Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > II liga (wschód)
Lider II ligi stracił punkty w Niepołomicach

Puszcza Niepołomice - Świt Nowy Dwór Maz. 0-0

Sędziowali: Rafał Sawicki oraz Mariusz Koper i Marek Witoń (Tarnobrzeg). Żółte kartki: Marcin Morawski, Lewiński, Orłowski, Ankowski, Janik - Zjawiński, Jagodziński (2), Kończyński. Czerwona kartka: Jagodziński (Ś, 57, dwie żółte). Widzów 300.
PUSZCZA: Kwedyczenko - Marcin Morawski (60 Ogórek), Lewiński, Świstak, Piotr Morawski - Orłowski, Janik, Ankowski - Szwajdych, Kmak, Świątek.
ŚWIT: Bigajski - Drwęcki, Reginis, Gurzęda, Jagodziński - Galicki (52 Kończyński), Enow, Gmitrzuk, Kosiec - Obem (89 Maślanka), Zjawiński (71 Czerkas).

Lider II ligi piłkarskiej zgubił punkty w Niepołomicach. Bezbramkowy remis nie był szczytem marzeń Puszczy. - Nie może być, bo potrzebujemy punktów jak tlenu - mówi trener beniaminka Robert Jończyk. -   Jestem usatysfakcjonowany remisem, bo mogliśmy przegrać ten mecz - przyznawał szkoleniowiec Świtu Przemysław Cecherz, zadowolony tym bardziej, że jego zespół przez ponad pół godziny grał w dziesiątkę.

 

 

Grał pierwszy i ostatni zespół II ligi. Patrząc nie tylko na wynik, ale przede wszystkim na przebieg gry, można by postawić optymistyczną tezę, że to bardzo wyrównana liga - liderów od outsiderów niewiele dzieli. Taki wniosek postawiony po meczu w Niepołomicach to przede wszystkim zasługa Puszczy, która chciała realizować swój pomysł na grę, nie przestraszyła się faworyta. Ten od początku bardzo konsekwentnie grał w defensywie, przez którą ciężko było się gospodarzom przebić. Jeśli prawdą jest, że zespół z aspiracjami buduje się od tyłu, to Cecherz najważniejszą część pracy ma za sobą. Obrona Świtu stanowi bardzo ciekawy monolit. Ustawiona przed polem karnym jest niezachwianą zaporą dla rywali, ale co równie ważne - stamtąd zaczyna się zawiązywanie akcji ofensywnych. Piłka dokładnie rzucona przez obrońców do pomocników, a czasem nawet napastników, i już robi się groźnie.

Świt w Niepołomicach pewnie czyhałby cierpliwie do końca meczu na tę kontrę, która mogła mu dać rozstrzygającą bramkę, gdyby nie to, że w 57 min został w 10-osobowym składzie. Z czerwoną kartką zszedł Michał Jagodziński i wobec przyzwoitej gry Puszczy goście punkt musieli uznać za cenną zdobycz. Stąd ta satysfakcja Cecherza po spotkaniu.  

Puszcza pod kierunkiem Jończyka zaczęła grać systemem 4-3-3, ale wciąż jest na etapie szlifowania schematów. Doszła do punktu wymiany dwóch, trzech podań, ale w tym meczu wyglądała jej gra tak, jakby wciąż przed zespołem był etap najważniejszy - kreowania zagrania otwierającego już bezpośrednią drogę w pole karne przeciwnika. Takich podań w meczu ze Świtem zabrakło: - Uczymy się tego ustawienia, to system strasznie ofensywny, ale i defensywny jednocześnie. Dużo biegamy, próbujemy prowadzić grą zgodnie ze schematami, których uczymy się na treningach. Na razie efektów bramkowych za mało i punktów w tabeli też za mało, ale myślę, że z naszą grą jest coraz lepiej. Wierzę w trzy punkty już w następnym meczu - podkreślał po spotkaniu Rafał Kmak, wysunięte ogniwo w niepołomickim diamencie.

Gdyby to był Hitchcock, to po wstępie w wykonaniu Świtu można było oczekiwać dalszego wzrostu napięcia. Już w 2 min Zjawiński z 5 metrów strzelał na bramkę Puszczy, wybił piłkę Kwedyczenko. Tuż przed dobitką Enowa, zabrzęczał gwizdek sędziego, więc trafienie czarnoskórego piłkarza Świtu nie mogło być uznane.

Ale to nie był film, więc jeszcze tylko jedna tak klarowna sytuacja podbramkowa zdarzyło się w tym meczu. W 82 min wyprowadzona ze środka boiska kontra Puszczy powinna skończyć się golem. Ankowski zagrał ze środka na prawo do Kmaka, ten wywinął się się obrońcy i dograł piłkę na 10. metr na wprost bramki, nadbiegał tam Szwajdych i przymierzył celnie. Fantastycznie zachował się Bigajski, wybijając piłkę. Miał rację Cecherz mówiąc potem, że tą interwencją bramkarz wybronił Świtowi mecz.


Tak klarownych sytuacji jak te dwie, niemal w tym meczu nie było. Strzałów z dystansu w pierwszej połowie próbowali Szwajdych, Janik, Kmak, innym pomysłem były "główki" po wrzutkach w okolice pola karnego (Kmaka w 45 min czy Ankowskiego w 64, albo ostatecznie niewykonane Ankowskiego i Kmaka, którzy z głowami nie zdążyli po wrzutce Janika). W drugiej połowie Świt tylko raz zagroził poważnie bramce Kwedyczenki - strzał Enowa w 67 min był o tyle groźny, że jeszcze z rykoszetem, który mógł zmylić bramkarza Puszczy.   

Bez względu na wynik ostatniego meczu rundy jesiennej Puszcza wie, jaki ma cel na wiosnę - będzie walczyć o utrzymanie. Jończyk już wykonuje analizy, czego do osiągnięcia celu potrzebuje: - Przynajmniej po jednym zawodniku do każdej formacji - ataku, pomocy i obrony, a także solidnych młodzieżowców, żebyśmy mieli pole manewru - wylicza Jończyk. Nie jest przekonany czy obecny skład potrzebuje przewietrzenia. - Być może klub będzie stać na rozszerzenie kadry, bo wiadomo, że wiosną wiele zależy od tego, jak szerokim składem się dysponuje - mówi trener Puszczy. 

Zdaniem trenerów:

Robert Jończyk, Puszcza: - Byłbym zadowolony, gdybyśmy wygrali. Nie mogę być zadowolony, bo potrzebujemy punktów jak tlenu. Celem było zwycięstwo, więc cel nie został osiągnięty. Z gry zawodników mogę być zadowolony, ten skład był optymalnym składem. Nie było widać różnicy między pierwszym, a ostatnim zespołem tabeli, co może mnie napawać tylko optymizmem, ale wciąż celem są punkty. Po nie będziemy jechać do Elbląga.

 

Przemysław Cecherz, Świt: To był dla nas bardzo trudny mecz. Nie przypadkiem Puszcza przegrywała mecze różnicą jednej bramki, a w Płocku strzeliła trzy gole. Należało podejść z respektem do przeciwnika i tak zrobiliśmy. Mecz toczył się w środku pola. Oba zespoły chciała stworzyć akcje, po przejęciu piłki w środku pola. My stworzyliśmy jedną dobrą sytuację przed przerwą, potem mieliśmy jeszcze ciekawy rzut wolny. Po przerwie szansę miał Zjawiński, a potem po czerwonej kartce ciężko było nam coś stworzyć. Puszcza też miała dwie, trzy sytuacje, w tym piłkę meczową, gdy po strzale Szwajdycha wspaniale zachował się Bigajski i właściwie wybronił nam mecz. Dziękuję chłopcom za walkę do końca mimo osłabienia. Jechaliśmy walczyć po zwycięstwo, ale po meczu jestem usatysfakcjonowany remisem, bo mogliśmy przegrać. Cieszy nas, że nasi rywale też nie wygrywają i gramy dalej.

MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty