Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Punkty najważniejsze, za styl nie nagradzają

Lubań Maniowy - Wolania Wola Rzędzińska 2-1

1-0 Sral 36
2-0 Komorek 40
2-1 Czarnik 77

Żółte kartki: Malec, Kaim.

LUBAŃ: Hładowczak - Mikoś (80 Talarczyk), Babik, Gąsiorek, Górecki- Waksmundzki, Gogola, Sral (88 Jędrol), Komorek- Pietrzak, Kurnyta (60 Krzystyniak).

WOLANIA: Libera - Gąsior, Bartkowski, Gleń, Kaim - Czarnik (82 Sołtys), Tadel, Rożek (69 Adamowski), Konieczny, Ligara (69 Malec) - Kucharzyk.

Początek spotkania był dość spokojny w wykonaniu obu ekip. Dopiero w 22 minucie po dośrodkowaniu Koniecznego, Czarnik zagroził bramce Hładowczaka. Jego uderzenie minęło prawy słupek bramki.

Lubań akcję wartą odnotowania zaliczył w 33 minucie, z narożnika pola karnego dośrodkował Pietrzak, a Kurnyta w trudnej sytuacji nie trafił czysto w piłkę. Wynik spotkania otworzył w 36 minucie Sral, który w tym spotkaniu wystąpił na nietypowej dla siebie pozycji, był odpowiedzialny za środek pola wraz z Gogolą, i spisał się bardzo dobrze. Z prawej flanki dośrodkował Komorek, Kurnyta kapitalnie zgrał piłkę do Srala na 15. metr, a ten pewnym strzałem ulokował futbolówkę w siatce. - To był pierwszy strzał w światło bramki Lubania i od razu bramka. To ustawiło mecz, a przecież mieliśmy w pierwszej połowie nawet cztery znakomite szanse. Trzeba było tylko dołożyć nogę - żałuje trener Wolanii Roman Ciochoń.

Napastnicy Wolanii zawodzili i to się zemściło. W 40 min Waksmundzki przejął piłkę na własnej połowie i zaczął pędzić w stronę bramki, ściągnął na siebie kilku obrońców oraz bramkarza, po czym zagrał piłkę do niepilnowanego Komorka, a ten trafił do pustej bramki.

W drugiej połowie Hładowczak miał znacznie więcej pracy. W 55 minucie jego refleks sprawdził Tadel, oddał on strzał zza pola karnego, a golkiper Lubania będąc zasłonięty przez swoich obrońców instynktownie sparował uderzenie na rzut rożny. Kontaktową bramkę zdobył Czarnik w 77 minucie. Otrzymał piłkę z głębi pola i wygrał pojedynek z Hładowczakiem. W doliczonym już czasie gry Konieczny kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego zza pola karnego, lecz Hładowczak po raz drugi kapitalnie interweniował.

- Zdobyliśmy trzy punkty i o to nam chodziło, na wiosnę w Wolanii graliśmy pięknie, a przegraliśmy mecz, dzisiaj może to nie wyglądała zbytnio najlepiej, ale to też nie jest ta Wolania co w rundzie wiosennej. Najważniejsze jest to, że zdobyliśmy trzy punkty, to że potrafimy grać w piłkę to już wiemy, teraz musimy pokazać, że jesteśmy też skuteczni - podsumował szkoleniowiec Lubania Marek Żołądź.

 

- Gospodarze sporo zawdzięczają swojemu bramkarzowi, gdyby ktoś inny stał w bramce Lubania, inaczej wyglądałby wynik. Żal tych punktów, bo choć Lubań to mocny rywal, zwłaszcza na swoim boisku, to mogliśmy u niego zapunktować. Przecież jeszcze w ostatniej chwili Konieczny świetnie uderzył z wolnego, ale bramkarz popisał się piękną interwencją - mówi Roman Ciochoń.


MST/Bania/sportowepodhale.pl/lubanmaniowy.futbolowo.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty