Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > II liga (wschód)
Bartosz Praciak: Z każdym możemy powalczyć o zwycięstwo2012-03-29 23:29:00

Co piłkarz Młodych Lwów sądzi o różnicach pomiędzy drugą a trzecią ligą, jak widzi rolę sportu w rodzinnym domu, czy potrzebuje wsparcia kibiców i jakie ma plany na przyszłość – o tym wszystkim w rozmowie z Bartoszem Praciakiem, napastnikiem Garbarni Kraków.


- Jest jakaś różnica pomiędzy drugą a trzecią ligą?
- Osobiście uważam, że jest bardzo duża. Przede wszystkim dotyczy poziomu i jakości gry. Zarówno poszczególnych zawodników, jak i zespołów jako całości. Tempo gry jest zdecydowanie wyższe, także cała otoczka spotkania wygląda inaczej. Stadiony i murawy są lepsze, poziom kibicowania również.

- W drugiej lidze trudniej o zdobywanie goli? Jeśli tak, to dlaczego?
- Zdecydowanie trudniej! Obrońcy prezentują wyższe umiejętności i sytuacji strzeleckich jest bardzo mało. Każdą należy wykorzystać, bo kolejnej może już nie być. Dodatkowo występując w systemie 1-4-2-3-1 jestem bardzo często osamotniony w ataku i muszę walczyć z dwoma zawodnikami naraz. Muszę ponadto liczyć na podania od moich kolegów z linii pomocy i obrony, bo samemu naprawdę jest bardzo ciężko coś wypracować. Dlatego na razie zdobyłem "tylko" sześć bramek. Nie jestem osobiście zadowolony z tego rezultatu, bo wiem, że stać mnie na więcej i postaram się to udowodnić w tej rundzie.

- Piłkarsko przeskoczyłeś w ciągu trzech lat z poziomu IV ligi do II, najpierw przechodząc ze Skawy do Garbarni, a następnie awansując z Brązowymi do II ligi. Garbarnia to dobry wybór?
- Z perspektywy czasu uważam, że bardzo dobry. Żałuję, że nie trafiłem wcześniej do tego klubu i na wyższy szczebel rozgrywek, bo wtedy byłaby większa szansa na posmakowanie futbolu na wyższym poziomie niż II liga. Uważam jednak, że tworzymy naprawdę grupę zgranych ze sobą zawodników, którzy mogą pozytywnie zaskoczyć, a także zdobyć z czasem kolejny awans.

- Co robi Bartosz Praciak poza boiskiem?
- Poza futbolem nie mam zbyt dużo czasu na inne zajęcia, gdyż treningi na II-ligowym poziomie pochłaniają większą jego część. Do tego dochodzą jeszcze moje codzienne dojazdy z rodzinnych Wadowic (około 45 minut). Pracuję na 1/2 etatu w Domu Pomocy Społecznej w Wadowicach, przy ulicy Parkowej 1 w charakterze opiekuna. W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować całej dyrekcji i kierownictwu tego ośrodka za umożliwienie mi pogodzenia pracy zawodowej z grą. W wolnych chwilach staram się spędzać czas z moją narzeczoną - Agnieszką (ślub 19 maja). Jestem również wielkim fanem serialu „Dr House”.

- Jaką rolę odegrał sport w domu rodziny Praciaków?
- Sport jest bardzo ważną częścią życia mojej rodziny. Tata Marek był czynnym piłkarzem do 45. roku życia, karierę zawodniczą przerwał z powodów zdrowotnych. Obecnie jest trenerem B-klasowej drużyny Olimpia Chocznia, której jestem wychowankiem. Można powiedzieć, że to od niego zaczęło się moje zainteresowanie piłką nożną, gdyż od małego jeździłem na każdy mecz Skawy Wadowice, gdy w niej występował.
Poszedłem w jego ślady, choć na chwilę porzuciłem piłkę dla koszykówki, w której osiągnąłem nawet 8 miejsce w Polsce w kategorii kadetów z drużyną Skawy Wadowice. Jednak po pewnym czasie, w wieku 16 lat, postawiłem juz tylko na piłkę, a z koszykówki wyniosłem kilka pożytecznych cech, na przykład skoczność. Poza tym siostra Katarzyna grała kiedyś w siatkówkę. Natomiast mama Zuzanna jest chyba moim największym fanem i bardzo przeżywa każdy mecz.

- Jakie masz nadzieje na rundę wiosenną?
- Przede wszystkim utrzymanie Garbarni! A indywidualnie to minimum 7-8 bramek zdobytych w tej rundzie.

- Myślisz, że powrót do centrum Krakowa spowoduje większą frekwencję na meczach Garbarni?
- Oby się tak stało, gdyż tego dopingu nam bardzo brakuje. W III lidze był on obecny na każdym meczu zarówno u siebie, jak i na wyjazdach. Nie wiem z jakich przyczyn tego dopingu nie ma... Może jest to spowodowane właśnie lokalizacją naszych meczów w Nowej Hucie i tym, że nie gramy na "własnych śmieciach". Chciałbym, aby sytuacja w tej materii uległa zdecydowanej poprawie i na nasze mecze zaczęło chodzić więcej osób. Z zazdrością obserwujemy atmosferę i liczbę osób na innych obiektach.

- W Wielką Sobotę 7 kwietnia o 11:00 Garbarnia zagra na stadionie Wawelu ze Stalą Stalowa Wola, przewidujesz ciężki mecz?
- Każdy mecz był i będzie ciężki. W naszej sytuacji w tabeli nie możemy patrzeć na to z kim gramy i które miejsce dana drużyna zajmuje. My musimy z każdym punktować i to najlepiej za trzy! Innej opcji sobie nie wyobrażam. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu przez naszych trenerów i musimy to teraz potwierdzić na boisku. Jesteśmy w stanie z każdym w lidze powalczyć o zwycięstwo. Mecz ze Stalą będzie pewnie jeszcze trudniejszy niż jesienią, ze względu na to, że piłkarze ze Stalowej Woli będą żądni rewanżu za porażkę 0:3 u siebie.

- Co chciałbyś przywieźć w sobotę z Pruszkowa, z meczu ze Zniczem? Uda się go "zgasić", ewentualnie nieco "przyćmić"?
- Obyśmy go „zgasili”, czyli przywieźli trzy punkty. Jedziemy tam z takim nastawieniem, bo inaczej po prostu nie potrafimy. A już po meczu okaże się, czy na przykład remis nie będzie bardzo cenny.

- Jakie to uczucie: zagrać na takim stadionie jak Cracovii - pięknym, nowoczesnym - ale przy pustych trybunach? Graliście z Pasami parę dni temu towarzysko...
- Stadion robi naprawdę ogromne wrażenie i gra na nim sprawia dużą przyjemność. A dodatkowo, kiedy jest tam 15 tysięcy widzów to musi być super atmosfera. Osobiście, jak chyba każdy z piłkarzy, wolę grać przy wypełnionej widowni, przy dopingu kibiców niż przy pustych trybunach.

ARTUR BOCHENEK
www.garbarnia.krakow.pl


praciak2.jpg
praciak wywiada.jpg
praciak3.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty