Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Hutnik - Przeciszovia, czyli Bernas z Przytułą na remis

Hutnik Nowa Huta - Przeciszovia 0-0

Sędziował Michał Fudala (Brzesko). Żółte kartki: Urbaniec, Jurkowski - Mikołajczyk, Śliwa, Żurek, Chrapkiewicz. Widzów 450.
HUTNIK: Stępniowski - Jarosz, Urbaniec, Jurkowski, Zimny - Buras (86 Dudziński), Lipowiecki (83 Wrona), Nawrot, Stanek (56 Gamrot), Białkowski, Cichy (66 Kozak).
PRZECISZOVIA: Kudłacik - Kapera, Dziadzio, Śliwa, Żurek -  Guzik (78 T. Całus), Mikołajczyk, Poręba, Ortman - Chrapkiewicz (86 K. Całus), Gałgan (82 Mańka).

Mecz rozpoczęła minuta ciszy na cześć zmarłego w minionym tygodniu Rafała Gałgana, wychowanka Przeciszovii, gracza Soły Oświęcim, który zginął w wypadku samochodowym w środę. W sobotę przed meczem odbył się jego pogrzeb. W Przeciszovii gra kuzyn Rafała - Mariusz.

Hutnik przeważał lekko od pierwszych minut, grał do przodu, próbował wymieniając piłkę w ataku pozycyjnym dotrzeć pod bramkę rywali, ale nie wynikały z tego okazje. Przeciszovia, prowadzona przez byłego piłkarza Hutnika Tomasza Bernasa, zresztą kolegę z drużyny szkoleniowca Hutnika Krzysztofa Przytuły, wyraźnie na nasiąkniętym wodą boisku chciała grać z kontry. Pożytek mogła też zrobić ze stałych fragmentów gry.

W 3 min Hutnik oddał pierwszy strzał Hutnika - Stanek uderzał na poprzeczką. Po kwadransie kolejną próbę podjął Nawrot, ale też strzelał niecelnie. Potem poziom gry wyraźnie spadł, denerwował się  tym przy linii bocznej trener Przytuła. Przeciszovia nie forsowała tempa, jakby czekała na błąd rywali i doczekała się w 45 min. Po lewej stronie piłkę przejął i groźnie strzelał Guzik.

Początek II połowy przyniósł więcej emocji niż cała pierwsza. Odważniej zaczęła Przeciszovia. W 48 min Poręba strzelał nad bramkę, ale ponad nią. W 55 min błąd Kapery mogli wykorzystać Białkowski z Cichym, ale ostatecznie przeciszowianie zablokowali piłkę, powstrzymując atak hutników. Na chwilę gra się ożywiła - gra kontrami przenosiła się z jednej pod drugą bramkę. Z błędu Stępniowskiego, który przy wrzutce w pole karne, tylko wypchnął piłkę pięściami przed siebie nikt nie skorzystał. Za chwilę Przeciszovia miała najlepszą z dotychczasowych szans - Guzik z prawej strony dograł przed bramkę, a tam Mikołajczyk z 6 metrów miał pokonać Stępniowskiego, tyle, że fatalnie spudłował, piłka o centymetry minęła słupek.

Końcówka meczu wskazywała, że Przeciszovii remis pasuje, a Hutnikowi zależy na zwycięstwie. Z kilku wizyt pod bramką Kudłacika nic jednak nie wyszło, a groźnie było jeszcze w doliczonym czasie, gdy po zamieszaniu pod bramkę uderzał z 14 metrów Kozak. Piłka minęła słupek dosłownie o włos.

MST

Wkrótce więcej

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty