Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > V liga (Kraków I)
Bronowianka skończyła z pomocnikiem w bramce, Sokół ją dogonił

Sokół Kocmyrzów - Bronowianka Kraków 3-3 (1-2)

0-1 Gzyl 5
0-2 Gzyl 25
1-2 Zawrzykraj 37
2-2 Wąs 65
2-3 Bieda 72
3-3 Piątek 83

Żółte kartki: Dominik, Kubka - Kowalczyk. Czerwona kartka: Socharczenko (75, faul w akcji ratunkowej).
SOKÓŁ: Mastalerz - O. Rudziński, Dominik (80 Smyrak), P. Kopyść, Kubka (60 M. Rudziński), Piątek, Dudziński, Łach (35 Sado), Gruchacz, Wąs, Zawrzykraj.
BRONOWIANKA: Sochaczenko - Calik (65 Ł. Kubik), Gilski, Małodobry, Kowalczyk - Jóźwik, Bogusz,  Ałłachwerdijew (83 Socha), Augustyn - Gzyl - Bieda (80 Osowski).

Goście nie mogą przeboleć straty punktów w Kocmyrzowie. - Trafiliśmy na kiepsko dysponowanego dziś Sokoła i mogliśmy go  pokonać. A skończyło się tak, że ostatni kwadrans graliśmy w dziesiątkę z piłkarzem z pola Jóźwikiem w bramce i straciliśmy gola na 3-3. Trudno zliczyć ile mieliśmy sytuacji, ale ze skutecznością byliśmy dziś zdecydowanie na bakier. Poza trzema sytuacjami, w których gole padły, sam Jóźwik miał jeszcze cztery szanse, Bieda i Augustyn po dwie, a tylko zremisowaliśmy - mówi kierownik drużyny Bronowianki Stanisław Syrda.

Goście szybko prowadzili po kontrze, zwieńczonej golem Gzyla. Na 2-0 także podwyższył Gzyl. Sokół jeszcze przed przerwą złapał kontakt. Zawrzykraj przeciął podanie do bramkarza i nad nim posłał piłkę do pustej bramki.

Gospodarze po przerwie wyrównali - z lewej strony Wąs minął dwóch zawodników i uderzył w "krótki" róg, piłka odbiła się jeszcze od kolana próbującego ją zatrzymać Socharczenki i wpadła do bramki.

Bronowianka kolejny raz wyszła na prowadzenie w 72. minucie. Jóźwik popędził skrzydłem, odegrał do środka do Ałłachwardijewa, ten "kiwnął" rywala i strzelił, po drodze jeszcze dotknął futbolówkę Bieda, po czym wpadła do siatki.

W 75. minucie w akcji ratunkowej  Socharczenko podstawił nogę Wąsowi i zobaczył za to czerwoną kartkę. Bronowianka została w dziesiątkę, a że nie miała na ławce rezerwowego bramkarza, w bramce musiał stanąć Jóźwik i nawet w jednej sytuacji wybronił się przed kapitulacją, ale w 83. minucie nie dał rady zapobiec stracie. Piątek dostał z lewej strony prostopadłe podanie i strzałem z pierwszej piłki doprowadził do wyrównania. W 90. minucie w sytuacji sam na sam był jeszcze Augustyn, ale spudłował.

- Moim zdaniem remis to sprawiedliwe rozstrzygnięcie
- ocenił prezes Sokoła Zbigniew Kaczor.

 

rst, mst

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty