Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Juniorzy starsi > Liga Małopolska JS
Baaaardzo dziwny mecz...

Sandecja Nowy Sącz - Hutnik Kraków 4-4 (2-1)

1-0 Zawiślan 20
1-1 Buras 29
2-1 Zawiślan 34
3-1 Słaby 65
4-1 Szczepański 70
4-2 Bienias 78
4-3 Lubera 82
4-4 Sierakowski 87
SANDECJA
: Bieniek - Baran (75 Kulpa), Zinyak, Janas, Słaby - Wilk (75 Złocki), Zawiślan, Leśniak (75 Grębski), Szczepański - Nowak (65 Cisoń), Fałowski.
HUTNIK: Jasowicz - Lampart, Bienias, Antoniak, Jaskólski - Buras, Sierakowski, Murzyn, Krawczyk - Lubera, Kowalczyk.

- To przestroga na przyszłość, że nawet prowadząc 4-1 nie można myśleć, że ma się już wygrany mecz - stwierdził Janusz Świerad, trener Sandecji.

Jego podopieczni właśnie tak dziś zrobili. Pomyśleli, że rywale są już na łopatkach. A tymczasem hutnicy w ciągu 10 minut odrobili całą stratę i spotkanie zakończyło się wynikiem 4-4!

- To był bardzo dziwny mecz - uważa Andrzej Paszkiewicz, trener juniorów Hutnika. - Sandecja mogła wygrać nawet 6-1, ale równie dobrze mogło się skończyć wynikiem... 6-4 dla nas! W końcówce mieliśmy dwie "setki", raz na pustą bramkę, raz "sam na sam", ale na nierównym boisku skoczyła piłka i szans nie wykorzystaliśmy. Remis uważam za sprawiedliwy.

W I połowie dwa razy do siatki gości trafił Zawiślan, a w międzyczasie Buras z woleja zdobył bramkę dla Hutnika. Na 3-1 strzelił Słaby, z lewej strony z woleja z ok. 25 m - przepiękny gol z cyklu "stadiony świata". Po chwili, po dwójkowej akcji ze Słabym, na 4-1 podwyższył Szczepański.

Trener Świerad zrobił na kwadrans przed końcem trzy zmiany, w poczynania zespołu sądeckiego wkradło się rozprężenie i goście zaczęli odrabiać straty, które wydawały się nie do odrobienia. Najpierw po centrze Murzyna z rogu drugiego gola dla hutników zdobył Bienias. Potem poszły dwa prostopadłe podania - Bieniasa do Lubery i Lubery do Sierakowskiego, sfinalizowane celnymi uderzeniami. W 87. minucie krakowianie doprowadzili do remisu 4-4!

Trener Sandecji jeszcze długo po meczu nie mógł uwierzyć w to, co się stało: - W drugiej połowie marnowaliśmy seryjnie okazje. Sam jeden Fałowski miał z sześć, Cisoń ze dwie, Nowak trafił w słupek. Mógłbym mnożyć przykłady. Byliśmy dziś lepszym zespołem, sprawiedliwie by było gdybyśmy wygrali. Hutnik wyrównał przy dużych zasługach naszego bramkarza i obrońców.

Szkoleniowiec Hutnika był odmiennego zdania:
- Wszystkie nasze bramki były przez nas wypracowane, natomiast gospodarze żerowali na naszych błędach. Na nierównym boisku, przy naszym stylu grania dołem, było nam trudniej pokazać swe umiejętności, ale w końcówce zagraliśmy va banque i siłą woli odrobiliśmy straty. Dumny jestem dziś z chłopaków!

 

rk

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty