Poprad Muszyna - Górnik Wieliczka 2-1 (2-1)

1-0 Zachariasz 9
1-1 Obrzut 15
2-1 Merklinger 43
Sędziował Przemysław Greń (Oświęcim). Żółte kartki: Saratowicz - Ł. Domoń, Juszczyk. Widzów 350.
POPRAD: Motyka - Merklinger, Polański, Peciak, Saratowicz (70 Grzyb) - Bomba (82 Jędrusik), Łukasik, Damasiewicz, Plata - Zachariasz (90 Trybulec), Biernacki (55 Tokarczyk).
GÓRNIK: Juszczyk - Magiera (65 Łyduch), Sikora (85 Kornio), Staszewski, Ł. Domoń - Liput, Kapusta, Winiarski, Nędza (65 M. Domoń) - Obrzut (75 Skiba), Nowak.

Mecz w Muszynie rozpoczął się dla niefortunnie dla gości. - Bezpośrednio przed utratą gola zagarnął piłkę ręką jeden z zawodników Popradu i dopiero wtedy podał do zdobywcy bramki. Na pewno była to kontrowersyjna sytuacja. Wydaje mi się, że arbiter miał powody do przerwania akcji - powiedział trener Górnika, Jacek Mróz.

Wieliczanie potrafili jednak szybko wrócić do równowagi. Po dośrodkowaniu Kapusty Obrzut w ładnym stylu przelobował Motykę i było 1-1. Krótko przed pauzą zawodnicy Górnika nie ustrzegli się jednak popełnienia błędu. - W bocznej strefie boiska niepotrzebnie sfaulował Magiera, a po rzucie wolnym wyraźnie pomylił się Juszczyk, który po krzyknięciu „moja” został uprzedzony przez gracza Popradu. I dostaliśmy gola do szatni... - opisuje przebieg najważniejszej akcji meczu trener Mróz.

Po przerwie wciąż utrzymywała się przewaga optyczna Popradu, ale bez stwarzania jakichś nadzwyczajnych sytuacji. - Do kilku zagrożeń pod bramką Juszczyka doszło w końcowym stadium meczu, kiedy Poprad starał się dzięki kontrom skorzystać z naszej otwartej gry. Ale Górnikowi grało się po zmianie stron trudniej niż przed przerwą. Tylko Nowak oddał dwa strzały. Pierwszy był minimalnie niecelny, drugi, w przedłużonym czasie meczu, został w ostatniej chwili zablokowany. Zwycięstwo Popradu raczej zasłużone - podsumował Jacek Mróz.
JC