Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Błąd kosztował lidera dwa punkty

Garbarnia w ostatnich sekundach ratowała punkty w poprzednich meczach z Beskidem, Janiną czy Przebojem. Teraz akurat wyszło odwrotnie, to Juventa wyrównała rzutem na taśmę w Krakowie.

 

Garbarnia Kraków - Juventa Starachowice 1-1 (1-0)

1-0 Praciak 34

1-1 Anduła 90

Sędziowali: Mariusz Stolarz oraz Piotr Pytka i Sławomir Pudło (Brzesko). Żółte kartki: Sepioł, Szewczyk, Kozieł - Gruszczyński, Senderowski. Widzów 250.

GARBARNIA: Jękot - Mateusz Siedlarz, Szewczyk, Pluta, Chodźko, Kmak (74 Przeniosło), Haxhijaj, Kalemba (90+3 Schacherer), Sepioł (83 Jamka), Stokłosa (66 Kozieł), Praciak.

JUVENTA: Wróblewski - Stępień (65 Płusa), Pastuszka (7 Gębura), Senderowski, Korona, Gruszczyński, Drej, Wójtowicz, Kalista (73 Tobiszewski), Kopeć (65 Fabjański), Anduła.

Mogło zacząć się sensacyjnie. Od razu po rozpoczęciu meczu natychmiast poszło dalekie podanie od Dreja do Kopcia. Ten wprawdzie uprzedził Jękota, ale posłał piłkę obok słupka. Pod przeciwną bramką w dogodnej sytuacji znalazł się wkrótce Stokłosa, lecz wypalił zbyt wysoko.

 

Juventa ani myślała padać na kolana przed liderem, co zresztą - zważywszy na klasę drużyny ze Starachowic - było łatwo przewidzieć. Wprawdzie po kornerze Kalemby powstało pod bramką Wróblewskiego ogromne zamieszanie, jednak za chwilę Anduła łatwo ograł Szewczyka i Plutę, ale posłał piłkę obok słupka. Po Andule to samo uczynił Gruszczyński, a pod przeciwną bramką Mateusz Siedlarz.

 

W 34. minucie Garbarnia objęła prowadzenie. Stokłosa już prawie stracił piłkę, jednak po zagraniu Kalemby Praciak przytomnie wykorzystał okazję „sam na sam” z Wróblewskim. Goście sygnalizowali w tej sytuacji ofsajd i mogli mieć rację. Wynik do pauzy już nie uległ zmianie. Było jasne, że Juventa nie spasuje. Zwłaszcza, że pozbawiona Marcina Siedlarza „Brązowi” grali c najwyżej na przeciętnym poziomie. Zaś skutki absencji wspomnianego zawodnika bardzo rzucały się w oczy.

 

W 52. minucie groźny rykoszet nad bramką Jękota dał gościom korner. Chwilę później z kornera dośrodkował Kalemba, po strzale głową Szewczyka uratował Wróblewskiego słupek. Pozbawiony opieki Wójtowicz starał się bez powodzenia zaskoczyć Jękota. Równo po godzinie gry Garbarnia przeprowadziła składną akcję, w jej decydującym stadium Kmak akurat potknął się na piłce.

 

W 68. minucie Jękot zneutralizował uderzenie piłki głową przez Koronę. Było bardzo groźnie również pod bramką Juventy, kiedy po błędzie Senderowskiego Praciak znalazł się oko w oko z Wróblewskim, ale tym razem górą był bramkarz gości. Z kolei po groźnej „wrzutce” Płusy z wolnego interwencja Jękota była nienaganna. Chwilę wcześniej podanie Przeniosły omal dotarło do korzystnie ustawionego Praciaka.

 

W 90. minucie liniowy asystent zasygnalizował wątpliwy faul Kozieła. Z kolei arbiter za moment odgwizdał rzut wolny prawie na połowie boiska. Bodaj Płusa „wrzucił” piłkę na pole bramkowe Garbarni, tam Jękot zachował się nieporadnie, choć sytuacja była łatwa do rozwiązania. Zamiast być w rękach bramkarza Garbarni piłka odbiła się od poprzeczki i Anduła dopełnił głową formalności.

 

Paradoks, że najważniejszy błąd w meczu popełnił akurat zawodnik, który wcześniej spisywał się bez zarzutu. Jękot z pewnością nie zasłużył na tak bezduszne potraktowanie przez los. Ale to się w piłce zdarza... A remis  jest zasłużony. Garbarnia zagrała tym razem chaotycznie, Juventa nie była w tym meczu zespołem gorszym.

 

JC

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty