Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Odra też za silna dla Cracovii

Odra Wodzisław - Cracovia ComArch 1-0 (0-0)

1-0 Kowalczyk 71
Sędziował Marek Karkut z Warszawy. Żółte kartki: Mierzejewski, Pawlusiński, Klich - Wodecki, Kowalczyk, Kwiek, Kuranty. Widzów 1700.

ODRA: Stachowiak - Kuranty, Kowalczyk, Malinowski, Pielorz - Kwiek, Markowski (46 Dymkowski), Chwalibogowski (69 Woś), Piechniak, Wodecki - Bueno (46 Matulevicius).
CRACOVIA: Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Tupalski, Derbich - Sacha, Szeliga, Goliński (22 Klich), Matusiak, Pawlusiński (78 Kaszuba) - Grzegorzewski (22 Sasin).

Tak się złożyło, że dla obu drużyn ten mecz miał niezwykle ważne znaczenie. Obie błąkają się w dolnych rejonach tabeli i liczą na  przełamanie. Odra 23 sierpnia sensacyjnie wygrała z Legią 1-0 i od tego momentu przegrała sześć kolejnych spotkań. Z kolei "Pasy" miały na koncie tylko jedno zwycięstwo i to odniesione w roli gospodarza. Już to krótkie wyliczenie pokazuje, że mowa o meczu za sześć punktów w tym przypadku była jak najbardziej uzasadniona.
Początek potyczki to wzajemne badanie sił i skupianie się przede wszystkim na obronie własnej bramki, stąd sytuacji podbramkowych jak na lekarstwo. Piłkarze potrzebowali wsparcia, ale część krakowskich kibiców zamiast dopingować swój zespół, ordynarnymi przyśpiewkami obrażała rywalkę zza Błoń.
Niemal równocześnie Cracovia straciła dwóch zawodników - Golińskiego i Grzegorzewskiego, tak więc już w 22 minucie trener Orest Lenczyk musiał na murawę wpuścić zmienników. Co ciekawe, obaj gracze nie doznali kontuzji w wyniku brutalnej gry a w walce (Grzegorzewskiemu jeden z obrońców Odry nadepnął na stopę). Te roszady sprawiły, że wodzisławianie zwietrzyli szansę i śmielej zaatakowali. Od razu stworzyły się szanse. Po dośrodkowaniu z lewej strony na "dłuższy" słupek, z kilku metrów nie trafił Piechniak. W odpowiedzi uderzał z 20 metrów Pawlusiński, ale zbyt słabo, by zaskoczyć Stachowiaka. W 39 minucie lewym skrzydłem popędził Sacha i chciał dograć do wbiegającego Matusiaka, ale przeciął podanie bramkarz Odry. Dwie minuty później krakowianie powinni prowadzić. Po wrzutce Pawlusińskiego z wolnego, otwartą bramkę miał Polczak, lecz miał problemy z dołożeniem głowy do piłki. - Oślepiło mnie słońce - tłumaczył kolegom. Tymczasem jego kolega, Sacha, zwijał się z bólu, bowiem palec wygiął się nienaturalnie w drugą stronę. - Nasz masażysta go usztywnił i z pewnością wybiegnę na drugą połowę - mówił z grymasem na twarzy.
W pierwszej odsłonie gospodarze oddali trzy strzały, goście niewiele więcej, bo cztery. - W Wodzisławiu najlepsza jest pogoda, a poziom gastronomiczny jest wyższy od piłkarskiego - tak podsumował początkowe 45 minut komentujący to spotkanie Andrzej Iwan. Miał oczywiście na myśli pyszny bigos i pieczone kiełbaski serwowane kibicom.
W 57 minucie Piechniak zaatakował od tyłu Szeligę. Faul kwalifikował się bezwzględnie na żółtą kartkę, jednak arbiter był bardzo pobłażliwy. Tymczasem trener Lenczyk z niepokojem zerkał na swojego zawodnika, ale ten na szczęście po zabiegach masażysty wrócił na plac gry. W 60 minucie na uderzenie z ok. 25 metrów zdecydował się Kwiek. Siła była właściwa, ale gorzej z precyzją i futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Po chwili kontra "Pasów" mogła przynieść powodzenie. Sasin z prawej strony posłał piłkę wzdłuż bramki, jednak nabiegający na "długi" słupek Sacha z bliska nie trafił. W 71 minucie Cracovia straciła bramkę po stałym fragmencie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę strącił głową Piechniak, ta trafiła do osamotnionego Kowalczyka, który z dwóch metrów dopełnił formalności. Za moment zza linii pola karnego strzelał Matusiak, Stachowiak odbił piłkę przed siebie, ale Sacha nieco się spóźnił. I na tym okazje w tym meczu się skończyły, bowiem żadnej z drużyn nie udało się wypracować groźniejszej sytuacji.
Odra wygrała po raz pierwszy od 23 sierpnia, a "Pasy" tradycyjnie nie mogły niczym zaimponować. Nawet stając na przeciw tak przeciętnego zespołu jak ten z Wodzisławia.
- Dla nas najważniejsze były punkty a nie styl. Ciężko się rozkręcaliśmy, ale udało się strzelić bramkę. Gra nie powalała na kolana, ale jak już mówiłem, liczą się punkty - powiedział strzelec jedynej bramki.
- Potrzebujemy punktów, ale ich nie zdobywamy. Gra się nie klei, nie mamy lidera. Póki co, Matusiak nim nie jest - dodał Mateusz Klich.

(AnGo)

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty