Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Orlicz, prawdziwy postrach Garbarni

 

Gdyby wskazać na najbardziej feralnego przeciwnika „Brązowych”, z absolutną pewnością jest nim Orlicz. Drużyna z Suchedniowa wygrała z Garbarnią wszystkie cztery mecze dwóch ostatnich sezonów. Dziś ekipa trenera Zbigniewa Grzesiaka triumfowała w Krakowie 2-1. Nikt poza Orliczem nie pokonał Garbarni w bieżących rozgrywkach.

 

Garbarnia Kraków - Orlicz Suchedniów 1-2 (0-2)

0-1 Hajduk 14

0-2 Pokotyliuk 30

1-2 Marcin Siedlarz 65

Sędziowali: Przemysław Greń oraz Marek Cisiński i Sławomir Spiesz. Żółte kartki: Sepioł - Kubiec, Pokotyliuk. Czerwona kartka Hajduk (41 - brutalny faul). Widzów 200.

GARBARNIA: Jękot - Chodźko, Szewczyk, Pluta, Schacherer, Kmak, Haxhijaj (62 Kozieł), Sepioł (46 Zelek), Marcin Siedlarz, Stokłosa (46 Kalemba), Praciak.

ORLICZ: Bilski - Nowocień, Kubiec, Jaworek, Kaczmarek, Rabenda (73 Armata), Pokotyliuk, Hajduk, Taler (87 Banaczkowski), Gil (89 Zegadło), Żelazowski (80 Dębniak).

 

 

Zanim urodziła się na Rydlówce sensacja, było zaskoczenie natury kadrowej. Na ławce rezerwowych usiadł Mateusz Siedlarz, zazwyczaj pewny punkt bloku obronnego. Jego miejsce zajął Chodźko, wprawdzie sprawdzany kilkakrotnie na boku defensywy, ale dotychczas zawsze z jej lewej strony. Trenerzy miewają różne pomysły, lepsze i gorsze. Trzeba sprawiedliwie oddać, że Krzysztof Szopa relatywnie często trafiał w cel. Ale dzisiaj akurat spudłował. A opisany manewr był fatalny w skutkach. Przymusowo oddelegowany na prawą flankę Chodźko czuł się źle w tej strefie boiska. To były dla niego naprawdę zaklęte rewiry.

 

Druga przyczyna sensacyjnego rozwoju wydarzeń do przerwy tkwiła w sferze wolicjonalnej piłkarzy lidera. Nie było „pełnego depnięcia”, ani choćby walczyka na 3/4. Za to dominowało trudne do wytłumaczenia rozkojarzenie. Dowody? Było ich multum, łącznie z całymi seriami  podań, które nie docierały do adresatów i traceniem piłki w niebezpiecznych miejscach. No i stało się... Pierwsza zguba futbolówki przez Sepioła skończyła się jeszcze na strachu. Lecz kilkadziesiąt sekund później już nie. Jękot też nie był w tej sytuacji bez grzechu, bo przyziemny strzał Hajduka z całą pewnością był do obrony.

 

W 23. minucie energicznie odpowiedział Praciak, który po rajdzie oddał groźny strzał sparowany przez Bilskiego. Ale Orlicz miał w swych szeregach lewonożnego Kaczmarka, który z doskonałym efektem egzekwował rzuty wolne, a ściślej: z nich dośrodkowywał. W 30. minucie miała miejsce właśnie taka scena, przy biernej postawie Jękota i kilku obrońców piłka odbiła się jeszcze od słupka, aż dobitka Pokotyliuka była nieuchronna. Orlicz zresztą; kilkakrotnie zaatakował (niecelna „główka” Gila, inny strzał tego napastnika). Poza opisaną już próbą Praciaka Garbarnia wykreowała jeszcze tylko jedną szansę. Sepioł prostopadle zagrał do Praciaka, którego strzał został w ostatniej chwili zablokowany. Pod przeciwną bramką defensorzy Garbarni w 2-3 sytuacjach tego nie robili... Aha, został wypracowany przez Garbarnią bodaj jeden korner.

 

Zanim generalnie dobrze prowadzący zawody Przemysław Greń odgwizdał czas na przerwę, Orlicz stracił Hajduka, który w 41. minucie brutalnie sfaulował Marcina Siedlarza w środkowej strefie boiska. Pokazanie czerwonej kartki było więc absolutnie zasadne. Otwartą natomiast kwestią pozostawało, do jakiego stopnia zdyskontuje Garbarnia tę przewagę liczebną. I czy skutecznie poszuka straconego czasu.

 

Lider III ligi zagrał po zmianie stron znacznie lepiej. Okazało się, że jednak można wymienić kilka podań w tej samej akcji. W 57. minucie ładny, choć minimalnie niecelny strzał oddał Kmak. Chwilę później ponad celem groźnie uderzał Kalemba. W 65. minucie Chodźko, zdecydowanie lepszy niż do pauzy, idealnie podał do Marcina Siedlarza i ten pozbawił szans Bilskiego. Za moment Schacherer rzucił crossowe podane do Chodźki, ale Bilski był tym razem górą. To samo odnosiło się do okazji Kalemby, a także do sytuacji, kiedy ten sam zawodnik nie dołożył nogi bodaj już w polu bramkowym. Wreszcie niebezpiecznie wypalił Kmak, ale dobitka Marcina Siedlarza była zbyt anemiczna.

 

Orlicz, na czas grający wręcz perfekcyjnie, ostatecznie dowiózł bardzo cenne zwycięstwo. A krótko przed końcowym gwizdkiem nawet mógł podwyższyć wynik po groźnej szarży rezerwowego Zegadły. Tak czy inaczej byłby to tylko zabieg kosmetyczny. W przeciwieństwie do operacji dokonanej jeszcze przed meczem na organizmie Garbarni. Operacji, przy okazji której pacjent zmarł, choć podobno tylko na tydzień.

 

JC

 

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty