Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Co dwa rzuty wolne, to nie jeden

Cracovia - Arka Gdynia 1-1 (1-0)

1-0 Pawlusiński 27 (wolny)
1-1 Ława 55 (wolny)
Sędziowali: Paweł Gil oraz Piotr Sadczuk i Marcin Borkowski (wszyscy Lublin). Żółte kartki: Trytko (76, próba wymuszenia faulu). Widzów: 1000.

CRACOVIA: Cabaj – Szeliga, Polczak, Tupalski, Derbich – Pawlusiński, Wasiluk (85 Dynarek), Baran (76 Mierzejewski), Goliński (72 Sasin), Moskała – Matusiak.
ARKA: Bledzewski – Kowalski, Szmatiuk, Płotka (46 Siebert), Bednarek – Budziński, Mrowiec, Ława, Wachowicz (60 Ljubenow) – Trytko, Labukas (73 Sakalijew).

Przed meczem w Sosnowcu trener Lenczyk przywitał się z kibicami Cracovii, którzy wreszcie w nieco większej liczbie mogli zasiąść na trybunach. W loży Stadionu Ludowego pojawił się z kolei były szkoleniowiec Pasów, Stefan Majewski, który jest przymierzany do roli selekcjonera naszej reprezentacji. Majewski prezentował żelazne  nerwy, nie reagując w I połowie na ostre zaczepki słowne krewkiego kibica ubranego w koszulkę Cracovii. – Majewski, gdzie masz laptopa? Zasilania wystarczy ci na dwa mecze kadry – prowokował pana Stefana, któremu nawet nie drgnęła powieka. Festiwal obelg i drwin zakończył się w przerwie meczu, gdy do nawiedzonego kibica z misją pojednawczą podszedł prezes krakowskiego klubu. – Dajcie mu spokój, bo nie będzie powoływał naszych zawodników do reprezentacji. Przestańcie go obrażać! – apelował Janusz Filipiak i jego prośby zostały wysłuchane.


Ostre słowa przydałyby się także graczom krakowskim, którzy bardzo szybko uznali, że gol Dariusza Pawlusińskiego gwarantuje im z urzędu 3 punkty. W 27. minucie „Plastyk” uderzył z 20. metrów z rzutu wolnego na tyle precyzyjnie, że Andrzej Bledzewski zdołał tylko zmienić lot piłki, która i tak wpadła do siatki. 11 minut później gospodarze mogli przypieczętować okres dobrej gry kolejnym golem, jednak Tomasz Moskała nie zdołał przechytrzyć Bledzewskiego, strzelając w interweniującego golkipera Arki. A cała akcja palce lizać – będący na spalonym Radosław Matusiak „wyłączył się” na chwilę z gry, umożliwiając szybki rajd prawą stroną Sławomirowi Szelidze, który zagrał potem do Moskały. Gdyby ten ostatni trafił do siatki, mielibyśmy akcję meczu.


Arka przez większą część spotkania częściej była przy piłce i to ona prowadziła grę. Jej starania uwieńczyło efektowne trafienie Bartosza Ławy, który jest wytrawnym specem od rzutów wolnych. W 55. minucie uderzył on dokładnie w lewy róg bramki Marcina Cabaja i golkiper Pasów nie zapobiegł nieszczęściu. – To druga bramka z rzędu Bartka, który potwierdził swój dobry poziom – pochwalił Ławę trener Dariusz Pasieka. Trener Lenczyk nie miał już kogo chwalić, niemniej wziął w obronę Marka Wasiluka, postponowanego z trybun przez tego samego kibola, który wcześniej wyżywał się na Majewskim. – Wasiluk nie był najsłabszy na boisku, na pewno było od niego kilku słabszych graczy – zaznaczył opiekun gospodarzy.


Dodajmy, że do końca spotkania nie wytrwał Michał Goliński, którego „anioł stróż”, Adrian Mrowiec nie przebierał w środkach. – Chyba kość strzałkowa została lekko uszkodzona, albo stłuczona. Czeka mnie prześwietlenie, ale będzie dobrze – mówił nam po wyjściu z szatni kulejący Goliński, którego występ w następnej kolejce stoi pod dużym znakiem zapytania.
Cracovia nie miała tym razem argumentów, by narzucić swoje warunki Arce. Szczególnie marnie wypadł Matusiak, który nie potrafił zagrozić Bledzewskiemu. Absencja kontuzjowanego Bartosza Ślusarskiego, który mecz oglądał z trybun odebrała Matusiakowi idealnego partnera do gry kombinacyjnej w ataku. Gdynianie widząc pasywność rywala kilkakrotnie zagrozili Cabajowi w końcowych minutach. W doliczonym czasie zaskakującym lobem popisał się debiutujący w naszej ekstraklasie Bułgar Stojko Sakalijew, ale piłka minimalnie poszybowała nad poprzeczką. – Szkoda, że tylko zremisowaliśmy, ale jesteśmy zadowoleni z jednego punktu. Widać było gołym okiem, że te dwa tygodnie wolnego w ekstraklasie dobrze przepracowaliśmy – stwierdził po meczu prawy obrońca Arki, Łukasz Kowalski.
Jerzy Mucha

ZDANIEM TRENERÓW

Orest Lenczyk, Cracovia:
- Nie da się ukryć, że rozegraliśmy słaby mecz, by nie powiedzieć, że bardzo słaby. W przerwie powiedziałem moim piłkarzom, że te 45 minut naszej lekkiej przewagi wcale nie oznacza, że mecz się już skończył. Mówiłem, by uważać na faule, że one mogą decydować o wyniku. I tak też się stało, straciliśmy bramkę po faulu i rzucie wolnym. Wasiluk w roli defensywnego pomocnika? Może to był mój błąd, że go tak ustawiłem. Chyba na następny mecz straciliśmy Michała Golińskiego, jako że bardzo „skutecznie” grał Mrowiec.

Dariusz Pasieka, Arka Gdynia:
- Widzieliśmy dwie różne połowy. Pierwsza, kompletnie przez nas przespana i nie wiem dlaczego. W przerwie powiedzieliśmy sobie w szatni wiele ostrych słów i to poskutkowało. W drugiej połowie zaczęliśmy więcej biegać, grać bardziej agresywnie. I to okazało się decydujące. No i ten piękny gol Bartka Ławy. Jeśli chodzi o linię środkową, to oprócz Ławy straszną pracę wykonał w tej formacji Adrian Mrowiec, który wyeliminował z gry Golińskiego.
Jerzy Mucha

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty