MKS Stąporków - Szreniawa Nowy Wiśnicz 2-4 (1-3)

1-0 Staszewski 7

1-1 Pietras 20

1-2 Dziadzio 25

1-3 Dziadzio 30

1-4 Dziadzio 50

2-4 Jarczak 80

Sędziował Marek Śliwa (Kielce). Mecz bez kartek. Widzów 200.

STĄPORKÓW: Kwiecień - Wojasiewicz (14 Musiał), Arczewski, Łuszczyński, Goraj, Rybicki (70 Tacij), Jarczak, Toborek, Doroszko, Staszewski (78 Boruń), Pach.

Zaczęło się bardzo nieciekawie dla Szreniawy. W nieco przypadkowych okolicznościach Staszewski znalazł się sam na sam z Turbasą i posłał piłkę do siatki.

Trener Szreniawy, Dariusz Siekliński: - Tak czy inaczej zdecydowanie dyktowaliśmy warunki. A powinno się skończyć nie na czterech golach, tylko dziesięciu, bo okazji było multum. Sytuacja została szybko opanowana, zresztą po bardzo ładnych akcjach. Najpierw zawiązali współpracę Tabak, Dziadzio i Świątek, sprawę zamknął Pietras. Za chwilę oko w oko z bramkarzem Stąporkowa znalazł się Dziadzio i po minięciu golkipera dopełnił formalności. Gol na 3-1 dla nas padł po koronkowej akcji Świątka, Pasionka i Pietrasa, znów skuteczny był Dziadzio.

- A zaraz po przerwie dopisał on jeszcze jedno trafienie, tym razem po dobitce własnego strzału. Utrata drugiej bramki trzeba położyć na karb pewnej nonszalancji, jaka wkradła się przy trzybramkowym prowadzeniu. Ale to bez większego znaczenia, po prostu byliśmy bezdyskusyjnie lepsi.