Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > V liga (Wadowice)
Druga wygrana Babiej Góry

Babia Góra Sucha Beskidzka - Nadwiślanin Gromiec 3-0 (1-0)

1-0 Ścieszka 43
2-0 R. Starowicz 57
3-0 Hendzlik 90+1 (samob.)

Żółte kartki: Żmudka, Mika, M. Pacyga - Nowicki, Saternus.
BABIA GÓRA: Talaga, P. Starowicz, Żaczek, Głuc, Barzyczak, Ścieszka (46 R. Starowicz), Tłok (46 M. Pacyga), Mika, Kociołek (62 Leśniak), Dyduch, Żmudka (68 T. Pacyga).
NADWIŚLANIN: Fijołek, Ł. Adamczyk, Rundzia, Saternus, Rudnicki (46 Sobień), Waligóra (87 Kurek), Kania (71 Szalonek), Budek (60 Hendzlik), Kosowski, Nowicki, K. Adamczyk.

Drugie zwycięstwo na stadionie przy ulicy Mickiewicza w okręgówce, drugie stosunkiem 3-0, odnieśli w sobotnie popołudnie zawodnicy Mz Suchej Beskidzkiej. W starciu beniaminków Babia Góra okazała się lepsza od Nadwiślanina Gromiec.

Po zakończeniu pierwszej połowy, która co prawda zakończyła się prowadzeniem Babiej Góry 1-0, mało kto przypuszczał, że po przerwie gospodarze mogą nie tylko podwyższyć prowadzenie, ale też zakończyć mecz efektowną wygraną. Pierwsza odsłona, rozegrana w wielkim upale, toczona była w wolnym tempie i to goście sprawiali lepsze wrażenie. W przerwie w składzie i taktyce Babiej Góry nastąpiły duże zmiany - na murawie pojawili się nominalni napastnicy: Michał Pacyga i Robert Starowicz. Kamil Dyduch został cofnięty do środkowej linii, a Krzysztof Żmudka powędrował na lewe skrzydło. - Takie było założenie, by na zmęczonego przeciwnika weszli dwaj wypoczęci napastnicy i zrobili różnicę. Tak się właśnie stało - podsumował mecz grający trener Jacek Kudzia, który z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego po raz pierwszy w tym sezonie nie znalazł się nawet w meczowej osiemnastce. - Przed nami wiele meczów i lepiej czasami odpuścić. Wynik musi cieszyć, gra, ale tylko po przerwie również, chociaż goli powinno być w tym okresie znacznie więcej.

Niespodzianka numer jeden w meczu z Nadwiślaninem Gromiec to skład MKS Babia Góra Sucha Beskidzka. Na ławce rezerwowych zasiedli: Robert Starowicz i Michał Pacyga, czyli etatowi w poprzednim sezonie napastnicy MKS Babia Góra Sucha Beskidzka. - Skład na dany mecz krystalizuje podczas mikrocyklu w tygodniu poprzedzającym mecz. Dodatkowo widziałem, jakie są warunki atmosferyczne w sobotnie popołudniu i chciałem wykorzystać element zaskoczenia, czyli wprowadzić dwóch świeżych napastników na zmęczonego przeciwnika od początku drugiej połowy. Plan się powiódł, a Robert i Michał zrobili różnicę, która miała duży wpływ na nasz końcowy sukces - powiedział po zakończeniu spotkania Jacek Kudzia. Niespodzianka numer dwa to właśnie nieobecność Jacka Kudzi w wyjściowym składzie Babiej Góry. - Mam problem z mięśniem dwugłowym uda i uznałem, że nie ma sensu ryzykować zdrowia. Mam naprawdę szeroką kadrę – zapewnia opiekun Babiej Góry. Pod jego nieobecność w okręgówce zadebiutował Romek Barzyczak, który zagrał na prawej stronie obrony. W ataku w pierwszych czterdziestu pięciu minutach grali Kamil Dyduch i Krzysztof Żmudka. Widać było zwłaszcza po przerwie, że lepiej czują się na innych pozycjach - Dyduch  w środku pola, a Żmudka jako lewoskrzydłowy. Do składu wrócił kapitan Łukasz Mika, który zaczął mecz w linii pomocy u boku Sebastiana Tłoka.

I wreszcie niespodzianka numer trzy to słaba postawa drużyny Babiej Góry w pierwszej połowie sobotniego spotkania. Pierwszy celny strzał Babia Góra oddała w 38. minucie (Kamil Dyduch). Gdyby goście nie wyszli na murawę z myślą numer jeden, czyli zabezpieczeniem dostępu do własnej bramki, ale odważniej zaatakowali, to może mecz mógłby mieć zupełnie inny przebieg. Nadwiślanin w końcu ruszył bardziej zdecydowanie i stworzył trzy groźne okazje do zdobycia gola – po trójkowej akcji: Krystiana Kani, Kamila Adamczyka i Roberta Saternusa ten ostatni nie trafia w piłkę, chociaż aż się prosiło, by został zatrudniony w tej sytuacji Kamil Talaga. Bramkarz Babiej Góry z najwyższym trudem obronił strzał z dystansu  Kamila Adamczyk w 29. minucie. Trzecia okazja to niecelny strzał z dystansu Przemysława Nowickiego, który poprzedziła szybka wymiana piłek między trzema zawodnikami Nadwiślanina.  Babia Góra też swoje okazja miała - już w 1. minucie Dyduch naciskał bramkarza z Gromca, Andrzeja Fijołka, ale ostatecznie obrońcy gości wyjaśnili sytuację. W 33. minucie Maciek Żaczek przerzuca piłkę na prawą stronę do Kuby Kociołka, który chciał wystawić jak na tacy piłkę Tomkowi Ścieszce. Gary nie doszedł jednak do tej piłki. W 36. minucie zdenerwowany nieporadnością kolegów z drużyny Dyduch minął trzech zawodników Nadwiślanina, ale jego prostopadłe zagranie trafiło wprost w rękawice Fijołka. Rozleniwionych kibiców Babiej Góry ożywiła trzy minuty później dwójkowa akcja Dyducha ze Ścieszką, po której co prawda nie było nawet strzału w kierunku bramki Fijołka, ale brawa zostały przyznane jak najbardziej zasłużenie. I kiedy wydawało się, że nic nie zmieni się do przerwy, a w drugiej połowie wynik będzie do końca sprawą otwartą, Babia Góra wyszła na prowadzenie. Po dośrodkowaniu w pole karne Nadwiślanina Łukasz Mika zgrał głową piłkę na trzeci metr przed bramką Fijołka, skąd formalności dopełnił Ścieszka. I jeszcze przed końcowym gwizdku pierwszej połowy piłkę w polu karnym drużyny z Gromca opanował Dyduch, ale jego strzał był zbyt lekki.

Roszady w składzie oraz ustawieniu na drugą połowę okazały się decydujące. Dodatkowo po bramce do szatni totalnie uszło powietrze z drużyny Nadwiślanina. Goście w pierwszych 10. minutach próbowali jeszcze doprowadzić do wyrównania - niecelny strzał z dystansu chwilę po wznowieniu gry oddał Saternus, a w 54. minucie Karol Głuc i Żaczek do spółki zażegnali szarżę Adamczyka. 180 sekund później było już 2:0 - Żmudka podaje do Michała Pacygi, a ten znajduje w polu karnym nie pilnowanego Roberta Starowicza. Napastnik Babiej Góry przegrywa pierwszy pojedynek sam na sam z Fijołkiem, ale już dobitka znajduje drogę do celu. Nadwiślanin najlepszą okazję w tej części gry stworzył dopiero w 82. minucie - z rzutu wolnego strzelał Nowicki, ale Talaga sparował to uderzenie na rzut rożny. Inna sprawa, że w tym momencie wynik powinien już brzmieć  cztery lub pięć do zera dla Babiej Góry. Dwie okazje do podwyższenia wyniku zmarnował wprowadzony po przerwie Tomek Pacyga, pojedynek sam na sam z Fijołkiem po dobrym podaniu od Miki zmarnował Robert Starowicz, strzał z bliskiej odległości Michała Pacygi został zablokowany przez obrońców Nadwiślanina. Skoro Babia Góra nie potrafiła pokonać Fijołka, jak to się robi pokazał zawodnik… Nadwiślanina. Kamil Dyduch otrzymał w polu karnym piłkę przy linii bocznej i mocno dośrodkował/strzelał na przedpole bramkowe Nadwiślanina. Futbolówka trafiła w nogę Grzegorza Hendzlika, a po chwili była już w siatce gości.

babiagora.info (Maciej Krzyśków)

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty