Sandecja Nowy Sącz - MKS SMS Kraków 0-3 (0-1)

0-1 Bachleda 10
0-2 Kaczkowski 70
0-3 Wierzycki 80 (karny)

Czerwone kartki: Grębski (2 żółte, 65) - Żywczak (65).
SANDECJA: Brożek - Bogaczyk, Dudek, Zinyak, Darowski - Nowak (Janczura), Janas, Konstanty (Plata), Grębski - Janur (Stolarz), Maurek.
SMS: Radzimowski - Stanisławczyk (46 Żywczak), Wierzycki (85 Mrózek), Gubała (40 Kapusta), Gil - Rzeszutko, Kaczkowski (79 Kozioł), Lizak, Dąbrowski - Wiśniewski (70 Pawlak), Bachleda (85 Lupa).

Szybko zdobyta bramka ułatwiła krakowianom prowadzenie gry w dalszej części meczu. Gol padł po akcji lewego obrońcy Gila. Nastąpiła wrzutka na "długi" słupek, stamtąd Rzeszutko zgrał piłkę na 5. metr do Bachledy, który strzelił do siatki.

Po przerwie, gdy ważyły się losy meczu, goście zadali drugi cios - z kontry. Bachleda zagrał z lewej strony do środka, Dąbrowski przedłużył podanie, a Kaczkowski z 25 m zdobył przepięknego gola. Gol nr 3 padł z karnego. Dąbrowski podał w "uliczkę" do Pawlaka, ten został sfaulowany przez bramkarza, a jedenastkę pewnie wykonał Wierzycki.

- 0-3 to mylący wynik - mówi Adam Ciastoń, trener Sandecji. - Nie byliśmy aż o tyle gorsi. Pierwszą bramkę straciliśmy po błędzie obrońców. Przegrywając 0-1 chcieliśmy wyrównać i za bardzo się otworzyliśmy. Goście skontrowali, później karny i było po meczu. SMS to doświadczony zespół, grał mądrzej niż my i zasłużył na wygraną - pochwalił ekipę trenera Pawła Zegarka trener sądeczan.

RK