Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Lubań gra o awans, Lotnika z Bukalskim nie oszczędził

Lotnik Kryspinów - Lubań Maniowy 1-3 (0-1)

0-1 Waksmundzki 30
0-2 Kurnyta 49
0-3 Hałgas 62
1-3 Satora 67
Sędziował Tomasz Kita (Brzesko). Żółte kartki: Jurek - Gąsiorek, Gogola. Widzów 100.
LOTNIK: Czarnecki - Kuraś, Szatan, Jurek, Cebula - Kosowicz (60 Satora), Sadko (75 Hul) - Borowski (88 Piszczek), Giermek, Domański (75 Pamuła) - Wolko.
LUBAŃ: Hładowczak - Mikos (85 Talarczyk), Babik, Gąsiorek, Górecki - Komorek, Gogola, Hałgas, Waksmundzki (75 Anioł), - Pietrzak (65 Sral), Kurnyta (83 Firek).

Krzysztofowi Bukalskiemu nie udał się debiut w roli trenera Lotnika Kryspinów. W zaległym  meczu 16. kolejki IV ligi jego nowi podopieczni przegrali z walczącym o awans Lubaniem Maniowy 1-3. - Czeka nas dużo pracy - wzdychał po spotkaniu trener Bukalski. Marek Żołądź, opiekun Lubania, zapowiadał: - Chcemy awansować, to byłoby historyczne wydarzenie dla Podhala. W tym kontekście do rangi hitu urasta niedzielny mecz Lubania z Orłem Balin.

Zdaje się, że piłkarze Lotnika byli debiutem Krzysztofa Bukalskiego bardziej zestresowani niż on. Najgorzej wyszedł na tym bramkarz Kamil Czarnecki. Tak bardzo chciał się dobrze pokazać nowemu szkoleniowcowi, że nie uniknął błędów, które skończyły się bramkami. - Rzeczywiście widać było to napięcie. Bramkarz popełnił błąd przy pierwszej bramce, a przy drugiej także mógł się chyba lepiej zachować, ale sam bramkarz nie gra, gra cały zespół. Do strat bramkowych doprowadził splot wcześniejszych błędów - rozumiał swoich piłkarzy nowy trener.

Bukalski oglądał dwa wcześniejsze mecze Lotnika - z Mogilanami i Przeciszovią. - I wydaje mi się, że z tych trzech meczów dziś Lotnik zagrał najsłabszą pierwszą połowę - oceniał. - W drugiej połowie, po trzeciej bramce było już inaczej, było widać złość i chęć walki. To dobry sygnał, ale dużo pracy przed nami.

Lotnik mógł mieć lepszy początek. W 10 min Giermek uderzał mocno z dystansu, na posterunku był jednak Hładowczak. Minutę później bramkarza Lubania wyręczyła poprzeczka. I role zaczęły się odwracać. Prawą stroną ciągnął z akcjami Komorek, okazywał się często za szybki dla rywali. W 30 min rosnący napór Lubania skończył się rzutem rożnym. Waksmundzki posłał z niego piłkę na dalszy słupek, a zakręcił nią tak, że wpadła w sam róg pod poprzeczkę zaskakując Czarneckiego. Przewaga gości nie przyniosła już bramek do przerwy, ale mieli w 43 min niezłą szansę. Po dalekim wykopie od bramki Pietrzak w polu karnym niepotrzebnie chyba chciał uderzać z pierwszej piłki, co niezbyt mu wyszło.

Lotnik sam podciął sobie skrzydła na początku drugiej połowy. Nieporozumienie bramkarza (wyszedł daleko z bramki) z obrońcą ułatwiło zadanie Kurnycie. Dostał piłkę od Mikosia na 18. metrze i przytomnie zdecydował, że trafia z daleka do pustego celu, co też skwapliwie uczynił. W 62 min Hałgas podwyższył na 3-0. Piłka po stałym fragmencie został wybita przez kryspinowian i trafiła na lewą stronę tuż przed pole karne. Stamtąd atomowym uderzeniem posłał ją do celu obrońca Lubania. Cieszył się jakby, to był jego pierwszy gol w życiu...

Lotnik dopiero wtedy się zezłościł i zaczął walczyć. Sporo dobrego wniosło pojawienie się na murawie Satory. W 66 min Borowski znalazł się przed bramką, ale wybierał nogę do strzału i ten całkiem mu nie wyszedł. Piłka poszybowała wysoko nad bramkę. Minutę później lepiej zachował się Satora właśnie. Strzelał z 16 metrów, precyzyjnie przy krótkim słupku i dodał gospodarzom wiary, że jeszcze mają o co walczyć. Potem próbowali zaskoczyć Hładowczaka Wolko i Sendor i najgroźniej tuż przed końcem Hul. Znakomicie piłkę wybił po tym ostatnim mocnym uderzeniu bramkarz Lubania.

Goście, którzy przy wysokim wyniku oddali pole rywalom, mogli ich jeszcze skarcić. w 86 min  po świetnym dograniu Srala z prawej na lewą stroną, Talarczyk na 4, metrze przestraszył się szansy i zwyczajnie podał  piłkę w ręce Czarneckiemu.

- Lotnik miał swoje szanse na początku, ale ich nie wykorzystał. My cierpliwie czekaliśmy na swoje okazje. Na prawej stronie kilka akcji przeprowadził Komorek, to szybki i dynamiczny zawodnik, rywale nie mogli za nim nadążyć. Wreszcie wynik otworzył Waksmundzki. Nasz kontuzjowany teraz bramkarz zachęca go do takich strzałów z rzutów rożnych - mówił po meczu trener Lubania Marek Żołądź. - Po trzecim golu Lotnik postawił wszystko na jedną kartę, dlatego trochę chaosu wkradło się  w nasze poczynania, ale mieliśmy wynik pod kontrolą. Nie tracimy nadziei, walczymy do końca o awans. Jeśli w niedzielę wygramy z Orłem i nie stracimy dystansu do Sandecji wciąż będziemy pozostawać w grze o III ligę. Chcemy awansować. To byłoby historyczne wydarzenie dla Podhala.

Czy piłkarze awansem nie narobią kłopotu klubowi? - Obyśmy więcej takich kłopotów sprawiali - śmieje się Marek Żołądź. - Organizacyjnie Lubań od kilku lat radzi sobie w IV lidze, zobaczymy co będzie dalej. Na razie skupiamy się na grze.

MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty