Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > A klasa (Kraków I)
Lider wygrał z wiceliderem

Bibiczanka Bibice - Błękitni Modlnica 2-1 (1-1)

0-1 Baran 20
1-1 Zegarek 44
2-1 Marcin Kurczek 55 (wolny)

Sędziował Rafał Pąchalski. Żółte kartki: Ziętara (2), Wolsza, Sienko, Ochoński, Mateusz Kurczek - Kwaśniewski, Zabiegaj, Piszczek. Czerwone kartki: Ziętara (82, dwie żółte), Wolsza (po zawodach, za uderzenie piłkarza Błękitnych). Widzów 150.
BŁĘKITNI: Regulski - Brud, Kwaśniewski, Zabiegaj, Żurek - Maciejaszek (60 M. Nawrot), Zaporowski, Pyzioł (75 Szumiec), Szumny (80 Lusina) - Piszczek, Baran (65 K. Nawrot).

W meczu na szczycie Bibiczanka pokonała Błękitnych Modlnica 2-1. Dla gości, podopiecznych trenera Piotra Pasternaka, to pierwsza porażka w tym sezonie.

Mecz lidera z wiceliderem rozczarował. Gra była rwana, z dużą ilością przerw. Pierwsza połowa mogła jeszcze się podobać. Przyjezdni prowadzili grę, lepiej operowali piłką na specyficznym boisku, jednak klarownych sytuacji nie wypracowywali. Gospodarze nastawili się jedynie na twardą grę i dalekie wykopy na Kurczka i Zegarka.

Prowadzenie objęli modlniczanie, po świetnym podaniu Maciejaszka do Barana, który pokazał duży spryt mijając obrońcę oraz technikę, lobując wychodzącego z bramki bramkarza. Błękitni po strzeleniu bramki nadal dominowali na najmniejszym w lidze boisku, jednak brakowało ostatniego podania. Najlepszą sytuację wypracowali Piszczek z Szumnym, jednak podanie do Barana było zbyt słabe. Gospodarze wyrównali w sytuacji, kiedy Błękitni wykonywali rzut rożny. Dośrodkowanie Pyzioła złapał bramkarz i zagrał do napastnika. Asekurujący obrońców, którzy poszli na stały fragment gry, Adrian Baran nie przejął piłki, trafiła ona pod nogi Zegarka, a ten "chytrym" strzałem między nogami Regulskiego zdobył wyrównującą bramkę. Była to typowa "bramka do szatni".

Bibiczanka na prowadzenie wyszła na początku drugiej połowy. Goście wykonywali stały fragment gry, Piszczek trafił piłką w "mur", po czym miejscowi wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Groźną akcję faulem przerwał Zabiegaj. Do piłki ustawionej w odległości ok. 20 m podszedł Marcin Kurczek i kapitalnym strzałem w "krótki" róg, niemal w samo "okienko", dał swojej drużynie prowadzenie.

Od tej pory gospodarze skupili się już tylko na wybijaniu z rytmu Błękitnych, przerywaniu akcji, prowokowaniu (prym wiedli Ziętara i Wolsza, obaj w konsekwencji zakończyli mecz z czerwonymi kartkami na koncie) z rzadka kontratakując. Błękitni zupełnie nie mogli sobie poradzić z takim obrotem sprawy i w zasadzie nie wypracowali w drugiej połowie żadnej groźnej sytuacji. Najlepszą miał Szumny, po jego strzale bramkarz z problemami sparował piłkę. W takich warunkach najlepszą metodą na zdobycie bramki powinny być stałe fragmenty, jednak w niedzielę podopieczni Piotra Pasternaka wykonywali je fatalnie.

Gospodarze pokazali, że atut własnego boiska potrafią wykorzystać maksymalnie i z pewnością wiele drużyn w Bibicach straci punkty.

Po końcowym gwizdku sędziego doszło do nieprzyjemnej sytuacji. Wolsza uderzył bez piłki kapitana Błękitnych Andrzej Kwaśniewskiego, co doprowadziło do bijatyki na boisku. Na szczęście sytuacja została opanowana, a prowodyr zajścia, czyli Wolsza ukarany został czerwoną kartką.

www.blekitni.modlnica.lama.net.pl

Komentuje prezes Bibiczanki

Mówi Marcin Krawczyk, prezes Bibiczanki:
- To był bardzo wyrównany mecz, mecz walki. Cieszymy się ze zwycięstwa, zwłaszcza że graliśmy dziś bez kilku czołowych zawodników. Nie grał między innymi Paweł Kurczek, nie było też bramkarza Wadowskiego, którego z konieczności zastąpić musiał w bramce obrońca Raj. Na nasze mecze zaczyna przychodzić coraz więcej ludzi, tak to jest zawsze jak drużyna wygrywa...


rst

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty