Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska

Hutnik Nowa Huta - Sandecja II Nowy Sącz 1-3 (1-0)

1-0 Szewczyk 4

1-1 Gawęcki 76

1-2 Gawęcki 82

1-3 Stępniowski 87 (samob.)

Sędziowali: Rafał Ziach - Rafał Dobrowolski, Arkadiusz Marek (Chrzanów). Żółte kartki: Szewczyk, Białkowski, Jarosz - Owsianka. Widzów 330.
HUTNIK: Stępniowski - Gadula, Kukla, Jarosz, Urbaniec - Wrona (72 Stanek), Salamon (81 Zimny), Gamrot, Szewczyk (61 Jurkowski) - Dudziński, Białkowski.
SANDECJA: Różalski - Jawczak, Czernecki, Midzierski, Słaby (90+1 Niemiec) - Małek, Owsianka (65 Janur), Gawęcki, Szeliga - Fałowski (83 Zygmunt), Serafin (72 Zieliński).

W zaległym meczu z 1. kolejki faworytem były rezerwy Sandecji, niemniej to Hutnik zaczął z dużym rozmachem i wszystko wskazywało na to, że łatwo sobie poradzi. Już w 4 minucie rzut wolny z prawej strony egzekwował Kamil Białkowski i mocno dośrodkował na pole karne. Najszybciej wystartował Dawid Szewczyk i uprzedzając stopera dołożył nogę do piłki, która po odbiciu się od słupka wpadła do bramki. Sześć minut później powinno być 2-0; po prostopadłym podaniu Rafał Wrony sam na bramkarza wybiegł Stanisław Dudziński. Miał dużo czasu, a mimo to strzelił obok wybiegającego Mariusza Różalskiego, ale i... słupka. Po chwili z woleja uderzył Kamil Białkowski, lecz i w tym przypadku futbolówka poszybowała obok bramki. To były przełomowe momenty potyczki, bowiem Sandecja łapała drugi oddech i z każdą minutą grała coraz lepiej. W 31 minucie szansy nie wykorzystał Fabian Fałowski, po którego główce z najbliższej odległości znakomitą interwencją popisał się golkiper Hutnika i sparował piłkę poza linię końcową.

Po przerwie na murawie istniała tylko jedna drużyna. Goście całkowicie opanowali grę i atakiem pozycyjnym przedostawali się pod pole karne miejscowych. W 60 minucie szybki Dariusz Gawęcki znalazł się sam przed bramkarzem i trafił wprost w niego. To był kolejny sygnał ostrzegawczy dla Hutnika, ale ten nadal ograniczał się do bronienia korzystnego rezultatu. W 76 minucie w zamieszaniu podbramkowym i kilku dobitkach futbolówka trafiła do Gawęckiego, który przymierzył do pustej bramki. Sandecja jeszcze bardziej podkręciła tempo gry i po upływie zaledwie sześciu minut objęła prowadzenie. Rzut wolny z linii pola karnego egzekwował Gawęcki i pewnie umieścił piłkę w górnym rogu. Wynik został ustalony w dziwnych okolicznościach. Dośrodkował z wolnego egzekwowanego z lewej strony Artur Marek, a w potwornych zamieszaniu futbolówka po rękach bramkarza wpadła do siatki. Nie jest wykluczone, że jeszcze któryś z zawodników Hutnika dotknął piłki, lecz po spotkaniu nie było odważnych do potwierdzenia tego faktu. Stąd zapisaliśmy go na konto golkipera.

Po meczu powiedzieli:

Krzysztof Niedźwiedź, drugi trener Hutnika:
- Tej sytuacji nie widziałem, więc nie mogę na ten temat nic powiedzieć. Jeśli chodzi o mecz, to do przerwy graliśmy swoją piłkę i byliśmy lepsi. W drugiej połowie niektórym zawodnikom zgasło światło. Nie da się ukryć, że przed drużyną jeszcze dużo pracy.

Piotr Bania, trener Sandecji:
- Chciałbym podziękować moim zawodnikom za drugą połowę. Włożyli wiele wysiłku, aby odrobić straty z pierwszej części gry. Hutnik w początkowych fragmentach mógł się podobać i widać dobrą pracę szkoleniowców. Jestem przekonany, że zespół z Nowej Huty nie tylko się utrzyma, ale wiosną może być czarnym koniem rozgrywek.

Andrzej Godny

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty