Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2012/2013 > Seniorzy > I liga
Rzut karny w doliczonym czasie odebrał Sandecji zwycięstwo

Olimpia Grudziądz  - Sandecja Nowy Sącz 2-2 (1-1)

1-0 Rogalski 26

1-1 Tuszyński 34

1-2  Tuszyński 65

2-2 Cieśliński 90+2, karny

Sędziował: Łukasz Bednarek (Koszalin). Żółte kartki: Kłus - Kosiorowski, Mójta, Makuch. Widzów 1200.
OLIMPIA: Wróbel - Pisarczuk, Łabędzki, Staniek (16 Mazurkiewicz), Banasiak - Frańczak (60 Szczot), Kłus,  Smoliński, Ruszkul (73 Pawłowski), Rogalski - Cieśliński.
SANDECJA:  Cabaj - Makuch, Duda, Czarnecki, Mójta - Čertík, P. Nowak,  Szczepański (88 Mróz), Tuszyński,  Kosiorowski (61 Bębenek) -  Giel (71 Górski).

Sądeczanie byli blisko zwycięstwa w Grudziądzu. W doliczonym czasie stracili bramkę z rzutu karnego i zamiast trzech punktów mają tylko jeden.

Piłkarze obu ekip spokojnie rozpoczęli spotkanie. Pierwsza groźna akcja miała miejsce dopiero w piątej minucie, gdy Kłus zagrywał do Rogalskiego. Wyżej wyskoczył jednak defensor gości, Marcin Makuch. Poza tą akcją i kilkoma innymi gra toczyła się głównie w środkowej części boiska. Do groźnego starcia doszło w 15 minucie, gdy zderzyli się Marcin Staniek i Patryk Tuszyński. Grudziądzki obrońca nie był już zdolny do dalszej gry i zastąpił do Sławomir Mazurkiewicz. Chwilę po tej „kraksie” dwie groźne akcje mieli goście, jednak zabrakło im skuteczności. Najpierw blisko słupka udrerzył Certik, a chwilę później strzał Mójty z ostrego kąta wybronił Wróbel.

Jak mówi stare piłkarskie porzekadło „niewykorzystane sytuacje się mszczą”. Tak samo było na boisku w Grudziądzu. Na 45 metrze faulowany był Dariusz Kłus. Do piłki podszedł Rogalski. wolny z takiej odległości nie jest typową okazją do zdobycia bramki. Zapewne nikt nie miał zamiaru wspominać o tym stałym fragmencie gry w swojej relacji. Do czasu… Rogalski do piłki podszedł z zamiarem wrzucenia jej w pole karne. Futbolówka minęła wszystkich graczy i wpadła do bramki.

Chęć odrobienia strat od razu zagościła w głowach piłkarzy z Nowego Sącza. Groźną akcję przeprowadzili już w 28 minucie, gdy lewą flanką poszedł Adam Mójta. Wrzucił on piłkę na pole karne, ale Tuszyńskiemu nie udało się w nią trafić. Kilka akcji przeprowadziła również Olimpia, jednak nie były one tak groźne.

Dziesięć minut po zdobytej bramce przez gospodarzy, swoją akcję wreszcie wykorzystali przyjezdni. Po błędzie defensorów Olimpii bramkę z bliskiej odległości zdobył Tuszyński i doprowadził do wyrównania.

Grudziądzanie do końca pierwszej połowy starali się ponownie wyjść na prowadzenie, jednak zatrzymywani byli przeważnie na 16 metrze. Tak więc po 45 minutach na tablicy wyników widniał remis 1:1.

Drugą połowę świetnie rozpoczęli gospodarze. Sandecja została zepchnięta do obrony i bezradnie próbowała oddalać zagrożenie. Najlepszą okazję do zdobycia bramki miał w 64 minucie Cieśliński, który z pięciu metrów przerzucił piłkę nad poprzeczką. Chwilę wcześniej dwie groźne akcje przeprowadzili piłkarze Sandecji. Po jednej z nich piłka wpadła do siatki Michała Wróbla, jednak spalonego dopatrzył się boczny arbiter.
W 65 min dwóch stoperów Olimpii patrzyło się na Tuszyńskiego, gdy ten przelobował bramkarza i Sandecja wyszła na prowadzenie.

Przyjezdni po zdobytej bramce poczuli się pewniej na boisku i coraz częściej nacierali na bramkę Michała Wróbla. Olimpia starała się zdobyć wyrównującego gola, ale akcje były nieskładne i niegroźne. Podopieczni Tomasza Asensky nie mieli żadnego pomysłu na grę. Okazja na zbawienie przyszła w doliczonym czasie gry. Faulowany w polu karnym był Mazurkiewicz i sędzia wskazał „na wapno”. Do piłki podszedł Cieśliński i wykorzystał „jedenastkę”.
ST/gksolimpia.com

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty