Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Juniorzy młodsi > Małopolska Liga JM
Wiśle gra się poukładała

Garbarnia Kraków - Wisła Kraków 1-2 (1-2)

1-0 Marut 27
1-1 Kamiński 31
1-2 Wilk 35 (samob.)
GARBARNIA:
Bruzda - Rojek, Kopeć, Ropek, Krajewski - Wilk (72 Torba), Rakowski, Kalicki, Kaczor (52 Kokoszka) - Przebinda (70 Klucznik), Marut (60 Dziwisz).
WISŁA: Dziedzic - Oleksa, Bierzało, Lepiarz, Szywacz (70 Bruzda) - Tochowicz (48 Gniadek), Termanowski, Bartoszewicz (70 Lorenc), Prażnowski (70 Małkiewicz) - Kamiński, Kościelniak.

Pierwsze pół godziny meczu toczyło się pod dyktando Garbarni. - Rzucili się na nas - przyznał Jacek Matyja, trener Wisły.

Gospodarze mieli w tym okresie kilka szans. W 4. minucie po podaniu Maruta Kalicki trafił w poprzeczkę. Później strzał Ropka z wolnego obronił bramkarz, Kalicki minimalnie spudłował, było jeszcze podanie wzdłuż bramki, którego jednak nie zamknął żaden z "Garbarzy". Napór miejscowych zakończył się w końcu powodzeniem w 27. minucie. Po wrzutce Kaczora Marut strzelił ze środka pola karnego po ziemi w róg bramki.

Radość "Brązowych" nie trwała długo. Cztery minuty później było już 1-1. Wiślacy przeprowadzili ładną akcję, po prostopadłym podaniu od Kościelniaka Kamiński splasował piłkę w lewy róg bramkarza. Po kolejnych czterech minutach zrobiło się 1-2. Z lewej strony futbolówkę dla gości wywalczył Termanowski, wrzucił ją w pole karne, a jego kolegę z drużyny uprzedził pomocnik Garbarni Wilk tak niefortunnie, że strzelił bardzo ładnego gola, tyle że samobójczego.

- Paradoks, ale po tym jak objęliśmy prowadzenie losy meczu się odwróciły... - mówi Stanisław Śliwa, trener juniorów Garbarni. - Wisła zaczęła dominować, a samobójcza bramka podcięła nam skrzydła. W drugiej połowie goście grali piłką, a my bardziej biegaliśmy niż graliśmy. Jedynym zagrożeniem z naszej strony były strzały Kalickiego z daleka. Na trzy minuty przed końcem po jego uderzeniu piłka skozłowała na szóstym metrze i sprawiła duży kłopot bramkarzowi gości.

- W całym meczu piłkarsko prezentowaliśmy się o wiele lepiej, początkowo mieliśmy kłopoty z Garbarnią, ale później gra nam się poukładała. Mogliśmy strzelić więcej bramek. Dwa razy trafiliśmy w poprzeczkę, a w drugiej połowie należał nam się karny, gdyż Gniadek był podcinany w szesnastce
- stwierdził na zakończenie trener "Białej Gwiazdy", Jacek Matyja.

 

rk

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty