Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Orzeł Balin odfrunął Dunajcowi

Orzeł Balin - Dunajec Zakliczyn 5-0 (1-0)

1-0 Motyka 35
2-0 Motyka 60
3-0 Gołębiowski 81
4-0 Wściubiak 86
5-0 Treściński 90+2 karny

Mecz bez kartek
ORZEŁ: Smok - Domurat, Treściński, Żuraw, Jamróz - Suwaj (80 Gołębiowski), Guzik, Mrożek (55 Wolny), Motyka - Salami (70 Kalinowski), Koźmiński (70 Wściubiak).
DUNAJEC: Ludwa (25 Migdał) - Jamróg, Juszczyk, Wstępnik, Gwiżdż (75 Jarosz) - Wilk, Falkowski (80 Mazgaj), Pietras, Krauze, Ślęczka - Cabała (70 Hołda).

Wynik meczu nie oddaje w pełni jego przebiegu. Rozmiary zwycięstwa gospodarzy choć imponujące są nieco za wysokie. Podopieczni Wacława Macioska zostawili po sobie w Balinie dobre wrażenie, dość powiedzieć, że przez pierwsze dwadzieścia minut to goście byli zespołem lepiej poukładanym pod względem taktycznym i piłkarskim a piłkarze Orła długo wchodzili w mecz... ale jak już weszli to zaaplikowali rywalom aż pięć bramek.


- Dunajec nie zasłużył na taką wysoką porażkę, nasz rywal to dobrze poukładana drużyna, pierwsze 20 minut należało do nich. My powoli rozkręcaliśmy się, w drugiej połowie nasza przewaga była już widoczna, a po strzeleniu drugiej bramki przejęliśmy kontrolę nad meczem - mówił po meczu Piotr Pierścionek, szkoleniowiec Orła.


W 35 minucie indywidualną akcją popisał się Motyka, przedryblował rywali i oddał strzał z dystansu lewą nogą, ku rozpaczy Migdała piłka zatrzepotała w siatce. Skrzydłowy Orła druga bramkę dorzucił w 60 minucie, gdy po zespołowej akcji prostopadłą piłkę zagrał Jamróz, do piłki w tempo wyszedł Motyka i w sytuacji "sam na sam" pewnie pokonał golkipera gości. Zaledwie po minucie przebywania na boisku trzecią bramkę dla gospodarzy zdobył Gołębiowski, który wykorzystał precyzyjne podanie Motyki. Piłkarze Dunajca próbowali odmienić losy ,meczu, ale zostali za to skarceni w 88 minucie gdy poi kontrataku rezultat podwyższył Wściubiak. "Kropkę nad i" postawił Treściński pewnie wykorzystując karnego po faulu bramkarza na Motyce.


- Niestety w piłce nieraz tak bywa, że nie liczy się ładna gra tylko zdobyte bramki. Dzisiaj zagraliśmy niezły mecz, ale trzy ostatnie bramki straciliśmy na własne życzenie po kardynalnych błędach moich zawodników. W pierwszej połowie nawet zdobyliśmy bramkę, ale arbiter odgwizdał spalonego. Cóż, dojrzalszy piłkarsko Orzeł skarcił nas w drugiej połowie - podsumował Wacław Maciosek, trener Dunajca.


- To był mecz, w którym musielismy strzelić pierwszą bramkę, aby później konsekwentnie kruszyć mur. Mimo okazałego zwycięstwa wiem, że stać moich podopiecznych na więcej - surowo podsumował Pierścionek.

MAKI

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty