Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa

 

Wisła Kraków - Ruch Chorzów 3-1 (1-0)

1-0 Andraż Kirm 17

1-1 Grzyb 49

2-1 Jirsak 50

3-1 Melikson 80

Sędziuje: Dawid Piasecki (Słupsk). Żółte kartki: Małecki, Siwakow, Sobolewski - Stawarczyk. Widzów 13 850.

WISŁA: Pareiko - Cikos, Jaliens, Bunoza, Paljic - Sobolewski - Siwakow (46 Jirsak), Melikson - Małecki, Genkow (76 Wilk), Kirm (88 Łobodziński).

RUCH: Perdjić - Szyndrowski, Grodzicki, Stawarczyk, Bronowicki (81 Janoszka) - Grzyb, Malinowski, Straka, Zieńczuk - Komac (71 Piech), Jankowski (86 Abbott).

 

Wisła Kraków odrodziła się po porażce w Pucharze Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała. W meczu 17. kolejki  Ekstraklasy pewnie pokonała Ruch Chorzów 3-1, a okrasą  zwycięstwa był gol wprowadzonego po przerwie Tomasa Jirsaka.

Nawet bardzo efektowna kampania reklamowa, jaką niewątpliwie zaprezentowała w tym tygodniu Wisła, nie zachęci do przyjścia na stadion równie skutecznie jak korzystne wyniki zespołu. Wtorkowa porażka z Podbeskidziem Bielsko-Biała najwyraźniej zniechęciła wielu kibiców, którzy dodatkowo musieli stać w długich kolejkach do wejścia. O ile zajmowana przez najzagorzalszych sympatyków trybuna została szczelnie wypełniona, tak na łukach i trybunie ciągnącej się wzdłuż linii bocznej można było dostrzec mnóstwo wolnych miejsc.

W poprawie tej sytuacji miało pomóc zwycięstwo nad Ruchem, który co prawda nie jest wymieniany wśród głównych kandydatów do spadku, znajduje się w dolnej części tabeli. I to dało się zauważyć już w pierwszym kwadransie, kiedy przyjezdni raczej koncentrowali się na destrukcji niż przenoszeniu ciężaru gry na połowę krakowian. Mimo tego udało się im jako pierwszym stworzyć dogodną okazję. Po przechwycie w środku pola na rajd zdecydował się Maciej Jankowski. Jako że po wbiegnięciu w pole karne nie miał możliwości złożenia się do precyzyjnego strzału, dzióbnął piłkę szpicem, a Sergei Pareiko przerzucił ją nad poprzeczką.

Nieustannie lepsze wrażenie sprawiali jednak wiślacy, co udokumentowali w 17. minucie. Patryk Małecki wygrał pojedynek na prawym skrzydle, a następnie po ziemi posłał piłkę wzdłuż pola bramkowego. Ofiarna interwencja jednego ze stoperów nieco ją spowolniła, na czym skorzystał nabiegający Andraż Kirm. Słoweniec dopełnił formalności, dając prowadzenie 1-0. Po tym zdarzeniu obserwowaliśmy do przerwy nieco monotonny obraz gry – głównie za sprawą „niebieskich”. Absolutną kontrolę posiadała Wisła, ale jednocześnie głęboko cofnięci rywale nie dopuszczali pod swoją bramkę. Poprzez to najciekawiej zrobiło się po rzucie wolnym wywalczonym przez Maora Meliksona. Po główce przytomnie zachował się Piotr Stawarczyk, który sam sprokurował zagrożenie faulem, zarabiając przy tym żółtą kartkę.

Niespodziewanie w szatni został  pozostał Michaił Siwakow, a jego miejsce zajął Jirsak. Tymczasem trener Waldemar Fornalik optował za wyjściowym ustawieniem i pierwotną strategią, chociaż natknął swoich podopiecznych do odważniejszych poczynań. Efekt tego dał się zauważyć po niespełna czterech minutach, kiedy Gabor Strata wypuścił na wolne pole Wojciecha Grzyba, a doświadczony ligowiec podcinką w stylu Tomasza Frankowskiego doprowadził do wyrównania. Radość przyjezdnych nie trwała długo, bo niespełna 60 sekund później po raz drugi skapitulował Matko Perdijić. Jirsak pociągnął z piłką do granicy szesnastki i huknął z prostego podbicia, ponownie wyprowadzając Wisłę na prowadzenie.

Sytuacje z początku drugiej połowy napędziły widowisko. Przyjezdni przestali statystować, ale wciąż więcej pracy miał Perdijić. Chorwat zaimponował paradą w 61. minucie instynktownie rzucając się w kierunku uderzonej piłki przez Małeckiego. Niezwykle intensywny okres pomiędzy 55 a 70 minutą kosztował zawodników wiele sił, po czym uspokoiło się na boisku. Nie można było jednak narzekać, ponieważ obie ekipy starały się prezentować atuty piłkarskie. Dominowały krótkie podania po ziemi i próby dograń na pojedynki szybkościowe.

 

Trener  Robert Maaskant zabezpieczał zmianami przede wszystkim środek pola, mając możliwość rotowania ofensywnie usposobionymi graczami w najbardziej wysuniętym trójkącie. To się sprawdziło, gdyż niespełna trzy minuty po wejściu Cezarego Wilka do siatki trafił Maor Melikson. Izraelczyk z polskim paszportem zasłużył na gola swoją postawą. Doceniła to również publiczność skandując jego nazwisko. Wynik 3-1 całkowicie oddał różnice pomiędzy drużynami. Ruch miał bowiem przebłyski, ale Wisła pewnie zainkasowała komplet punktów.

Robert Błaszczyk

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty