Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
Śląsk sprawił niespodziankę w Warszawie

Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 1-2 (1-1)

1-0 Borysiuk 7
1-1 Kaźmierczak 29
1-2 Mila 48

Sędziował Dawid Piasecki (Słupsk). Żółte kartki: Manu, Wolski - Kaźmierczak.

LEGIA: Skaba – Rzeźniczak, Astiz, Komorowski, Wawrzyniak – Manu,  Vrdoljak, Borysiuk, Radović (46 Ogbuke), Kucharczyk – Hubnik.
ŚLĄSK: Kelemen - Socha, Celeban, Fojut, Pawelec - M.Gancarczyk, Sztylka, Kaźmierczak, Mila, Ćwielong - Szewczuk.

Legia Warszawa przegrała 1-2 ze Śląskiem Wrocław w meczu 18. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Podopieczni Oresta Lenczyka mogli wygrać wyżej - w 69 min Przemysław Kaźmierczak, wcześniej strzelec pięknej bramki, zmarnował rzut karny.

 

Legii pomagali jednak kibice na trybunie północnej, bo w ostatniej chwili zapadła decyzja o  zawieszeniu kary jej zamknięcia na mecz ze Śląskiem. Od początku gospodarze narzucili swój styl gry. Ariel Borysiuk z Ivicą Vrdoljakiem opanowali środek boiska. Dało to efekt w postaci pięknego gola i przynajmniej dwóch innych groźnych akcji Legii. W siódmej minucie piłkę z własnego pola karnego za słabo wybił Tadeusz Socha. Dopadł do niej Borysiuk, który z 30 metrów, z woleja trafił prawie w samo okienko bramki Mariana Kelemena.

Legia była w pierwszej połowie drużyną lepszą, ale już pierwsza groźna akcja Śląska przyniosła gościom wyrównanie. Dośrodkowanie Dariusza Sztylki zamknął na lewym skrzydle Kaźmierczak. Strzelił z pierwszej piłki, z ostrego kąta. Skaba nie dał rady. Bramka piękna, ale bramkarz Legii powinien był zachować się lepiej.

Po przerwie znów zaatakowała Legia. Na boisku pojawił się Felix Ogbuke, w którego tak wierzy trener Maciej Skorża. I znów mogło zacząć się dobrze dla gospodarzy, ale tym razem dwa strzały Marcina Komorowskiego nie chciały znaleźć drogi do siatki Kelemena. Tymczasem Śląsk zaatakował bardzo skutecznie. Po prostopadłym podaniu, piłkę głową dokładnie zgrał Piotr Ćwielong, a pięknego gola prawą nogą zdobył Sebastian Mila. Telewizyjne powtórki pokazały, że asystent Ćwielong był w tej akcji na spalonym. Warszawianie mieli jednak dużo czasu na strzelanie bramek. Śląsk mógł zaś jeszcze powiększyć rozmiary zwycięstwa. Rzutu karnego w 69 min nie wykorzystał Kaźmierczak. Uderzył tak, żę piłka po poprzeczkę wyszła nad bramkę.

Z przewagi Legii w końcówce nie rodziły się sytuacje bramkowe.

 

Michał Wieczorek, ekstraklasa.net

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty