Fitball Szklary - Iskra Radwanowice 0-2 (0-2)

0-1 Bergel 22
0-2 Całek 45
ISKRA: Durak - Urbańczyk, Bergel, Janik, Wiśniewski - Chochół (76 Datoń), Jaworski, Funek (60 Mirek), Tucharz - Całek (90 Armatys), Wróblewski (70 Krzysiak).

Mecz porywającym widowiskiem nie był, kibice jednak nie mogli narzekać. Było dużo nieustępliwej walki i nikt nie odpuszczał.

Początek był wyrównany, ale z czasem do głosu zaczęła dochodzić Iskra. W 22. minucie po rzucie rożnym główkował Wiśniewski, piłka odbiła się od poprzeczki i przytomną dobitką popisał się Bergel. Zdaniem gości futbolówka jeszcze przed dobitką, odbiwszy się od poprzeczki, spadła pół metra za linią bramkową, ale sędzia tego nie zauważył.

Gospodarze mogli szybko wyrównać, lecz piłkę zmierzającą do pustej bramki tuż przed linią wybił Janik.

Iskra miała jeszcze kilka okazji w I połowie. Funek przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem, Tucharz nie trafił z pięciu metrów, Bergel z wolnego trafił w poprzeczkę, a po strzale Całka bramkarz ze Szklar pokazał się z dobrej strony. Tuż przed przerwą zimną krew zachował Całek i pewnie umieścił piłkę w siatce.

W drugiej połowie Iskra, zadowolona z prowadzenia, nieco się cofnęła i zaczęła bronić wyniku, przez co oddała pole gospodarzom, którzy śmiało zaatakowali. Optyczna przewaga Fitballu nie przekładała się jednak na zagrożenie pod bramką Iskry. Z upływem czasu coraz więcej nerwowości było w poczynaniach gospodarzy, którzy mieli pretensje do arbitra o kilka decyzji. Z kolei goście wyprowadzali groźne kontry i powinni strzelić jeszcze kilka goli. Najlepsze okazje miał Całek, ale nie miał szczęścia.

- To bardzo ważne zwycięstwo na ciężkim terenie, należy się z niego cieszyć. Takie mecze są trudne, zawodnicy dobrze znają się poza boiskiem i każdy chce coś koledze udowodnić, co nie zawsze wychodzi - skomentował trener Iskry, Krzysztof Bergel.

irb