali remis. - Rozegraliśmy najlepszy mecz w tej rundzie, a punktów nam nie przybyło - mówi Krzysztof Pazdyk, zawodnik i zarazem prezes klubu z Płaszowa.

Zaraz na samym początku Dawid Lachowicz skorzystał z prezentu jaki mu zrobili obrońcy Płaszowianki (jeden kopnął piłkę w drugiego...). W sytuacji "sam na sam" pierwszy snajper Wieczystej złapał bramkarza na wykroku i było 1-0. Niebawem gospodarze prowadzili już 2-0. Po dwójkowej akcji Lachowicza z Majkutem, ten pierwszy "zabrał" obrońcę, Pietrzyk próbował skrócić kąt, a wtedy nastąpiło dogranie do Majkuta, który strzelił do pustej bramki. Na 3-0 podwyższył Lachowicz, który dostał prostopadłe podanie od Pytla i pokonał bramkarza.

Lachowicz mógł dobić przeciwników, ale nie wykorzystał dwóch idealnych okazji. Najpierw, gdy po wolnym Majkuta bramkarz wybił piłkę przed siebie, napastnik Wieczystej uderzył z 5 m z całej siły... niecelnie. Później lobował golkipera, ale futbolówka, która niczym spadający liść miała wpaść do siatki, przeszła obok słupka. Trzeciej szansy się nie doczekał, bo Suchan, minąwszy dwóch obrońców, nie dograł mu piłki, tylko sam strzelił - bez efektu.

Załamanie w grze Wieczystej nastąpiło w momencie gdy czerwoną kartkę - za kopnięcie przeciwnika - otrzymał Paliwoda. Przewinienie nastąpiło w polu karnym i po chwili jedenastkę dla Płaszowianki wykonał Szafraniec. Na boisku zrobiło się nerwowo, tuż przed przerwą już oba zespoły grały w dziesiątkę. Tym razem czerwony kartonik ujrzał Ekwadorczyk Proano Enriquez, który kopnął bez piłki Lachowicza. Do przerwy było 3-1, chociaż goście też mieli swoje okazje, m.in. Szmalec, który po indywidualnej akcji strzelał z kąta z 5 metrów, ale bramkarz miejscowych nie dał się pokonać.

- Nie wiem co się stało z drużyną po przerwie. Grali jakby z księżyca spadli. To był po prostu koszmar
- narzekał Grzegorz Plata, trener Wieczystej.

Być może gospodarze byli już pewni, że mecz mają wygrany. Rywale byli innego zdania i w II połowie stworzyli wiele doskonałych okazji. Gdyby je wykorzystali, mogliby nawet wygrać! Po krosie Leśniaka sam na sam z bramkarzem znalazł się A. Chróściel, ale przegrał pojedynek. Na piątym metrze zupełnie nie pilnowany był Gawin, lecz uderzył prosto w Szewczyka. W innej sytuacji strzelił po "długim", ale znów bramkarz Wieczystej był górą. - To była fantastyczna interwencja, interwencja meczu. Myślę, że bramkarz uratował Wieczystej trzy punkty - chwalił Szewczyka prezes Płaszowianki, Krzysztof Pazdyk.

Skapitulował raz, tuż przed końcem meczu, gdy po dośrodkowaniu Trojańskiego Gawin uderzył celnie głową w "długi" róg.

 

RK

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty