Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > IV liga (Kraków-Wadowice)

Iskra Klecza Dolna - Karpaty Siepraw 0-1 (0-0)

0-1 Szablowski 55 (wolny)

Sędziował Grzegorz Przybylski (Kraków). Żółte kartki: Dobisz - Szablowski, Szymoniak, Cichoń, Szych. Widzów 200.

ISKRA: Kawaler - Kozioł (78 Matlak), Drechny, Witek (88 Węgrzyn), Glanowski - Kowalczyk, Korba (36 Sobala), Smagło, Kryjak - Niewidok (70 Dobisz), Kukieła.

KARPATY: Zachariasz - Cichoń, Sikora, Szablowski, Juszczak - Komperda (70 Szych), Szymoniak (80 Galas), Szczytyński, Kubera - Fal, Zając (82 Witko).

 

 

Sieprawianie po sześciu kolejnych remisach wygrali prestiżowy mecz w Kleczy Dolnej. Z kolei szóstą z rzędu czwartoligową porażkę zanotowali piłkarze Iskry. Mimo wielu sytuacji i dominacji szczególnie w pierwszej połowie beniaminek z Kleczy Dolnej przegrał u siebie z Karpatami Siepraw 0-1.

Od pierwszego gwizdka sędziego Iskra ruszyła do atakowania bramki rywala. Podopieczni Krzysztofa Wądrzyka napierali na przeciwnika głównie skrzydłami, na których występowali Kowalczyk z Kryjakiem. Były znakomite szanse, m.in. Kukieły, który po fatalnym błędzie obrońcy, w sytuacji sam na sam minął bramkarza lecz ostrego kąta nie potrafił już umieścić piłki w pustej bramce – wysoki napastnik trafił w boczną siatkę.

Po dośrodkowaniu Kowalczyka z prawej strony z pięciu metrów głową przestrzelił Drechny, marnując niemal stuprocentową okazję. Z dystansu próbowali też Kryjak i Kukieła, golkiper Karpat bez zastrzeżeń spisywał się jednak między słupkami. Do przerwy zatem utrzymywał się wynik bezbramkowy.

 

Obiecująca pierwsza część meczu mogła napawać optymizmem. Kibice widząc Iskrę w natarciu zaczęli wierzyć, że zła passa może minąć. Zawody od początku drugiej połowy stały się bardziej wyrównane. Gospodarze robili co mogli aby strzelić upragnionego gola, dającego prowadzenie, jednak Karpaty również stały się groźne. I po niespełna kwadransie gry to przyjezdni prowadzili. Kawalera z rzutu wolnego z 18 metrów mocnym strzałem od poprzeczki pokonał Szablowski.

Trafienie podziałało na podopiecznych Krzysztofa Wądrzyka motywująco. Drużyna wzięła się za odrabianie strat. Bardzo aktywny był Jakub Smagło, który ogrywał po dwóch, trzech zawodników po czym często był faulowany. Nie przynosiło to jednak oczekiwanego efektu, tak jak i strzał środkowego pomocnika z ponad 20 metrów, który obronił bramkarz. W doliczonym czasie gry, po rzucie wolnym wykonywanym tuż z przed bocznej linii pola karnego, Smagło ostro zacentrował piłkę na pierwszy słupek, do futbolówki dopadł Witek, ale strzałem z główki pechowo trafił w słupek.

ST/GM

Więcej o meczu także na portalu sportowewadowice.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty