Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa

Wisła Kraków - Polonia Warszawa 2-1 (2-1)

1-0 Małecki 15
2-o Paweł Brożek 22
2-1 Pawełek 27, samob.
Sędziował Paweł Gil (Lublin) oraz Krzysztof Myrmus i Marcin Borkowski. Żółta kartka Mierzejewski (77, faul na Alvarezie). Widzów 1500.
WISŁA:
Pawełek - Alvarez, Marcelo, Głowacki, Piotr Brożek - Kirm (75 Łobodziński), Jirsak (63 Ćwielong), Sobolewski, Diaz - Małecki, Paweł Brożek (90+1 Cantoro).
POLONIA: Przyrowski - Sokołowski, Mynar, Skrzyński, Telichowski - Mierzejewski, Jodłowiec (88 Dziewicki), Ciach (46 Jaroń), Trałka, Zasada (76 Nikolić) - Ivanowski.


Warszawska Polonia miała absolutne powody, aby naprawdę głęboko odczuwać kompleks krakowskiej Wisły. Jeszcze na wiosnę 2002 „Czarne Koszule” po dramatycznym meczu pokonały przy Konwiktorskiej „Białą Gwiazdę” 4-2. Ale... Od tego momentu bez wyjątku wszystkie ligowe konfrontacje kończyły się po myśli „Wisełki”. Jak było dzisiaj w Sosnowcu?

Otóż do pauzy, mimo trzech goli, było średnio ciekawie. Trzeba jasno powiedzieć, że z winy polonistów, którzy zapewne w myśl zaleceń Duszana Radolsky’ego uznali, że najbezpieczniej będzie schować się za podwójną gardą.  Wprawdzie pierwszą groźną akcję meczu zainicjował w 4. minucie Mariusz Zasada (jego podanie jednak nie dotarło do Łukasza Trałki), ale do takich sytuacji dochodziło rzadko. Wisła również nie kwapiła się do szaleńczych ataków. Z tego pozornego spokoju jednak urodziły się konkrety. Dogranie Andraża Kirma jeszcze nie odniosło skutku, za to równo po kwadransie zmienił się wynik. Tomas Jirsak zawiązał współpracę z Pawłem Brożkiem i uruchomił podaniem Patryka Małeckiego. Ten uderzył jakby od niechcenia, lekko. Pomimo to na ten niegroźny strzał nie znalazł remedium Sebastian Przyrowski. I pomyśleć, że golkiper ten znajdował się w kręgu transferowych zainteresowań Wisły, a sprawa upadła dopiero po rzuceniu przez Polonię zaporowej ceny...

Nuworysz w polonijnym gronie, Daniel Ciach, miał w zakresie obowiązków zadanie trzymania pieczołowitej opieki nad Radosławem Sobolewskim. Gdyby to ode mnie zależało, Ciacha przede wszystkim należałoby posłać na lekcje poprawnego myślenia. W 19. minucie właśnie Ciach rozwinął atak, który absolutnie powinien obalić dotychczasowy układ sił. Centralnie biegnący w kierunku bramki Mariusza Pawełka polonista miał po obu stronach znakomicie ustawionych partnerów. Co więcej, rzecz działa się w idealnym dla warszawian układzie liczebnym „3-1”. Zamiast w prosty sposób zaadresować podanie do Adriana Mierzejewskiego, albo  zagrać na prawą flankę Ciach wybrał wariant najgorszy i bezsensowny: próbę „strzału”, po którym piłka ledwie dotoczyła się za linię bramkową Wisły...

 

- Wisła niby nic nie gra, ale już prowadzi 2-0... - za chwilę skomentował Mariusz Śrutwa przed mikrofonami Canal+. Opisane powyżej sztubackie zachowanie się Ciacha kosztowało bowiem Polonię słoną cenę. Ale przynajmniej w okolicznościach, które zdecydowanie mniej bolały, niż przy golu na 1-0. Z kornera zacentrował Jirsak, piłkę zgrał głową Sobolewski, zaś sprawną akcję również głową sfinalizował Paweł Brożek. Po meczu? Być może byłoby tak, gdyby nie sytuacja z 27. minuty. Polonia odzyskała wiarę niewątpliwie dzięki prezentowi wiślackiej defensywy. Najpierw zlekceważono niebezpieczeństwo rodzące się na lewej stronie obrony, Trałka wdarł się w tę strefę całkiem swobodnie. W chwili oddania przez niego dośrodkowania z kolei zadziałał czysty przypadek. Piłka uderzyła w nogę Marcelo, po zmianie kierunku odbiła się od dolnej kończyny Pawełka i wpadła do siatki.   Dla Wisły syndrom niedawnego meczu z Jagiellonią Białystok? Nie dało się wykluczyć takiej ewentualności, choć  to krakowianie mogli mieć powody do satysfakcji w 39. minucie. Po centrze z rzutu wolnego w najbliższym sąsiedztwie bramki Przyrowskiego znalazł się Marcelo, z kilku kroków uderzył bez zastanowienia, lecz golkiper Polonii popisał się kapitalną interwencją. Zatem nie miałem racji z tym wykpiwaniem „zaporówki”?

Notes trzeba było otworzyć dopiero tuż po upływie godzinie meczu. W pierwszym kwadransie bowiem nie działo się nic godnego uwagi. Wreszcie Paweł Brożek po dynamicznym biegu wezwał do pomocy Kirma, ale zamiast jej doczekał się samolubnego dryblingu Słoweńca. Szkoda, gdyby Kirm okazał się altruistą trenerowi Maciejowi Skorży mógł wrócić spokój. Serce szkoleniowca Wisły zabiło jednak zdecydowanie mocniej akurat pod bramką „Białej Gwiazdy”. Oto przypadkowo znalazł się oko w oko z golkiperem Wisły rozpędzony Mierzejewski i śmiało powinien doprowadzić do wyrównania. W tym jednak momencie trzeba było oddać Pawełkowi co należne. Energicznie wybiegł na przedpole i przykładnie zlikwidował naprawdę duże niebezpieczeństwo. Na pożegnanie meczu stojącego na przeciętnym poziomie nad poprzeczką wypalił Małecki.

Polonia słaba i raz jeszcze pod kreską. Wisła mało przekonująca, ale znów „do przodu”. Kibice do pauzy uodpornieni na doping i rozśpiewani w drugiej połowie, kiedy akurat nie za bardzo byłoby do śpiewu. Gdyby nie trzy kolejne punkty lidera tabeli.
JC

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty