Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2012/2013 > Seniorzy > A klasa (Kraków I)
Obustronne męczenie futbolu w Książu Wielkim

Jastrzębiec Książ Wielki – Spartak Charsznica 2-2 (2-1)


1-0 Kaźmierczyk 3
1-1 Ł. Cholewa  16
2-1 Górnikowski 25
2-2 Rdest 62
Sędziowali: Tomasz Adamczyk oraz Tomasz Żelazny i Sławomir Gątkiewicz. Żółte kartki: Soczówka, Rdest. Widzów 50.
JASTRZĘBIEC: W. Wróblewski – Rosół, G. Wróblewski, Czucha, Świtała, Karwat, Kowal (65 Szych), Cież, Zapart, Kaźmierczyk, Górnikowski (80 Zyguła).
SPARTAK: Mikołajczyk – Zegarek, Ł. Cholewa, A. Sadowy, Niewiara (80 Balcer), Soczówka (85 Hajek), Mucha, P. Cholewa, Ł. Sadowy (70 Palka), Kula, Rdest.

Nazbyt długa - wymuszona przedwczesną zimą – przerwa od piłki, przeobraziła się w klasyczne „mordowanie” futbolu. Czyniła to ochoczo tak jedna, jak i druga strona. Gospodarze grali długimi crossowymi centrami, goście upatrywali szans w krótkich podaniach montując bardziej składne akcje. Ale oba zespoły mało skutecznie i wyjątkowo niecelnie… Więcej świeżości zachowali do końca przyjezdni, napierając do ostatniego gwizdka. Tylko przysłowiowego łutu szczęścia zabrakło, aby skazywani przedwcześnie „na pożarcie” spartakowcy wywieźli spod Zamku na Mirowie trzy punkty. Rdest na pewno będzie długo rozpamiętywał dlaczego nie wykorzystał choć jednej z dwóch stuprocentówek.

Pierwsi natarli zawodnicy Jastrzębca. Akcję zaczepną rozprowadzili „w duecie” Rosół i Zapart, ale futbolówka kopnięta przez tego ostatniego poszybowała tuż obok bramki. Po chwili Zapart jeszcze raz „szukał gola” w rajdzie indywidualnym (po serii efektownych kiwek), ale i tym razem bez efektu. Fartowna okazała się 3. minuta meczu; „Jastrzębie” rozłożyły na czynniki pierwsze obronę Spartaka, a przytomny Kaźmierczyk znalazł lukę w gąszczu torsów i nóg, posyłając futbolówkę tuż przy lewym słupku. Mikołajczyk dłuższy czas z niedowierzaniem kręcił głową…

Jednak po kwadransie meczu i goście w tej radosnej, bezładnej kopaninie wybili się na gola. Najpierw huknął jak z armaty Łukasz Cholewa, ale piłka odskoczyła od Wojtka Wróblewskiego prosto pod nogi Rdesta, który także „zaliczył” jedynie tors golkipera gospodarzy. Jednak do trzech razy sztuka… Futbolówka jak zaczarowana wróciła do Łukasza, który tym razem nie chybił zaliczając w 16. minucie wyrównujące trafienie.

Po tym jakże szczęśliwym 1-1 Spartak wyraźnie się ożywił. Zaraz po wznowieniu gry na środku boiska, ruszył jak burza prawym skrzydłem brat Łukasza - Piotr Cholewa. Tylko milimetrów zabrakło Łukaszowi Sadowemu, by dwójkową akcję zamknąć widowiskową bombą pod poprzeczkę. Ruszył z szaleńczą kontrą w 22. minucie rosły Górnikowski, ale „indywidualka” najwyraźniej mu nie wyszła; wywalczył jedynie rzut rożny. Oblężenie bramki gości trwało jednak nadal, a kto konsekwentnie napiera, ten także dość często zbiera… Górnikowski nie odpuścił i mimo rozpaczliwej obrony Mikołajczyka, zamknął zespołową przewagę półgórnym strzałem na 2-1. Mógł jeszcze pójść za ciosem Karwat (piłka niemal otarła prawy słupek). Tuż przed przerwą stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Rdest. W. Wróblewskiego miał przed sobą „jak na dłoni” mimo pełnej poświęcenia postawy Czuchy. Ale golkiper wielkoksiążan zachował się jak rutyniarz wybiegając chyżo do przodu i niemal rzucając się pod nogi napastnika gości. Krzysztof Bugaj trener Spartaka już widział 2-2 do szatni…

W drugiej „czterdziestce piątce” gospodarzy mocno oślepiało ostro świecące „niskie” słońce, które zachodziło i jakby nie mogło zajść…. Nie wykorzystał tego dodatkowego atutu w 52. minucie Ł. Cholewa (piękna obrona główki przez golkipera gospodarzy). Ale wiedział jak to uczynić dziesięć minut później nieustępliwy Rdest. Oślepionemu darem boga słońca Heliosa - W. Wróblewskiemu, pozostało tylko wyjęcie piłki z siatki. - Dajcie mu czapkę z daszkiem - krzyczeli doradczo z trybun kibice miejscowych. Takowa – z „wysięgnikowym” daszkiem jak u lodziarza w upał - natychmiast się znalazła. Z ripostą pospieszyli w 62. minucie gospodarze i o mało by się udało… Podanie odebrał jednak na głowę niskiego wzrostu Cież miast zostawić futbolówkę będącemu za plecami wysokiego wzrostu Górnikowskiemu.

Ostatnie 20 minut meczu to ostra „wymiana za wymianą” ze wskazaniem na gospodarzy. Zachwiał się mając przed sobą tylko W. Wróblewskiego mocno kulejący Ł. Sadowy (trener zmienił go niebawem na Palkę). W 73. minucie futbolówkę już widział w siatce po strzale Kaźmierczyka kierownik drużyny Jastrzębca Wacław Łucka. Ta jednak sunąc w światło bramki, jak zaczarowana metr przed zboczyła i minęła fantazyjnie lewy słupek.

- Jeszcze tylko kwadrans, tylko kwadrans na zdobycie przewagi – zagrzewał do zbiorowego wysiłku kierownik zespołu gospodarzy. Ale ani wściekła szarża Zyguły, ani zagrania „pod bramkę” po przekątnej Szycha nie zaktywizowały mocno już wyczerpanych wielkoksiążan. A Spartak jakby zwietrzył swoją niepowtarzalną szansę na trzecie tej jesieni zwycięstwo. Kąśliwie odpowiedział zapędzając się pod „wrota” gospodarzy Zegarek, dwa razy trafił prosto w W. Wróblewskiego wprowadzony przed momentem Palka. Ale tym mocno niepocieszonym został po raz drugi Rdest, który mając za przeszkodę do upragnionego celu jedynie bramkarza, nie zamknął golem na wagę trzech punktów akcji zainicjowanej przez urodzonego w 1970 r. grającego anglistę - Jarosława Hajka.

Drużyny „zarobiły” po jednym punkcie, co po tej dość drętwej po „zimowej przerwie” i chaotycznej grze, należy uznać za wynik nader sprawiedliwy.


Z.W.

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty