Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > Ekstraklasa
Nerwy Wisły w meczu z ŁKS-em, a było już 3-0...2012-04-14 17:40:00

Wisła Kraków wygrała z Łódzkim Klubem Sportowym, ale tylko 3-2. Tylko, bo przecież po trzech golach Cwetana Genkowa prowadziła już 3-0. Ale wtedy zaczęli strzelać rezerwowi ŁKS-u, zrobiło się tylko 3-2, a w końcówce łodzianie mocno przycisnęli mistrzów Polski.


Wisła Kraków - ŁKS Łódź 3-2 (2-0)

1-0 Genkow 8

2-0 Genkow 27

3-0 Genkow 55

3-1 Gancarczyk 57

3-2 Kujawa 67

Sędziował Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie). Żółte kartki: Nunez, Diaz, Lamey - Klepczarek, Gieraga, Łabędzki.
WISŁA: Pareiko - Jirsak, Czekaj, Diaz, Paljić - Garguła (89 Jaliens), Nunez, Iliev (67 Lamey) - Melikson (75 Małecki), Kirm, Genkow.
ŁKS: Velimirović - Gieraga, Klepczarek, Łabędzki, Gercialiu - Laizans, Iwański, Łobodziński, Bonin (66 Kujawa) - Saganowski, Stąporski (46 Gancarczyk).


- Wiem, że kibice chcą wygranych i mam nadzieję, że do końca sezonu będą oglądać zwycięską Wisłę – mówił przed meczem z ŁKS-em trener Wisły, Michał Probierz. Wygrywanie z takimi rywalami jak ŁKS na własnym boisku było dla Wisły obowiązkiem. Szybko wiślacy zabrali się za jego wypełnianie.

W 8 min rzut rożny wykonywał Nunez. Wrzucił w pole karne odchodzącą piłkę, z głową pośpieszył do niej Genkow, Piłkę próbował jeszcze wybił stojący na linii bramkowej obrońcą, ale tylko podbił ją kolanem na drodze do siatki. Nawet bez tej interwencji łodzianina piłka wpadłaby do bramki, więc jej autorstwo należy się Bułgarowi.

Po golu ŁKS próbował się zebrać, skorzystać ze strat Wisły, ale trwało to krótko i skończyło się tylko jednym groźniejszym strzałem - Bonina z dystansu. Potem wszystko wróciło do normy - w 25 min Wisła znów miała niezłą szansę. Po podaniu Meliksona przed Velimiroviciem znalazł się Kirm. Słoweniec był naciskany przez obrońcę, ale zdołał oddać strzał, z którym poradził sobie bramkarz ŁKS-u. Za chwilę Genkow  główkował z bliska, ale nie trafił w bramkę. To było jednak tylko odwlekanie egzekucji - w 27 min Wisła prowadziła już 2-0 po świetnej akcji. Iliev ze środka zagrał na prawo do Kirma, ten posłał piłkę przed bramkę, na 5. metrze Genkow uprzedził Velimirovicia i końcem buta posłał piłkę do bramki.

Zapowiadało się, że bramkarz ŁKS-u będzie najbardziej zapracowanym piłkarzem meczu. W 34 min musiał sobie radzić z zapędami Kirma i Meliksona, a za chwilę na raty łapał piłkę po rzucie rożnym Wisły i strzale Czekaja.
Po straconej bramce ŁKS próbował się odgryźć, trafił nawet do bramki Pareiki, ale ze spalonego, gol nie był uznany.


W 41 min wiślacy powinni dostać rzut karny - Klepczarek ściągnął za rękę do parteru Ilieva w polu karnym, arbiter jedenastki jednak nie przyznał.  Trener Michał Probierz miał więc dobry temat do dyskusji z sędzią technicznym...


- Nie mamy nic do stracenia w drugiej połowie, będziemy walczyć w drugiej połowie - zapowiadał w przerwie napastnik ŁKS-u Marek Saganowski. Ale wyglądało to tylko na czcze przechwałki, biorąc pod uwagę wydarzenia pierwszej połowy. A jednak łodzianie postraszyli wiślaków.


W 55 min Wisła podwyższyła wprawdzie na 3-0, ale to nie okazało się jeszcze gwoździem do trumny ŁKS-u. Po lewej stronie Melikson piętą zgrał piłkę piętą podłączającemu się do akcji ofensywnej Paljiciowi, ten spod końcowej chorągiewki posłał znakomite dośrodkowanie w pole karne, a tam przy dalszym słupku Genkow głową zamienił je na trzeciego gola.


Dwie minuty później moment dekoncentracji Wisły wykorzystał wprowadzony po przerwie Gancarczyk. Po pomyłce Czekaja przejął futbolówkę i precyzyjnym strzałem pokonał Pareikę w sytuacji sam na sam.


Łodzianie rozochocili się po tym trafieniu i w 67 min było już tylko 3-2, po tym jak w pierwszym kontakcie z piłką gola kontaktowego zdobył rezerwowy Kujawa. Iwański wykonywał rzut wolny, piłka po drodze do bramki trafiła w jednego ze stojących w murze wiślaków i zmieniła lot, ale Pareiko zdołał ją wybić do boku. Stamtąd z ostrego kąta po koźle strzelał w przeciwległy róg Kujawa, który dopiero co zmienił Bonina. I tak z 3-0 zrobiło się tylko 3-2.


Nerwowo zrobiło się teraz w szeregach Wisły, a ŁKS dalej chciał iść za ciosem. W 80 min Saganowski przewrotką próbował pokonać bramkarza Wisły, byłby piękny gol, ale Estończyk nie dopuścił do niego. Za chwilę z dystansu bardzo mocno uderzał Laizans. Skończyło się rzutem rożnym. Dużo jeszcze mieszał w polu karnym Wisły Saganowski, ale obrońcom udawało się go blokować. 

Wiślacy zdołali dowieźć zwycięstwo do końca spotkania.

MST


genkov radosc w 8076.jpg
genkow.jpg
genkow2.jpg
diaz.jpg
gargula.jpg
iliev.jpg
iliev2.jpg
kirm.jpg
nunez.jpg
pareiko.jpg
wisla radosc.jpg
kotlarczyk.jpg
kotlarczyk2.jpg
genkow2.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty