Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
Szybki cios Niedzielana w Kielcach

Korona Kielce-Cracovia 1-0 (1-0)

1-0 Niedzielan 4

Sędziował Włodzimierz Bartos (Łódź). Żółte kartki: Maliszewski, Sobolewski, Vuković - Suart, Polczak, Radomski. Widzów 8841.

KORONA: Małkowski – Kuzera, Hernani, Stano, Mijailovič (76 Markiewicz) – Sobolewski, Vukovič, Jovanovič, Maliszewski (67 Korzym) – Niedzielan (90 Tataj), Andradina.

CRACOVIA: Merda  - Janus, Polczak, Jarabica, Suart - Pawlusiński, Radomski, Szeliga, Sacha - Dudzic (68 Matusiak) - Ślusarski (68 Krzywicki).

Choć Marcin Cabaj był jednym z lepszych zawodników Cracovii w meczu z Lechem, trener Rafał Ulatowski nie zapomniał, że i tak pięciokrotnie wyjmował piłkę z siatki i postawił w Kielcach na Łukasza Merdę. - Marcin przed meczem dostał 10 bramek, był to czas na to, żeby szansę dostał Łukasz Merda. Kolejna strata bramki przez Marcina mogła spowodować, że mógłby się nie podnieść - tłumaczył po meczu Ulatowski.

 

Miejsce w składzie stracili Paweł Sasin i Mateusz Klich. Ulatowski postawił natomiast na nowego holenderskiego obrońcę Hesdeya Suarta.

Cracovia zaczęła ochoczo, w 4 min miała nawet znakomitą szansę - strzał Dudzica obronił jednak Małkowski i akcja natychmiast przeniosła się pod bramkę Łukasza Merdy. Błyskawiczną kontrę gości idealnie wykończył Andrzej Niedzielan. Minął bramkarza Cracovii i posłał piłkę z lewej strony z 12 metrów do bramki. Jeśli planem Cracovii było w tym meczu zagrać z kontry, to plan właśnie runął...W 11 min Merda uratował zespół przed drugą stratą, wybijając piłkę po strzale głową Ediego Andradiny.

 

Gra była żywa i w 14 min przyniosła kolejną szansę Niedzielanowi. Wychodził do dobrego, dalekiego podania Pawła Sobolewskiego, w ostatniej chwili uprzedził go Piotr Polczak. Za chwilę znów pokazał się Sobolewski, tym razem indywidualną akcją, która - na szczęście Cracovii - skończyła się gwizdkiem o spalonym. Korona nadal nadawała ton wydarzeniom, w 19 min jeszcze raz Edi przeegzaminował Merdę.

 

Nie mogła się Cracovia otrząsnąć, dawała dużo luzu rywalom, którzy hasali skrzydłami, Suart jakoś nie mógł zaprezentować umiejętności, na które liczył trener Ulatowski. Zapisał się w protokole meczowym w 31 min, gdy dostał żółtą kartkę za faul...

 

Po 10 minutach bez emocji, Korona w 40 min znów mogła ukąsić. Niedzielan wyszedł sam na Merdę, ten odważnie wybiegł mu pod nogi i wybił piłkę w polu karnym, ale czysto, bez przewinienia. Tuż przed końcem pierwszej połowy bramkarz Cracovii miał dużo szczęścia. Wypadła mu piłka z rąk, gdy pokazywał arbitrowi, że nie może jej wybić, bo za blisko stoi Stano. I kielczanin przejął piłkę, mógł skorzystać z prezentu, ale strzelając trafił w słupek.

 

W przerwie trenerzy nie dokonali zmian. Cracovia próbowała zacząć bardziej odważnie. Nic nie wyszło jednak z prób Dudzica, a potem Pawlusińskiego ze Ślusarskim, nie kończyły się one nawet strzałami.
Tymczasem goście musieli cały czas uważać na Niedzielana, w 50 min zatrzymał go Jarabica.

 

W 56 min wielkie emocje gospodarzy wywołało starcie Janusa z Sobolewskim, leżący zawodnik Cracovii został trafiony w rękę,sędzia nie przerwał jednak akcji, co wywołało wielkie protesty zawodnika Korony. Chciał rzutu karnego, a skończyło się żółtą kartką dla niego.

 

W 60 min sprytnie zachował się Suart, odważnie zaatakował jednego z kielczan w szesnastce, odebrał mu piłkę, ograł jeszcze jednego rywala i chciał dogrywać, ale podanie przerwał obrońca Korony. Cracovia miałaby wreszcie czystą sytuację bramkową.

 

Trener Ulatowski zdecydował się w 68 min na podwójną zmianę, na boisko weszli Krzywicki i Matusiak, to miało dodać ofensywie Cracovii nowych sił. Mogło też dodać emocji meczowi, którego tempo spadło. 10 minut trzeba było, żeby Matusiak oddał pierwszy strzał na bramkę. Wywalczył tylko nie spożytkowany później rzut rożny.

 

Im bliżej było końca meczu, tym na niższy poziom spadała gra. Przebój Niedzielana  i podanie do Ediego tylko na chwilę podniosło adrenalinę kibicom Korony, skończyło się złapaniem piłki przez Merdę.

Trybuny poruszyły się jeszcze raz w 90 min, ale tylko po to, by pożegnać oklaskami strzelca bramki Niedzielana.

Najlepszą szansę Cracovia miała w ostatniej z doliczonych minut, obrońca zdjął piłkę z nogi Krzywickiemu na 3. metrze. Za długo piłkarz Cracovii czekał ze strzałem, a mógł wybrać miejsce, w które trafi.

 

Tak Pasy, tym razem po słabej grze, przegrały czwarty mecz  z rzędu. Ulatowski wierzył, że zabiera do Kielc 19 walecznych serc i to starczy do wywalczenia punktowej zdobyczy. Nie da się odebrać krakowianom ambicji, ale to wciąż zbyt mało. Dorobek Cracovii, która przeprowadziła przecież satysfakcjonujące sztab trenerski transfery, wygląda niepokojąco.

 

- Dzisiaj ani ja, ani zespół nie spełniliśmy żadnych oczekiwań. Po czterech meczach mamy zero punktów, trudno kogokolwiek dobrze oceniać - mówił po meczu Rafał Ulatowski, odpierając na konferencji prasowej atakujące pytania dziennikarzy m.in. wymianę Arkadiusza Barana na Arkadiusza Radomskiego. - Transfery, których dokonaliśmy zwłaszcza w linii defensywy, wydarzyły się tuż przed sezonem, a w przypadku Suarta nawet tuż przed meczem z Koroną. Trzeba czasu - apelował trener Cracovii. Będzie miał teraz więcej czasu na poukładanie wszystkich klocków, bo liga ma 2 tygodnie przerwy na występ reprezentacji.

Zdaniem trenerów

Rafał Ulatowski, Cracovia: - Dramatycznie rozpoczęliśmy ten mecz, tracąc bramkę w czwartej minucie po kontrze i zaraz po tym, jak Bartek Dudzic miał świetną sytuację; i dramatycznie skończyliśmy - szkoda tej sytuacji Marcina Krzywickiego. Wydaje mi się, że z przebiegu drugiej połowy ten punkt był bardzo potrzebny, dałby chociaż jedno oczko po stronie zysków. Teraz mamy dwa tygodnie na indywidualną pracę, bo pięciu piłkarzy zostało powołanych do różnych reprezentacji. Przed meczem z Górnikiem wypada nam z defensywy Piotr Polczak, który dostał czwartą żółtą kartkę.


Paweł Sasal, Korona: - Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz i mieliśmy trochę szczęścia. Kapitalna interwencja Zbyszka Małkowskiego uchroniła nas przed stratą i zaraz strzeliliśmy bramkę, mecz się dobrze dla nas zaczął. Chcieliśmy zagrać nie tyle ładnie, co mądrze i rozsądnie taktycznie. Mieliśmy sytuacje na 2-0 i 3-0, a nie wykorzystując ich fundujemy sobie horror. Powiedziałem moim zawodnikom, że chyba specjalnie tak robią, żebym się nie nudził. Nasza nonszalancja mogła się skończyć stratą bramki w ostatniej minucie. Ale wracamy do gry, mamy w czterech kolejkach siedem punktów, to jest absolutne minimum jakie sobie zakładaliśmy. Chcę pochwalić dziś Hernaniego, w obronie i odbiorze był bezbłędny, Vuković pracował za dwóch, pozostałym zawodnikom też dziękuję, pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną.

MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty