Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa

Korona Kielce - Śląsk Wrocław 1-1 (0-0)

1-0 Andradina 78
1-1 Sotirović 88
Sędziował Robert Małek. Żółte kartki: Socha, Pawelec, Sotirović, J. Gancarczyk, Mila, Ulatowski. Czerwona kartka - Celeban (Śląsk).
KORONA:
Cierzniak - Kuzera (69 Edson), Markiewicz, Hernani, Mijailović - Łatka, Wilk, Vuković, Sobolewski - Andradina (83 Gajkowski), Konon (56 Kiełb).
ŚLĄSK: Kaczmarek - Socha, Celeban, Spahić, Pawelec - J. Gancarczyk (81 Mila), Dudek (90+3 Fojut), Ulatowski, Łukasiewicz, M. Gancarczyk (64 Sotirović) - Szewczuk.

W 78 minucie Korona objęła prowadzenie. Świetna szarża Kiełba na prawej stronie, pomocnik gospodarzy dośrodkował w pole karne, a tam po małym zamieszaniu piłkę do bramki skierował Edi Andradina.
Na dwie minuty przed końcem doszło do wyrównania. Długie podanie Tomasza Szewczuka z prawej strony było chyba pomyślane jako strzał na bramkę. Na 11. metrze dołożył nogę do piłki Vuk Sotirović i zrobiło się 1-1.

Motyka: to nie miało prawa się stać

- Zasłużyliśmy w tym meczu na to, żeby wygrać. Jestem zawiedziony, zabrakło nam tylko sprytu - mówił trener Korony Kielce, Marek Motyka.
- Żal mi tego spotkania. Drużyna włożyła w mecz mnóstwo serca i zaangażowania. Mieliśmy przewagę w pierwszej i w drugiej połowie. Stworzyliśmy wiele sytuacji bramkowych, jedną wykorzystaliśmy. Niestety, w końcówce zabrakło nam sprytu, żeby utrzymać ten korzystny rezultat. Specjalnie wprowadziłem do gry ofensywnego zawodnika (Krzysztofa Gajtkowskiego), żeby z przodu przytrzymał trochę piłkę. Graliśmy w przewadze, nic złego nie miało się prawa stać - komentował rozżalony Motyka.
- Przypadkowy strzał, piłka odbiła się od Sotirovicia, zaskoczyła Radka Cierzniaka i był remis... Szkoda, zasłużyliśmy na to, żeby wygrać. Ten wynik dużo bardziej satysfakcjonuje Śląsk niż nas. Chcieliśmy wygrać, wszystko ułożyło się idealnie. Zabrakło tylko szczęścia w końcówce... - podsumował szkoleniowiec "złocisto-krwistych".

Tarasiewicz: tak słabo nie grali nigdy

- Tak słabo nie grał jeszcze nigdy żaden mój zespół. W pierwszej połowie byliśmy nieobecni - mówił trener Śląska Wrocław, Ryszard Tarasiewicz.
- To była najsłabsza połowa meczu, jaką widziałem, odkąd wróciłem do Polski i prowadziłem Śląsk oraz Jagiellonię. Byliśmy nieobecni. W drugiej części spotkania wyglądało to trochę lepiej, ale nie aż na tyle, by poważniej zagrozić Koronie. Gospodarze stworzyli zdecydowanie więcej sytuacji. Może nie klarownych, stuprocentowych, ale pewno Korona zasłużyła na bramki - przyznał trener wrocławian.
Śląsk od 72. minuty grał w "dziesięciu", a mimo to potrafił zdobyć wyrównującego gola. - Starałem się mobilizować zawodników. Wiadomo - stały fragment gry lub jakaś przypadkowa sytuacja może odmienić losy meczu. Ja chwalę zespół nawet po przegranych meczach, jeśli widzę, że się starali. Dzisiaj zagrali słabo, ale ani przez chwilę nie zwątpili w to, że mogą z Kielc wywieźć punkty - podkreślał.
Tarasiewicz podziękował także kibicom. - Dziękuję fanom, którzy przyjechali dla nas z Wrocławia. Mam nadzieję, że po tym wyniku będą wracać do domu w dobrych humorach. Chciałbym jeszcze złożyć, w imieniu swoim i zawodników, wyrazy współczucia rodzinom tragicznie zmarłych górników - zakończył.

Kiełb: wszyscy spuściliśmy głowy

- Siedzieliśmy smutni w szatni, wszyscy z opuszczonymi głowami. Nie mieliśmy prawa zremisować tego meczu - mówił po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław pomocnik Korony, Jacek Kiełb.
- Sekund zabrakło, a w szatni panowałaby euforia z powodu zdobycia trzech punktów. Jednak Śląsk wyrównał i zamiast się cieszyć, wszyscy wściekaliśmy się, że straciliśmy dwa punkty. Najgorsze jest to, że graliśmy dobry mecz. Śląsk praktycznie nie istniał na boisku. Ale wystarczyła im jedna bramka, typowy farfocel w końcówce i to dało remis. Bardzo nas to boli - przyznał kielecki pomocnik.
Kiełb narzekał także na skuteczność gospodarzy. - Mieliśmy dużo sytuacji, a wykorzystaliśmy tylko jedną. Gdybyśmy zdobyli choć dwie bramki, można by wtedy powiedzieć, że rozegraliśmy dobre zawody. Musimy popracować nad wykończeniem, musi to funkcjonować dużo lepiej - powiedział.

Cierzniak: jeszcze sporo zwojujemy

- W 88. minucie pomyślałem, że ten mecz już wygraliśmy na pewno. Chwilę później straciliśmy gola... - przyznał po remisie ze Śląskiem Wrocław bramkarz Korony, Radosław Cierzniak.
- Graliśmy dobrze, stworzyliśmy wiele sytuacji. Świetnie spisywała się także nasza obrona. Dawno nie było takiego spotkania, abym miał tak mało pracy. To pokazuje, jak koledzy bardzo chcieli dzisiaj wygrać. Nie udało się - Śląsk zadał bolesny cios w końcówce. Sotirović uderzył najlepiej jak mógł. Nie ma nic gorszego dla bramkarza niż to, gdy piłka ląduje w samym okienku bramki - powiedział Cierzniak.
- To był chyba najlepszy mecz Korony tej jesieni, nie licząc pierwszego spotkania z Polonią Warszawa. Nie brakowało nam niczego. Niczego oprócz drugiej bramki. Gdybyśmy ją strzelili, pewnie mecz zakończyłby się naszym zwycięstwem. Ale obiecuję kibicom, że jeszcze sporo zwojujemy w tej lidze - stwierdził bramkarz "złocisto-krwistych". ASInfo

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty