Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > I liga
Termalica przetrwała nawałnicę

GKS Katowice - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0-0

Sędziował Piotr Siedlecki (Warszawa). Żółte kartki: Dziedzic  - Trafarski, Kowalski.
GKS KATOWICE: Wierzbicki - Olkowski, Nowak, J.Kowalczyk, Sokołowski - Plewnia - Goncerz (64 Kaliciak, 90 A.K owalczyk), Pitry, Dziedzic, Sadowski - Zieliński (89 Piechniak).
TERMALICA BRUK-BET: Budka - Kowalski, Cios, Tupalski, Wójcik - Kubowicz (62 Mąka), Prokop, Baran (57 Szczoczarz), Piątek, Szałęga - Trafarski (73 Cichos).

Kto spodziewał się, że GKS odniesie lekkie, łatwe i przyjemne zwycięstwo nad beniaminkiem z Niecieczy srogo się rozczarował. Do Katowic nie przyjechała bowiem przypadkowa grupa anonimowych zawodników, lecz drużyna składająca się w dużej mierze z graczy doświadczonych, którzy tworzą ciekawy zespół. O tym mówili przed meczem zarówno szkoleniowcy, jak i zawodnicy GieKSy, przestrzegając przed lekceważeniem rywala - i mieli rację.

Od pierwszych minut do ataku ruszyli jednak zawodnicy trenera Wojciecha Stawowego. Wyglądało na to, że chcieli jak najszybciej wyjść na prowadzenie licząc, że po szybko strzelonej bramce łatwiej będzie dobić rywala. Ta sztuka jednak się nie udała. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Janusz Dziedzic, który dobrze rozgrywał piłkę ze środka, a od czasu do czasu wbiegał również w pole karne gości stwarzając zagrożenie pod bramką Budki. Po pierwszych dziesięciu minutach ataki GieKSy nieco osłabły, a rywale uspokoili grę i nie pozwalali katowiczanom na wiele. Bardzo dobrze kryty był Sadowski, który w tym spotkaniu za wiele nie pograł. Szczelne krycie nie przeszkodziło mu jednak w 14. minucie, kiedy przedarł się lewą stroną i z ostrego kąta podcinką próbował przelobować Budkę. Piłka zamiast w bramce wylądowała jednak na górnej siatce. Nieoczekiwanie groźną akcję przeprowadzili zawodnicy z Niecieczy. W 37. minucie pogubili się nasi obrońcy, do piłki doszedł Kubowicz, którego strzał zdołał zblokować Kowalczyk i Wierzbicki nie miał problemu ze złapaniem piłki. W pierwszej części gry z obu stron padło jeszcze kilka strzałów z dystansu - próbowali Dziedzic, Goncerz, Zieliński i Pitry, ale za każdym razem coś stawało na drodze piłki - w przypadku Pitrego był to słupek.

Druga część gry na początku wyglądała tak jak pierwsza. Od pierwszych minut do mocnego natarcia ruszyli gospodarze i w 52. minucie GKS mógł wyjśc na prowadzenie. Świetną akcję przeprowadził Goncerz, który schodząc z prawej strony do środka zagrał górą do wbiegającego w szesnastkę Dziedzica. Ten znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem gości, jednak zamiast do bramki strzelił wprost z niego. Napór gospodarzy trwał w najlepsze do 60. minuty, jednak mimo wielu dobrych sytuacji, nikomu nie udało się pokonać byłego bramkarza GieKSy. Z czasem coraz śmielej zaczęli grać goście, którzy wyprowadzali groźne kontry. Najpierw w 78. minucie Cichos minął z prawej strony Nowaka i zagrał do Piątka, ten oddał piłkę na lewo do niepilnowanego Szałęgi, który jednak przegrał pojedynek oko w oko z Wierzbickim. Minutę później głową z piątego metra strzelał Szczoczarz, ale znów górą był bramkarz GKS-u. Kilkadziesiąt sekund później Goncerz stracił piłkę na połowie przeciwnika, a kontrę strzałem z lewego narożnika pola karnego zakończył Cichos. I tym razem obronną ręką z opresji wybrnął Wierzbicki. Taki obrót sprawy coraz bardziej irytował zgromadzonych na Bukowej kibiców, którzy głośno domagali się lepszej gry GieKSy. Zawodnicy trenera Stawowego dalej prowadzili grę, ale mimo kolejnych dobrych okazji, nie potrafili poważnie zagrozić bramce Budki. Po drugiej stronie ponownie pokazał się Cichos, który z kilku metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Mecz zakończył się zatem bezbramkowym remisem.

www.gieksa.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty