Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > V liga (Kraków I)
Zelków w sytuacji "nożowej"

JKS Zelków - Clepardia Kraków 1-0 (1-0)


1-0 Piotr Koperny 41
ZELKÓW: Malec - Skotniczny, Śliwiński, Kozubowski, Mitana - Węgiel, Para, Bieszczanin, Koperny (80 Komorowski), Wiatr - Burzyńskki.
CLEPARDIA: Cieślik - Gumula (73 Kulewicz), Miczek, Mierzwa (55 Moszumański), Rębisz - Mączyński, Wach (75 Kwiecień), Bosak, Wojniak - Błasiak, Michalski (58 Pietrzak).

Jedyny, a więc zwycięski gol padł na 4 minuty przed końcem I połowy. Para lewą stroną minął dwóch zawodników gości i z ok. 40 metrów posłał długą centrę. Piłka zmierzała w kierunku bramki, wyskoczył do niej Koperny, musnął ją głową uprzedzając próbującego interweniować bramkarza Clepardii.

- Gdybyśmy grali we wszystkich meczach tak jak w pierwszej połowie z Clepardią, to zajmowalibyśmy bezpieczne miejsce blisko czołówki - mówi Artur Gaweł, trener Zelkowa. - Jesteśmy zagrożeni spadkiem, mamy nóż na gardle, ta sytuacja "nożowa" wyzwoliła w zawodnikach dodatkowe pokłady energii. Było to widać w tym spotkaniu. Już pierwsza akcja mogła zakończyć się bramką. Po podaniu Bieszczanina Wiatr uderzył z pierwszej piłki, ta skozłowała, ale bramkarz w ostatniej chwili zdołał ją wybić. W pierwszej połowie mieliśmy zdecydowaną przewagę. Wykonywaliśmy 15 czy 18 stałych fragmentów, które ostatnio mocno trenujemy. Wypracowaliśmy z 4-5 "setek", Wiatr i Kozubowski trafili w poprzeczkę, należały nam się dwa karne, których sędzia nie podyktował. Po przerwie mieliśmy pod wiatr i więcej z gry miała Clepardia. Też miała wtedy swoje okazje, ale na pewno nie tyle co my w pierwszej połowie. Arbiter tym razem mógł nam przyznać karnego za rękę, ale mógł też później, w doliczonym czasie, przyznać go gościom za podobne zagranie u nas - zakończył Artur Gaweł.

- W pierwszej połowie Zelków zagrażał nam przede wszystkim ze stałych fragmentów, spokojnie gospodarze mogli nam strzelić minimum trzy bramki - przyznał Krzysztof Krok, szkoleniowiec Clepardii. - Grali bardzo ambitnie, a my katastrofę. Mieliśmy też parę okazji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Po przerwie to my przeważaliśmy. W poprzeczkę trafił Błasiak, a w spojenie Wojniak. Z kolei Kulewicz z trzech metrów trafił prosto w stojącego w bramce zawodnika rywali. Nie układało nam się w tym meczu. Na domiar złego na kwadrans przed końcem dokonałem czwartej zmiany, a po dwóch minutach Kwiecień skręcił nogę w kostce i musieliśmy grać w dziesiątkę. Zelków walczył o utrzymanie i zostawił dużo zdrowia na boisku. My, niestety, nie graliśmy jak drużyna aspirująca do awansu, na dodatek mieliśmy dziś niefart - skomentował Krzysztof Krok.

st

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty