Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > II liga (wschód)
Puszcza do II ligi nie pasuje

Puszcza Niepołomice - Znicz Pruszków 0-3  (0-1)

0-1 Kasztelan 21
0-2 Kasztelan 49

0-3 Tatara 90+2

Sędziowali Marcin Słupiński (Sieradz) oraz Mariusz Nowak i Sebastian Modliński. Żółte kartki: Lewiński - Januszewski.
PUSZCZA: Kwedyczenko - Lewiński (87 Górka), Księżyc, Świstak, Radwański - Janik - P. Morawski, Serafin, Bojarski (46 Ogórek) , Szwajdych (46 Papież) - Keshi. 
ZNICZ: Małecki - Tomczyk, Jędrych Makowski, Januszewski - Rybaczuk (76 Bylak), Osoliński, Kucharski, Tomas (59 Kopciński) - Kasztelan, Witkowski (59 Tatara).

Takimi meczami jak ten ze Zniczem Puszcza udowadnia, że II liga to dla niej rzeczywiście za wysokie progi. Zespołu marzącego jeszcze o wspięciu się choć o mały krok w tabeli, nie stać na oddawanie nawet pojedynczych strzałów na bramkę rywali. Jak miałby zdobywać gole?

 

Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie niepołomiczanie pierwszy i jedyny celny strzał oddali w 37 min. Z uderzeniem Janika z 20 metrów nie miał żadnych problemów bramkarz Znicza Małecki.

 

Zespół z Pruszkowa, prowadzony przez oryginalny duet trenerski Maciej Śliwowski i Piotr Świerczewski, grał swoją piłkę - wyważoną, wyczekującą na najmniejszy błąd rywali. W ten właśnie sposób wypracował sobie bramkę. W środku boiska piłkę stracił Janik, krążyła między piłkarzami Znicza, wreszcie została przerzucona na prawą stroną do Kasztelana, ten przymierzył celnie w przeciwległy róg bramki - w górne okienko. Wcześniej jeden i drugi zespół kusiły się nawzajem, próbując wciągnąć rywala głębiej na swoją połowę boiska. Ani jedni, ani drudzy się do tego nie kwapili. Po golu Znicz mógł szybko podwyższyć prowadzenie - po atomowym uderzeniu Witkowskiego, znanego z występów (nielicznych...) w Cracovii, piłkę wybił nad poprzeczkę Kwedyczenko. W 43 min jeszcze Rybaczuk przeegzaminował Kwedyczenkę, ale bramkarz Puszczy nie dał się zaskoczyć. O wiele gorzej ze swoich zadań wywiązywali się jego koledzy. Próby zawiązywania akcji kończyły się jeszcze przed kluczowym podaniem, otwierającym drogę do bramki, a kończyły się zazwyczaj niecelnym zagraniem do kolegi, który musiałby mieć sprinterskie rekordy na koncie, żeby przejąć piłkę. Poza jednym strzałem Janika nic Puszcza nie pokazała.

W przerwie trener Dariusz Wójtowicz ściągnął z boiska Bojarskiego i Szwajdycha i wprowadził Papieża i Ogórka. Nim zespół zdążył zareagować pozytywnie na te zmiany, już stracił bramkę. W 49 min po podaniu Rybaczuka z lewej strony, dobrze ustawiony na 5. metrze Kasztelan bez kłopotu posłał piłkę do siatki. - Grajcie w piłkę - krzyczał do swojego zespołu Wójtowicz, gdy po stracie gola  pogrążał się znów w bylejakości. Poskutkowało o tyle, że Serafin w 65 min po raz pierwszy w tej części meczu strzelał na bramkę, ale znów tak, że nie zaskoczył Małeckiego.

 

O wiele groźniej było po drugiej stronie, Tatara uderzał minimalnie niecelnie, a trzy minuty później bardzo groźnie uderzał Osoliński, Kwedyczenko wybił piłkę. Im bliżej było końca meczu, tym więcej miejsca Znicz zostawiał niepołomiczanom, ale ci wielkiego pożytku z tego nie robili. Trochę zamieszania pod bramką robiło się po rzutach wolnych wykonywanych przez Księżyca - w 73 min głową podbijał piłkę Papież,otarła się o słupek i wyszła w pole. Za drugim razem sam strzał Księżyca namieszał Małeckiemu, chwytał piłkę na raty.

Znicz nie forsował tempa, a jeszcze strzelił bramkę, W doliczonym czasie Tatara wyszedł lewą stroną i po tzw długim rogu posłał piłkę do celu, obok wychodzącego z bramki Kwedyczenki.

 

W środę w Brzesku małopolskie derby w II lidze - walczący o awans Okocimski podejmuje Puszczę. Oba zespoły w 30. kolejce się nie popisały, będą miały za co się rehabilitować. - Aż strach pomyśleć co się będzie działo w Brzesku, jeśli moi zawodnicy nie podniosą głów i nie zapomną o tym, co dziś wyczyniali - mówił po meczu ze Zniczem trener Puszczy Dariusz Wójtowicz.  Ubolewał nad grą swojej drużyny: - Jeszcze mi się nie zdarzyło prowadzić w meczu zespołu, który w każdym elemencie jest słabszy od rywala. Znicz wygrał zasłużenie. Część winy za tę grę biorę na siebie, ale wnioski z tego co widziałem zostawiam sobie na przyszłość.

Trener Znicza Maciej Śliwowski mógł się rozpływać w zachwytach nad swoim zespołem: - Przyjechaliśmy po punkty i zrealizowaliśmy zadanie. Nie mam żadnych zastrzeżeń do gry zespołu. Znicz jest na fali wznoszącej.


MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty