Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
Nowy stadion, nowe nadzieje Cracovii

Cracovia - Arka Gdynia 2-0 (1-0)

1-0 Witkowski 3, samobójcza

2-0 Ślusarski 59

Sędziowali Adam Lyczmański oraz Maciej Daszkiewicz i Dariusz Ignatowski (Bydgoszcz). Żółte kartki: Noll, Labukas.
CRACOVIA: Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Jarabica, Janus (46 Wasiluk)  - Szeliga, Radomski, Klich (78 Suworow) - Ślusarski., Matusiak (72 Suart), Ntibazonkiza.
ARKA: Witkowski - Noll, Rozić, Płotka, Bruma (80 Robakowski) - Glavina (78 Zawistowski), Bożok, Budziński, Wilczyński (63 Duarte) - Labukas, Ivanovski.

Cracovia wróciła na własny stadion i odniosła pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie. W meczu o wyższą niż trzy punkty stawkę pokonała  zaprzyjaźnioną Arkę Gdynia 2-0. To było wielkie święto biało-czerwonych barw, na trybunach bawiła się wielotysięczna rzesza kibiców.

Na pierwszy mecz na nowym obiekcie, przebudowanym w 14 miesięcy z miejskich środków, przybyli m.in. minister sportu Adam Giersz, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski i oczywiście prezes Cracovii Janusz Filipiak. To oni właśnie dokonali   oficjalnego otwarcia stadionu Cracovii. - Odtąd stadion przestaje być własnością miasta, a staje się własnością Cracovii. Stadion uważam za otwarty - powiedział prezydent Majchrowski przekazując dokument potwierdzający przejęcie przez klub obiektu (będzie jego operatorem). - Panie prezydencie, bardzo serdecznie dziękujemy za wsparcie, którego udzielał pan przez te lata Cracovii - odpowiadał mocno zachrypniętym głosem prezes Filipiak. Minister Giersz przekazał specjalny adres od premiera Donalda Tuska, a potem zabłysły fajerwerki.

 

Kibicom, którzy wypełnili stadion, musiały przejść ciarki po skórze, gdy tuż przed meczem usłyszeli wykonany na żywo przez Macieja Maleńczuka hymn Cracovii. Stadion spowił się wtedy w biało-czerwone barwy. Piłkarze słuchali śpiewów przed murawom, też musieli czuć jak wielka spoczywa na nich dziś odpowiedzialność. Na tym stadionie, w obecności tylu kibiców, nie wypada przegrywać.

 

Mecz zaczął się znakomicie dla Cracovii, w 3 min do rzutu wolnego na 18. metrze podszedł Klich, wrzucił piłkę w pole bramkowe, na 3. metrze z bramkarzem Arki przepychał się Piotr Polczak, zmuszając go do błędu. Cracovia objęła prowadzenie. Arce nie podobała się decyzja sędziego, który uznał gola i nie chciał słyszeć, że bramkarz Arki mógł być faulowany. Stadion oszalał, a zaraz mógł cieszyć się jeszcze bardziej, bo w znakomitej sytuacji znalazł się Ślusarski, ale z 10 metrów przestrzelił.

 

Po wyrównanych następnych minutach z lekkim wskazaniem na Pasy, krakowianie w 15 min znów stanęli przed niezłą szansą. Po rajdzie prawą stroną Klich strzelał na bramkę Witkowskiego, ten wypluł piłkę, ale nie było nikogo do dobitki, za chwilę jeszcze raz Witkowski był w tarapatach, tym razem tuż przed nim Matusiak  nie sięgnął jednak dobrze piłki zagranej przez Szeligę.

Trybuny cały czas w najlepsze się bawiły, raz za razem obiegała je meksykańska fala, a gospodarze nie tracili inicjatywy. W 23 min Radomski zagrał ciekawie do Matusiaka, ten jednak skwapliwie pilnowany nie zdołał wykorzystać szansy.

 

Arka, długo nie mogła wejść w swój rytm, pierwszy strzał Glaviny nie mógł być groźny, bo był mocno niecelny. O wiele poważniejszym wyzwaniem dla Cabaja było uderzenie Marciano Brumy w 33 min, wybił je w pole bramkarz Cracovii. Jeszcze w 38 min miał się okazję wykazać, wychodząc daleko z bramki do piłki dogrywanej na jego przedpole.

W ostatnich minutach pierwszej połowy tempo gry nieco spadło. W 44 min przedarł się jeszcze lewą stroną Labukas, strzelał jednak obok słupka. Cracovia doczekała ze skromnym prowadzeniem do przerwy.

 

Na drugą połowę Pasy wyszły z Markiem Wasilukiem w miejsce Krzysztofa Janusa. Arka zaczęła tę część meczu śmielej. Pierwszą bramkarską interwencję zaliczył więc Cabaj, robiąc porządek przed swoją bramką. O wiele groźniej było w 50 min, gdy Matusiak wyrwał się obrońcom lewą stroną, minął też Witkowskiego, ale strzelał na tyle lekko, że na drodze do bramki piłkę zatrzymał jeden z obrońców.

Po kilku równych minutach szał na trybunach znów wybuchł. Ślusarski z całym impetem z 5 metrów wpakował piłkę do bramki i było 2-0. Matusiak dograł piłkę płasko w pole karne (czy przy jej przyjmowaniu nie pomógł sobie ręką?), jeszcze przedłużył ją Jarabica, a na końcu dzieła dopełnił właśnie Ślusarski. Gdy Pasy jeszcze były w euforii Bożok mógł cieszyć się z kontaktowej bramki, strzelał jednak tuż obok słupka.

 

Cracovia mogła teraz grać tak jak lubi - czekać na ataki rywala i próbować kontr. Ale też gdynianie do frontalnych ataków się nie rzucili, zaś przy okazjach, które mogły urodzić się po rzutach rożnych, czujnie zachowywali się krakowianie. Nie spisali się jednak w 80 min, gdy nie udało się zatrzymać szarżującego w pole karne Marcina Budzińskiego. Przedarł się przez trzech rywali i nawet zdołał trącić piłkę zewnętrzną częścią stopy tak, że zmierzała do bramki, sprzed linii bramkowej wybił ją Marek Wasiluk.

 

Słaba dziś Arka nie była w stanie zepsuć święta w Krakowie, dzięki temu Cracovia mogła cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie ekstraklasy. Piłkarzy żegnały długie brawa kibiców.

Zdaniem trenerów

Dariusz Pasieka, Arka:
To było święto w Krakowie. Gratuluję Cracovii pięknego stadionu. Mam podstawową zasadę - nie komentuję pracy sędziego, nie mogę też ocenić pierwszej bramki, bo jej nie widziałem. Już w 3 min przeciwnik zdobył bramkę, to zepsuło nasz plan taktyczny. Po przerwie podeszliśmy wyżej, mieliśmy przewagę, widać to było w ilości stałych fragmentów gry. Straciliśmy jednak dość głupią drugą bramkę. Na pewno nie zlekceważyliśmy rywala.

Rafał Ulatowski, Cracovia:
- Tych sześć przegranych meczów to była dla mnie bardzo dobra lekcja życia. Wierzę, że udało się nam wyjść z tego kryzysu. Chciałem się czuć gospodarzem tego meczu na nowym stadionie. Dziękuję tym, którzy dali mi tę szansę. Jak te 15 tysięcy gardeł zaśpiewało hymn Cracovii z Maciejem Maleńczukiem, to łzy w oczach stawały. Wierzę, że to nie ostatni wygrany mecz. Przede nami jeszcze dużo pracy, ale powoli coś się zaczyna wykluwać. W Gorzowie nie straciliśmy bramki, dziś też. Widać, że z błędów wyciągamy wnioski. Arka miała kilka razy rzuty rożne, nie popełnialiśmy przy nich błędów, pomagał wzrost Marka Wasiluka. Miałem mocny dylemat kogo postawić w bramce. Zadecydowałem się na Marcina Cabaja i cieszę się, że to był drugi mecz bez straconej bramki. To pozytywne dla zespołu. Ntizbazonkiza nadal jest dla nas skarbem, może nie strzela bramek, nie daje asyst, ale dużo daje zespołowi, potrafi wziąć rywala jeden na jeden, znaleźć partnera podaniem. Nasza motywacja nie spada teraz, wciąż musi nam motywować te sześć porażek. Mamy przecież utrzymać tę frekwencję na trybunach, żeby pokonywać kolejne szczeble  tabeli.

 

Kardynał Dziwisz poświęcił stadion

Metropolita krakowski, kardynał Stanisław Dziwisz poświęcił nowy stadion Cracovii przed tym jak zapełnili go kibice. - Prosimy Cię, łaskawy Boże, niech wszyscy, którzy będą przychodzić na ten stadion doznali odpoczynku oraz umocnienia zdrowia, duszy i ciała. Niech pobyt na tym miejscu zapewni im godziwą rozrywkę. Niech ubogacają się bratnią życzliwością, jednością pokory i z radością oddają Tobie chwałę. Przez Chrystusa Pana Naszego. Amen - tymi słowami kardynał Stanisław Dziwisz poświęcił nowy obiekt przy ulicy Kałuży.
Metropolita krakowski wspomniał również największego kibica „Pasów”, świętej pamięci papieża Jana Pawła II. Przypomniał Jego słowa „Cracovia Pany” wypowiedziane do piłkarzy w trakcie audiencji prywatnej w 2005 roku, a następnie wręczył na ręce prof. Janusza Filipiaka obraz z podobizną Ojca Świętego. - Wspominam o tym dzisiaj, bo papież od dziecka związany był z tym klubem - stwierdził kardynał Dziwisz.

cracovia.pl


MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty