Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Juniorzy młodsi > Małopolska Liga
Lider męczył się z SMS-em

Sandecja Nowy Sącz - SMS Kraków 3-1 (2-0)

1-0 Leśniak 15
2-0 Leśniak 27
3-0 Fałowski 49
3-1 Bisaga 65

Czerwona kartka: Woźniak (SMS, 50).
SANDECJA: Górski (60 Ciuła) - Smaga (41 Lupa), Młynarczyk (71 Kowalczyk), Kulpa, Słaby - Złocki (20 Baran), Szczepański (65 Szołdrowski) - Leśniak, Wilk, Szeliga - Fałowski.
SMS: Potyran - Kołodziejczyk, Szymczyk, Wsół, Zięba (Ziaja), Szkarłat (41 Woźniak), Sala (Porębski), Turczyn (Sajdak), Lis, Duda (Włodarski), Serafin (Bisaga).

Sandecja wygrała dosyć pewnie, ale trochę z SMS-em się męczyła.

Lider objął prowadzenie po kwadransie po bardzo ładnej akcji Wilka, który po lewej stronie minął trzech zawodników krakowskich, podał do Fałowskiego, a ten dograł do Leśniak, który strzelił do pustej bramki. Wkrótce było 2-0. Szczepański rzucił prostopadłą piłkę do Leśniaka, a ten wykorzystał sytuację "sam na sam".

Po przerwie trzeciego gola dla sądeczan zdobył Fałowski, który wyszedł z drugiej linii, minął bramkarza i lewą nogą strzelił do pustej bramki. Zaraz po tym goście zostali osłabieni - czerwoną kartkę zobaczył Wożniak za "gest wobec sędziego". Grając w dziesiątkę krakowianie zdołali uzyskać honorowe trafienie. Indywidualną akcję przeprowadził Bisaga, minął obrońcę i przelobował bramkarza.

- Mieliśmy przewagę, stworzyliśmy więcej sytuacji bramkowych, tyle że w większości nie wykorzystanych - powiedział Janusz Świerad, trener Sandecji. - To była dziś nasza bolączka. Nie wiem jak Szeliga nie trafił głową z trzech metrów do pustej bramki. Leśniak strzelił wprawdzie dwa gole, ale miał w całym meczu jeszcze z dziesięć sytuacji, że trzeba było tylko dograć do kolegi i byłby gol. Fałowski był dwa razy "sam na sam" i dwa razy nie dograł do pustej... SMS mi się podobał jako drużyna. Grali bardzo ciekawie w obronie, dobrze się przesuwali. Czekali na kontry. Oba zespoły grały w szybkim tempie zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie.

- Widać postęp w grze drużyny - mówi Marek Salamon, trener SMS-u. - Jesienią przegraliśmy z Sandecją u siebie aż 0-9, a dziś tylko 1-3 po równorzędnej walce. Sandecja miała wprawdzie lekką przewagę, ale gdyby sędziowie inaczej widzieli pozycje spalone, to moglibyśmy się pokusić o niespodziankę. Drugiego gola gospodarze zdobyli z dwumetrowego spalonego, bo akurat stałem na linii. Po przerwie dwa razy wychodziliśmy "sam na sam", a arbiter gwizdał nam spalone, których z kolei nie było. Zabrakło trochę szczęścia, bo dwa razy z wolnych trafiliśmy w poprzeczkę...

 

RK

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty