Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
Piękny strzał Małeckiego na wagę zwycięstwa

Arka Gdynia - Wisła Kraków 0-1 (0-0)

0-1 Patryk Małecki 89
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Żółta kartka: Płotka (A). Widzów: 10.000
WISŁA: Pareiko - Cikos, Chavez, Jaliens, Paljić - Małecki, Wilk, Siwakou (86 Jirsak) - Melikson, Kirm (86 Żurawski), Genkow (90 Garguła).
ARKA: Moretto - Bruma, Szmatiuk, Rozić, Noll - Bednarek, Zawistowski, Płotka, Bożok (88 Burkhardt), Duarte (62 Labukas) - Mawaye (87 Ross).

"Wiosna" w ekstraklasie zaczęła się po myśli Wisły Kraków, choć na zdobycie gola w wyjazdowym meczu z Arką Gdynia potrzebowała 89 minut. Zdobył go Patryk Małecki, ogrywając obrońcę, a potem potężnie uderzając lewą nogą. – Jesteśmy bardzo szczęśliwi – nie ukrywał zawodnik po ostatnim gwizdku.

Biorąc pod uwagę fakt, że dla obydwu drużyn było to pierwsze od tygodni spotkanie o punkty, można było być usatysfakcjonowanym ich postawą. Jako pierwsi zagrozili gospodarze za sprawą Josepha Mawaye, który wykorzystał błąd Michaiła Siwakowa, sprawiającego najmniej korzystne wrażenie spośród nowych zawodników w podstawowym składzie.

Wisła wypracowała sobie fantastyczną okazję w 22. minucie, kiedy Marcelo Moretto niefortunnie sparował uderzenie Patryka Małeckiego. Nabiegający na piłkę Andraż Kirm trafił jedynie w słupek, chociaż powinien dać prowadzenie. Miał bowiem odsłonięty cały jeden róg bramki. Jeszcze przed przerwą bliski pokonania brazylijskiego bramkarza był Erik Cikos. Po raz pierwszy w 38. minucie, zamykając dośrodkowanie na długi słupek. Nieczysto kopnął futbolówkę, a ta po koźle przeleciała nad bramką. Nieco później prawy obrońca zaprezentował kąśliwe dośrodkowanie. Po rykoszecie zmierzało w bramkę, ale znów na wysokości zadania stanął Moretto.

Na początku drugiej połowy z dobrej strony pokazali się skrajny obrońcy Białej Gwiazdy, ale od około 55. minuty przewagę przejęli gospodarze. Dwukrotnie swoimi umiejętnościami mógł wykazać się Sergei Pareiko. Doświadczony bramkarz pewnie chwytał strzały, a do tego dawał pewność obrońcom. Nieźle poczynał sobie również na przedpolu, za co należała mu się wysoka nota.

Krakowianie przebudzili się dopiero w trakcie ostatniego kwadransa, a szczęścia szukał Patryk Małecki. O ile pomylił się po wrzutce Kirma z rzutu wolnego (piłka po uderzeniu głową minimalnie minęła słupek), tak na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry przyjął piłkę po zgraniu Cikosa, ograł rywala i układając sobie ją na lewej nodze potężnie uderzył. Na ławce gości wybuchła euforia, a celebrujący gola zawodnik przebiegł całe boisko pod sektor zajmowany przez przyjezdnych kibiców.

- Ciężar gry wzięła na siebie cała drużyna. Arka nie przegrała dotąd na własnym boisku, dlatego wiedzieliśmy, że będzie niezwykle trudno o odniesienie zwycięstwa. Odnoszę jednak wrażenie, że byliśmy lepsi z przebiegu gry – podsumował Małecki.

rb

Zdaniem trenerów

Dariusz Pasieka (Arka):
- Zagraliśmy dobre spotkanie, zawiesiliśmy wysoko poprzeczkę wiśle i to napawa mnie optymizmem. Szkoda tylko, że została przerwana nasza passa zwycięstw u siebie.
- To nie pierwszy raz, kiedy Wisła pod koniec meczu strzela bramkę. Ta drużyna ma w swoich szeregach zawodników, którzy sami potrafią rozstrzygnąć o losach spotkania.
- Duarte miał w pierwszej połowie podobną sytuację jak tę, po której padł gol, ale niepotrzebnie zdecydował się podawać do Mawaye.
- Szkoda naszych zawodników, bo włożyli w ten mecz dużo ambicji i walki. Dla nas remis byłby niezłym startem.

Robert Maaskant (Wisła):

- Chociaż komplementuję Arkę, to uważam, że zasłużyliśmy na wygraną.
- Wiedzieliśmy, przyjeżdżając do Gdyni, że Arka nie przegrała do tej pory u siebie, więc czeka nas twardy mecz. Arka zaczęła lepiej, agresywniej, stworzyła sobie okazje, strzelała z dystansu. - My potem zaczęliśmy grać lepiej, nie daliśmy już gospodarzom więcej okazji. Uważam, że powinniśmy mieć karnego po faulu na Genkowie, więc można mówić trochę o pechu w tej sytuacji, że sędzia nie gwizdnął jedenastki. W trakcie gry mieliśmy dwie, trzy szanse, które powinniśmy wykorzystać. W końcu Małecki strzelił wspaniałego gola.
- Czekałem tak długo ze zmianami, bo w ofensywie mieliśmy dobrych zawodników. Wyczekiwałem też na moment, aż bardziej otworzy się przestrzeń z przodu, bo przecież Arka też liczyła na wygraną w tym meczu. Nie ściągnąłem Małeckiego, bo wiedziałem, że w trakcie okresu przygotowawczego strzelał on wiele goli i był w bardzo wysokiej formie. To się potwierdziło, bo Patryk strzelił bardzo ładnego gola.

www.wisla.krakow.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty