Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > Ekstraklasa
Magiczny dotyk Lenczyka, Cracovia z Matusiakiem wraca do gry

Cracovia – Lech Poznań 1-0 (0-0)

1-0 Sasin (69)
Sędziowali: Marcin Szulc oraz Tomasz Ziajkowski i Jakub Wójcik (wszyscy Warszawa). Żółte kartki: Baran (70, faul na Injacu ) oraz Kikut (77, faul na Moskale). Widzów 199.
CRACOVIA:
Cabaj – Mierzejewski, Polczak, Tupalski (46 Wasiluk), Derbich – Pawlusiński (86 Cebula), Szeliga, Baran, Moskała – Matusiak, Ślusarski (68 Sasin).
LECH: Kasprzik – Injac, Bosacki, Arboleda, Gancarczyk – Kikut (84 Chrapek), Bandrowski, Golik (63 Wilk), Peszko – Rengifo (67 Mikołajczak), Lewandowski.

Po dramatycznym, zwłaszcza w końcowych minutach meczu, Cracovia mogła się cieszyć z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Niektórzy już mówią o magicznym dotyku nowego trenera Pasów, Oresta Lenczyka, który całkowicie odmienił krakowian. Sprowadzony przez niego z Widzewa Radosław Matusiak był cichym bohaterem spotkania. Lenczyka cieszyła sensacyjna wygrana z Lechem, zaś zasmucił poważnie wyglądający uraz kolana Bartosza Ślusarskiego.


- Jeżeli ktoś napisze, że Lenczyk miał szczęście, to ja tym szczęściem podzieliłem się z zawodnikami -
w swoim stylu podsumował wydarzenia na Stadionie Ludowym w Sosnowcu opiekun Pasów. Rzeczywiście, Fortuna tym razem sprzyjała krakowianom, ale też na skromne zwycięstwo zespół zapracował całym sercem, walcząc o każde centymetr murawy. Do tego doszła mądrość i spryt trenerski Lenczyka, który zachował się bardzo odważnie posyłając do boju dwóch napastników. Bartosz Ślusarski i debiutujący w Cracovii Radosław Matusiak grali tak, jakby znali się od dziecka. Jedynego gola zdobył jednak nie napastnik, ale rezerwowy Paweł Sasin, który w ciągu 60 sekund od wejścia na boisko skierował piłkę do pustej bramki, po wcześniejszym zagraniu Dariusza Pawlusińskiego i genialnym przepuszczeniu piłki przez Matusiaka. „Rado” mógł sam pokusić się o oddanie strzału, ale jak na  prawdziwego dżentelmena przystało, wykonanie egzekucji zostawił koledze. – Chyba powinienem postawić piwo Radkowi – przyznał Sasin, który w pierwszym kontakcie z futbolówką zdobył bramkę. Czyli zaliczył piłkarskie wejście smoka…
Matusiak na spółkę ze Ślusarskim niezwykle łatwo dochodzili do sytuacji golowych, jednak ze skutecznością obaj panowie mieli już problemy. Zwłaszcza Matusiak, który w 58. minucie, po podaniu kolegi z ataku, trafił piłką w poprzeczkę. Z kolei w 95. minucie, gdy trwał szturm na bramkę Marcina Cabaja, Matusiak urwał się z własnej połowy i pobiegł samotnie na spotkanie z Grzegorzem Kasprzikiem. Napastnik Cracovii mógł zrealizować swoje marzenie o golu w debiutanckim występie, ale sprytny Kasprzik nogą wybił piłkę rywalowi, który próbował go ominąć.
Gwoli sprawiedliwości trzeba wspomnieć o kilku szansach Lecha i futbolówce odbitej od słupka (85 minuta) po akcji Roberta Lewandowskiego. – I co ja mam powiedzieć? – drapał się po głowie Bartosz Bosacki, pytany o przyczyny porażki Lecha. – Po prostu przez większą część meczu graliśmy za wolno – tak zdiagnozował całą sytuację stoper poznaniaków.
My ze swej strony dodajmy, że Lech schował gdzieś głęboko do kieszeni swój patent, czyli gole zdobywane w ostatnich sekundach meczu. To co udało się zrobić w spotkaniu pucharowym z Belgami, nie zostało powtórzone w Sosnowcu. Dlaczego? A dlatego, że Cracovia była czujna do 95 minuty, zaś poznaniacy w doliczonym czasie, mimo że ambitnie atakowali bramkę Cabaja, to jednak grali na ostatnich nogach… Bramki trzeba było zdobywać znacznie wcześniej, ale było o nie niezwykle trudno, gdyż Hernan Rengifo przysypiał na boisku. - Hernan, obudź się! – próbował go obudzić z głębokiego snu Kasprzik, ale jego głośne krzyki nie zdały się na nic.

Jerzy Mucha

Zdaniem trenerów

Orest Lenczyk, Cracovia:
- Pan profesor uważa, że nie zaczyna się zdania od słów: „no cóż”, więc ja zacznę od: „no więc”. Na pewno to był niecodzienny mecz, zaś Lech nie wyobrażał sobie, że go nie wygra. A Cracovia chciała bardzo go nie przegrać. W trakcie gry były roszady, a po roszadach los nam pomógł. Chciałbym, by w kolejnych meczach nie było już „Obrony Częstochowy”. Lech walczył do końca i było gorąco pod naszą bramką. Co do kontuzji, to Łukasz Tupalski ma ból w okolicach „mięśnia krawieckiego”, zaś Bartek Ślusarski uraz kolana.

Jacek Zieliński, Lech:

- To druga nasza porażka ligowa, więc nie możemy nad tym przejść do porządku dziennego. To naprawdę przykra sprawa. Przez jedną, ostatnią minutę meczu, stworzyliśmy znacznie więcej sytuacji golowych, niż w ciągu całego spotkania. Trzeba teraz zresetować głowy u moich piłkarzy i dalej walczyć o punkty.

Paweł Sasin miał… wejście smoka


To nie on miał być bohaterem meczu Cracovii z Lechem, jego miejsce było bowiem na ławce rezerwowych. Trochę pomógł przypadek i pech kolegi, albowiem gdyby nie kontuzja Bartosza Ślusarskiego, Paweł Sasin w ogóle nie pojawiłby się na murawie. Zwycięską bramkę zdobył po 60 sekundach pobytu na boisku, czyli miał wejście smoka…

- Tak to w piłce bywa, że czasami o wszystkim decyduje przypadek
– wyjaśniał nieco zaskoczony zgiełkiem panującym wokół jego osoby Sasin. Rezerwowy Cracovii nie spodziewał się, że to on będzie autorem decydującego rozdania. – To był mój pierwszy kontakt z piłką i nawet nie wiem, ile czasu przebywałem na boisku – śmieje się uszczęśliwiony zawodnik Pasów. – Radek świetnie przepuścił piłkę, więc ja tylko dopełniłem formalności. Później było gorąco pod naszą bramką, ale utrzymaliśmy zwycięstwo do końca. O sobie nie myślę w kategoriach bohatera, przecież w końcówce meczu miałem kilka niedokładnych zagrań. Było sporo niedokładności, ale udało się zagrać do ostatniej minuty na zero z tyłu. Radość moja jest wielka, cieszę się, że to mnie udało się strzelić gola, który zadecydował o trzech punktach Cracovii.
O zaskakującej metamorfozie "Pasów" Sasin niewiele ma do powiedzenia. Cała sytuacja zaskoczyła również i jego. – Trener Artur Płatek dobrze przygotował zespół od strony fizycznej, ale przyjście pana Oresta Lenczyka odmieniło nas. Nowy trener inaczej nas ustawił, no i doszedł Radek Matusiak. Ale sam nie wiem, co się stało, że teraz gramy zdecydowanie lepiej – zachodził w głowę Sasin.
Jerzy Mucha

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty